Kodeks pracy 26 kwietnia mocno się zmieni. Szczególnie istotne zmiany dotyczą umowy na okres próbny. Nie będzie ona mogła być zawarta na okres dłuższy niż 1 miesiąc, gdy pracodawca ma zamiar zawrzeć umowę na czas pracy krótszy niż 6 miesięcy. W przypadku umowy dłuższej niż 6 miesięcy, ale krótszej niż 12 miesięcy, okres próbny będzie mógł wynieść maksymalnie dwa miesiące. Zmieniają się też regulacje dotyczące wypowiedzenia umowy zawartej na czas określony. Pracodawca takie zwolnienie będzie musiał uzasadniać. Dziś konieczne jest to wyłącznie przy umowach na czas nieokreślony.
Michał Szuszczyński radca prawny, wspólnik w Kancelarii Prawa Pracy Szuszczyński Kamińska w rozmowie z Gazeta.pl przyznaje, że zmiany są na tyle poważne, że mogą wpłynąć na rynek pracy. Część pracodawców może się poczuć regulacjami zniechęcona.
Zmiany, które 26 kwietnia wchodzą do Kodeksu pracy, faktycznie mogą osłabiać chęć niektórych pracodawców do zawierania umów o pracę. Największa rewolucja dotyczy umów na czas określony. Podobnie, jak w przypadku umów na czas nieokreślony, wypowiedzenie takiej umowy przez pracodawcę będzie musiało zawierać szczegółowe uzasadnienie. Takie, z którym pracodawca będzie musiał ewentualnie zmierzyć się w sądzie pracy
- tłumaczy rozmówca Gazeta.pl
- To z punktu widzenia pracodawcy niezbyt dobre rozwiązanie, bo umowa na czas określony zawierana jest zwyczajowo po dość krótkim okresie próbnym, wynoszącym tylko trzy miesiące i bardzo często zdarza się, że jest ona przez pracodawców rozwiązywana przed terminem, do którego została zawarta. Dziś, dokonując takiego rozwiązania, pracodawca nie musi tłumaczyć się przed pracownikiem. Część przedsiębiorców może więc uznać, że to zbyt ryzykowne i lepszym rozwiązaniem będzie dla nich umowa cywilno-prawna, czy relacja B2B - dodaje.
Ekspert odniósł się też do zmian dotyczących zatrudniania na okres próbny. I w tym wypadku Kodeks pracy przejdzie bowiem znaczącą rewolucję. - Innym problem jest kwestia zawierania umów na okres próbny. Szkoda, że ustawodawca - chociaż dopuszcza to dyrektywa - nie wprowadził dłuższego, np. cztero czy pięciomiesięcznego okresu próbnego. Trzy miesiące to bardzo krótki okres - realnie kilkadziesiąt dni pracy - który i dla pracodawcy, ale i dla pracownika może być zbyt krótki, by mieć pewność, czy chce się dalej współpracować - ocenia Michał Szuszczyński.
- Mało tego, pracodawca już przy zatrudnianiu na okres próbny musi wpisać do tej umowy, na jaki czas określony ma zamiar później zatrudnić pracownika, podczas gdy na tym etapie najczęściej nie wie, czy w ogóle będzie chciał kontynuować z nim współpracę. Również te przepisy nie zachęcają przedsiębiorców do zawierania umów o pracę i obawiam się, że coraz częstszą praktyką stanie się zawieranie tzw. "zleceń na próbę" - podsumowuje.
Studia Biznes i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: