Nic nie warte okazały się zapewnienia polityków Prawa i Sprawiedliwości, a nawet samej ministerki rodziny i polityki społecznej Marleny Maląg, która mówiła: "Nie przewidujemy waloryzacji świadczenia Rodzina 500 Plus". Podczas niedzielnej konwencji PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że jednak są takie plany. Od nowego roku kwota ta ma wzrosnąć do 800 złotych. "Super Express" poznał kulisy tego ogłoszenia. Okazuje się, że to, iż politycy partii rządzącej wcześniej zaprzeczali mogło wcale nie wynikać ze złej woli, a być po prostu efektem niewiedzy. Decyzja o podniesieniu flagowego świadczenia miała pierwotnie zostać ogłoszona dopiero podczas oficjalnego rozpoczęcia kampanii. PiS zdecydował się jednak wcześniej poinformować o "dobrej nowinie" z powodu wizerunkowych problemów związanych z rosyjską rakietą w lesie pod Bydgoszczą. O wcześniejszej zapowiedzi programu poinformowano przed konwencją prezydenta Andrzeja Dudę, ale niektórzy politycy PiS-u nie spodziewali się tak wczesnego ogłoszenia 800 plus.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński jeszcze w czerwcu 2022 roku mówił, że zwiększenie świadczenia byłoby proinflacyjne. Od wielu tygodni trwały jednak przygotowania do podniesienia tego świadczenia. Wielką orędowniczką takiego posunięcia miała być Beata Szydło, za której kadencji wprowadzono 500 plus i która jest kojarzona z "sukcesem" tego programu. Szydło ma - według "Super Expressu"- ambicje wrócić do polityki na szczycie, a podniesienie świadczenia może w tym pomóc. Tym bardziej że 500 plus ma nie tylko wzrosnąć o 300 złotych, ale rosnąć także w kolejnych latach. 800 plus ma być bowiem waloryzowane na podobnej zasadzie jak emerytury czy renty. Szczegółów dotyczących przelicznika "SE" nie udało się ustalić. Wkrótce będzie to jednak jasne, ponieważ premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że podczas posiedzenia rządu 16 maja dyskutowane będą szczegóły ogłoszonego przez Jarosława Kaczyńskiego pomysłu.
Zostawmy na razie wątek waloryzacji. Zwiększenie tego świadczenia będzie i tak rocznie kosztowało ok. 24-25 mld zł więcej. To oznacza według niektórych ekonomistów, że pieniędzy, które trafią na konta rodziców, zabraknie w innych miejscach. "Żeby komuś dać, to trzeba komuś zabrać. W Polsce rząd zabiera szkołom, uniwersytetom… W długim okresie to fatalne dla naszego rozwoju" - skomentował na Twitterze podniesienie 500 plus dr hab. Tomasz Kamiński z Uniwersytetu Łódzkiego. Z kolei w rozmowie z Gazeta.pl Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion, mówił, że "zwiększenie 500 plus z powodu inflacji ma sens". - Oczywiście, jeśli ktoś uważa, że lepiej wypłacać 500 plus niż wydawać na przykład na ochronę zdrowia. Ja tak nie uważam i od 8 lat o tym mówię - danie pieniędzy nie rozwiązuje wielu potrzeb związanych z usługami publicznymi - stwierdził.