Samolot poleciał z jednym pasażerem na pokładzie. Był jak "gość VIP", ale nie dla środowiska

Brak kolejek na lotnisku, wybór dowolnego miasta na pokładzie i pogaduchy z pilotem - tak wyglądał lot 65-letniego Brytyjczyka z Faro do Belfastu. Było to możliwe, ponieważ był on jednym pasażerem na pokładzie. Wspomina tę podróż z dużym uśmiechem, ale powstała w jego wyniku emisja CO2 jest już mniej zabawna.

Paul Wilkinson, 65-latek 30 marca musiał wrócić z Portugalii do Irlandii Północnej na pogrzeb bliskiej mu osoby. Gdy jednak pojawił się na lotnisku, miał wrażenie, że jego lot został odwołany. Przy wskazanym wejściu do samolotu w ramach lotu Jet2 nie było żadnej kolejki. Nie było tam nikogo oprócz Paula. Wystraszony Brytyjczyk zapytał więc obsługę, czy jest jakiś problem z jego lotem. Spodziewał się, że został on odwołany lub opóźniony. Usłyszał jednak, że nic takiego nie ma miejsca, a połączenie zostanie zrealizowane planowo. Obsługa wyjaśniała mu, że jest po prostu jedynym pasażerem, żartobliwie nazywając go "gościem VIP" - opisuje jego historię "New York Post".

Zobacz wideo Cezary Tomczyk gościem Porannej Rozmowy Gazeta.pl

Samolot poleciał z jednym pasażerem na pokładzie

- Myślałem, że żartują - wspomina Wilkinson, cytowany przez brytyjskie media. Gdy jednak wszedł na pokład samolotu, został przywitany jako "Król Paul", bo rzeczywiście był jednym podróżnym na tej trasie. Co więcej, jak prawdziwy VIP mógł skorzystać z szeregu benefitów. Paul dostał możliwość wyboru własnego miejsca (wybrał pierwszy rząd) i porozmawiać z kapitanem, zanim samolot wystartował. Brytyjczyk opowiada, że podczas całego lotu personel pokładowy był bardzo uśmiechnięty i pomocny. - Obsługa nie miała sobie równych. Miałem trzy osoby na każde zawołanie - zaznaczył. Dostał nawet indywidualny pokaz instrukcji bezpieczeństwa. Kiedy wysiadł nie musiał również czekać w kolejce do odprawy paszportowej, ani do odbioru walizki, która była jedyną na pokładzie.  

Samoloty zużywają ogromne ilości CO2

Rzecznik Jet2 powiedział brytyjskim mediom, że firma "jest zachwycona, że Wilkinson mógł doświadczyć ich nagradzanej obsługi klienta w prawdziwym stylu VIP" i tłumaczył, że samolot był pusty, ponieważ "wielu wczasowiczów leciało w drugą stronę na wakacje, a maszyna musiała przecież wrócić". Trzygodzinny lot kosztował go tylko 130 funtów (ok. 687 zł). Jeżeli jednak chciałby odbyć taki rejs prawdziwym prywatnym odrzutowcem, musiałby zapłacić w okolicach 28 000 funtów (ok. 148 000 zł). Warto jednak zastanowić się nad sensownością takich lotów. Przykładowo Polak emituje średnio około ośmiu ton CO2 rocznie. Międzykontynentalny lot w obie strony to średnio ponad tona wyemitowanego CO2, a zatem tyle, ile emituje każdy z nas w ciągu półtora miesiąca. Na trasie, na której podróżował wspomniany Brytyjczyk, średnio na pasażera przypada 168 kg emisji CO2 - według wyliczeń Google Flights. 

Więcej o: