Chińskie władze ustawiły cel ekonomiczny kraju na ten rok zakładający wzrost PKB na poziomie "około 5 procent". Wydaje się, że ani to imponujące, ani specjalnie trudne do osiągnięcia. Jak zaznacza "Financial Times", to najniższy taki cel od ponad trzech dekad.
Cel ten jest niższy niż pierwotny cel zeszłoroczny - 5,5 proc., tyle że tamtego nie udało się wykonać (ani przedstawionego później, już solidnie obniżonego). W ubiegłym roku Chiny odnotowały wzrost produktu krajowego brutto na poziomie 3 proc. I był to najsłabszy roczny odczyt od 1976 r. (końcówki rewolucji kulturalnej Mao, która pogrążyła gospodarkę) poza rokiem 2020, nietypowym, bo naznaczonym uderzeniem pandemii koronawirusa. Więcej na ten temat pisaliśmy w poniższym tekście:
Dlaczego władze są tak ostrożne z celem PKB na ten rok? Niewykluczone, że jest to powiązane ze zmianami na szczycie. Wspomniany już premier Li Keqiang na początku posiedzenia parlamentu wygłosił wyjątkowo krótkie jak na tę okazję przemówienie. Agencja Reutera zaznacza, że część dotycząca omówienia planów i celów na przyszłość zajmowała sześć stron, w porównaniu do 22 stron w zeszłym roku. Zapewne dlatego, że Li Keqiang jest już premierem ustępującym. Xi Jinping zamierza wymienić część najbliższych szczytom władzy polityków, w tym Keqianga. W każdym razie, dość konserwatywny cel wzrostu PKB będzie łatwiejszy do spełnienia dla zupełnie nowej ekipy.
Więcej o tym za chwilę, zostańmy jeszcze na moment przy gospodarce. Sygnały, jakie z niej napływają, są mieszane. Z jednej strony, mamy bardzo dobry odczyt ankietowego wskaźnika PMI, który pokazuje koniunkturę w przemyśle. Warto pamiętać jednak, że te najlepsze od dawna dane następują w reakcji na otwarcie gospodarki po zniesieniu covidowych obostrzeń (stało się to w grudniu, ale w styczniu Chińczycy świętowali jeszcze długo chiński nowy rok). Rezygnacja z polityki "zero COVID" może też napędzić wydatki konsumentów, na czym przecież Pekinowi bardzo zależy.
Z drugiej strony chińska gospodarka - druga największa na świecie - zawieszona jest w otoczeniu, które globalnie nie wygląda przesadnie rewelacyjnie. Spodziewane spowolnienie gospodarcze na świecie wpłynie na popyt na eksport z Chin. Na przykład Międzynarodowy Fundusz Walutowy w swoich najnowszych prognozach zakłada, że PKB Stanów Zjednoczonych wzrośnie w tym roku o 1,4 proc., a w przyszłym o zaledwie 1 proc. W 2022 roku ten wzrost był na poziomie 2 proc. W Niemczech w tym roku wzrost ma być symboliczny, na poziomie 0,1 proc. Prognozy dla Polski są tylko nieco lepsze. Więcej na ten temat w artykule poniżej:
Chiny mają też wiele innych wyzwań niż sam wzrost gospodarczy. W weekend ogłosiły, że zwiększają wydatki na obronność aż o ponad 7 proc., do równowartości 224 mld dolarów. To efekt wojny w Ukrainie, która nasila też napięcia przede wszystkim na linii z Waszyngtonem.
USA próbują ograniczać dostęp Chińczyków do zachodnich technologii półprzewodników. Amerykanie wprowadzają restrykcje w eksporcie takich technologii z powodu obaw, że mogłyby one zostać wykorzystane na przykład dla chińskich celów militarnych. Trochę już o tym zapomnieliśmy, ale Stany utrzymują też wprowadzone parę lat temu podwyższone cła na niektóre chińskie towary.
Wewnętrznie problemem Chin jest również trudna sytuacja finansowa niektórych samorządów, obciążonych ogromnym zadłużeniem i kłopoty branży nieruchomości mieszkaniowych.
W gospodarce priorytetem ma być ożywienie. Tak mówił Keqiang na rozpoczęciu dorocznej sesji 2977 Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych, czyli chińskiego parlamentu (sesja zaczęła się w weekend, potrwa do 13 marca). W teorii to najwyższy organ władzy w tym kraju, a de facto ciało fasadowe, bo zatwierdza jedynie to, co wcześniej zdecyduje partia komunistyczna.
To zapewne ostatnie takie posiedzenie, w czasie którego w oficjalnym wystąpieniu ze strony rządu przemawiał Li Keqiang. Przez dekadę pełnił funkcję premiera, ale teraz ma odejść. Sygnał dano już jesienią zeszłego roku, gdy Li pozbawiono miejsca w Komitecie Centralnym Komunistycznej Partii Chin. Już wtedy było wiadomo, że premiera czeka emerytura.
Teraz obserwatorzy obstawiają, że Xi Jinping chce zastąpić technokratycznych, nastawionych bardziej na reformy członków rządu (za takiego uważany był Li Keqiang) lojalnymi wobec siebie politykami. "Financial Times" pisze, że Xi Jinping chce "dalej centralizować władzę i odwracać trwającą od dziesięcioleci tendencję do oddzielania partii od rządu". Następcą Li Keqianga ma być, według dziennika, Li Qiang - bliski współpracownik Xi i człowiek, który zarządzał lockdownem w Szanghaju.
Fragmentów Poranka Gazeta.pl, Zielonego Poranka i Studia Biznes można słuchać także w wersji audio na dużych platformach streamingowych, m.in. tu: