Chiny na hamulcu. Odczyt PKB mocno się pogorszył. W tle kłopoty rynku nieruchomości

Wzrost gospodarczy w Chinach mocno wyhamował. Wprawdzie dane częściowo i tak są nieco lepsze od spodziewanych, ale to żadne pocieszenie, kiedy druga największa gospodarka świata i wciąż jednak globalna "fabryka" tak mocno spowalnia. Dlaczego?

Chiny w poniedziałek nad ranem polskiego czasu podały oficjalne dane dotyczące wzrostu gospodarczego w drugim kwartale. PKB w tym kraju wzrósł o zaledwie 0,8 proc. kwartał do kwartału - zaledwie, bo w pierwszych trzech miesiącach roku ten wskaźnik wyniósł 2,2 proc. Odczyt jest lepszy od spodziewanego (0,5 proc. według ankiety Reutersa). W ujęciu rok do roku wzrost PKB w Chinach wyniósł 6,3 proc. i w tym ujęciu są to już dane gorsze od spodziewanych (7,3 proc.), trzeba jednak pamiętać, że sytuację sprzed roku mocno zaburzyły lockdowny w największych chińskich miastach (m.in. w Szanghaju). 

Zobacz wideo Co to znaczy, że inflacja w skali miesiąca wyniosła 0 proc.? Wyjaśniamy

Chiny. PKB hamuje

"Ożywienie gospodarcze w Chinach zmienia się ze złego na gorsze" - komentuje ekonomista Moody's Analytics Harry Murphy Cruise, którego cytuje Associated Press. "Dane sugerują, że boom w Chinach po pandemii COVID wyraźnie się skończył" - powiedziała z kolei, cytowana przez Agencję Reutera, Carol Kong, ekonomistka z Commonwealth Bank of Australia w Sydney. "Wskaźniki o wyższej częstotliwości wzrosły w porównaniu z danymi z maja, ale nadal malują obraz ponurego i słabnącego ożywienia, a jednocześnie bezrobocie wśród młodzieży osiąga rekordowy poziom" - dodała. Wśród tych ostatnich danych są m.in. informacje dotyczące eksportu, który spadł najmocniej od trzech lat. 

Na cały ten rok Chiny zaplanowały wzrost PKB na poziomie 5 proc. - wydaje się sporo, ale dla tej gospodarki to najniższy cel od  trzech dekad. Co więcej, eksperci widzą ryzyko, że także i jego może nie udać się osiągnąć, jeśli spowolnienie gospodarcze będzie postępować w obecnym tempie. Na razie, przez pierwsze pół roku, PKB Chin urosło o 5,5 proc. 

Problemem jest nie tylko słabsze zainteresowanie chińskimi towarami z zagranicy, ale i mizerny popyt wewnętrzny. Sprzedaż detaliczna wzrosła w czerwcu o zaledwie 3,1 proc. rok do roku po wzroście o 12,7 proc. w maju. Lepsze były dane o produkcji przemysłowej, która wzrosła mocniej niż miesiąc wcześniej (o 4,4 proc, rok do roku), ale do tego zestawu trzeba dodać jeszcze bezrobocie, które choć w skali ogólnej pozostało bez zmian (5,2 proc. w czerwcu), to w przypadku młodych jest rekordowe, sięgnęło 21,3 proc. 

Wśród analityków pojawiają się głosy, że chińskie władze będą musiały zareagować, by przeciwdziałać negatywnym tendencjom. Wśród tych tendencji są też obawy o deflację, czyli zjawisko spadku cen. Na razie ceny konsumpcyjne w Chinach stanęły w miejscu - w czerwcu inflacja w ujęciu rok do roku wyniosła 0 proc. Tamtejsze władze muszą zmagać się więc z wyzwaniem przeciwnym do tego, które angażuje teraz świat zachodni. 

Rynek nieruchomości w tarapatach

Do tego dochodzą jeszcze poważne kłopoty rynku nieruchomości. W Chinach jest on gigantyczny, opierała się na nim duża część tamtejszej gospodarki - według Moody's ten sektor wraz z powiązanymi gałęziami przemysłu stanowił ponad jedną czwartą tej gospodarki. Także popyt ze strony samych Chińczyków był ogromny, traktowali inwestycje w mieszkania jako zabezpieczenie finansowe, także na czasy emerytury. Branża zaczęła się chwiać jeszcze przed pandemią, kilka lat temu, a problemy związane były z ogromnym zadłużeniem deweloperów. W pierwszej połowie tego roku inwestycje w rynek nieruchomości spadły o 7,9 proc. rok do roku. Wartość sprzedaży dotyczącej nowych budynków mieszkaniowych spadła w tym czasie w większości wszystkich 70 dużych miastach Chin.

Według analityka Moody's, rząd może skierować swoją pomoc w tym kierunku, zwiększając inwestycje, ale to niekoniecznie mocno przyczyni się do odwrócenia trendu gospodarczego. 

Więcej o: