Badania sanepidu potwierdziły, że niektóre dostępne w sklepach partie kreatyny - suplementu diety stosowanego przez sportowców między innymi w celu przyspieszenia wzrostu tkanki mięśniowej - były zanieczyszczone rtęcią. Ostrzeżenie dotyczy produktów sprzedawanych przez Spółkę Akcyjną SFD, jednego z największych sprzedawców suplementów diety i odżywek w Polsce. Firma opublikowała oficjalny komunikat w tej sprawie, w którym wymieniła listę skażonych partii kreatyny.
Na sprawę potencjalnego skażenia produktów SFD zwrócił uwagę kanał fit_recenzje. Autor posta opublikowanego przez profil poinformował, że w sierpniu tego roku zakupił kreatynę tej firmy i przesłał ją na badanie do laboratorium GBA Polska. Otrzymane wyniki wskazywały, że w niektórych próbkach zawartość rtęci przekraczała dopuszczalny poziom o 1300 proc. Autor zgłosił sprawę do sanepidu.
W czwartek siódmego września SFD opublikowało oficjalny komunikat, w którym poinformowało, że badania sanepidu potwierdziły przekroczenie norm rtęci w niektórych partiach sprzedawanej przez firmę kreatyny. "W wyniku naszych ustaleń okazało się, że przyczyną zanieczyszczenia było użycie przez producenta wadliwego surowca (monohydratu kreatyny). Surowiec okazał się wadliwy, pomimo, że posiadał certyfikat poświadczający, że substancja ta jest pełnowartościowa i niezanieczyszczona" - czytamy w komunikacie. SFD podkreśla, że wadliwy suplement został wyprodukowany przez zewnętrznego dostawcę.
Firma poinformowała, że wskazane partie produktów zostały wycofane ze sprzedaży i nie są już dostępne w sklepach. SFD prowadzi również akcję wycofania produktów z rynku. "Wszystkich Klientów, którzy posiadają w domu nasze kreatyny, bardzo prosimy o sprawdzenie nazwy produktu, numeru partii oraz daty przydatności do spożycia" - apeluje spółka w komunikacie. Wymienione zostały następujące partie produktów:
Klienci posiadający produkty z tych partii mogą dokonać ich zwrotu w miejscu zakupu lub dowolnym sklepie stacjonarnym SFD. Firma zapewnia w oświadczeniu, że zwróci pieniądze bez konieczności okazania paragonu.
SFD podkreśla w swoim oświadczeniu, że wycofanie produktów z rynku jest dobrowolnym działaniem firmy:
"Bezpieczeństwo naszych Klientów jest dla nas najważniejsze. Dlatego, oprócz natychmiastowego zawieszenia współpracy z dostawcą do momentu całkowitego wyjaśnienia sprawy i otwartego poinformowania o niej Klientów, podjęliśmy jednocześnie decyzję o niezwłocznym wycofaniu z rynku nie tylko produktów, które nie spełniają norm, ale także dobrowolnym, prewencyjnym wstrzymaniu sprzedaży wszystkich produktów z kategorii kreatyn (pochodzących od tego oraz innych producentów), których próbki są aktualnie badane w akredytowanych laboratoriach" - czytamy w treści komunikatu.
"W tej chwili w naszych sklepach dostępne są wyłącznie kreatyny, co do których mamy stuprocentową pewność, że są w pełni bezpieczne i spełniają wszystkie normy jakościowe. Poszczególne partie będą sukcesywnie przywracane do sprzedaży, kiedy otrzymamy z niezależnego laboratorium wyniki badań potwierdzające w 100% bezpieczeństwo i wysoką jakość produktów. Wyniki testów będą dostępne dla naszych klientów na stronie sfd.pl na stronach docelowych poszczególnych produktów. Wyniki testów będą dostępne dla naszych klientów na stronie sfd.pl na stronach docelowych poszczególnych produktów" - informuje firma.
Pełną treść oświadczenia SFD znaleźć można pod poniższym adresem.
Rtęć jest wysoce niebezpieczna dla zdrowia. Amerykańskie ATSDR (Agency for Toxic Substances and Disease Registry) wskazuje rtęć jako trzecią najgroźniejszą substancję dla ludzi. Przyjęcie nadmiernej ilości tego pierwiastka lub jego związków do organizmu może powodować uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Objawiać może się ono drżeniem kończyn, występowaniem stanów lękowych, nagłych zmian nastroju i zaburzeń pamięci. W przypadku poważnych zatruć rtęcią, może dojść także do zmian zwyrodnieniowych narządów, takich jak mózg, nerki, żołądek i jelita czy serce.
Na problem niedostatecznej kontroli wprowadzanych na rynek suplementów diety zwracała w ubiegłym roku uwagę Najwyższa Izba Kontroli. NIK wskazuje między innymi, że w okresie między 2017 r, a 2020 r. do Głównego Inspektoratu Sanitarnego wpłynęło łącznie 63 tys. powiadomień o wprowadzeniu lub zamiarze wprowadzenia do obrotu suplementu diety. Jednocześnie wykonana została analiza wyłącznie 11 proc. z nich.
"Dynamicznie rozwijający się od kilku lat rynek suplementów diety jest w ocenie Najwyższej Izby Kontroli obszarem słabo rozpoznanym i niedostatecznie uporządkowanym. Uregulowania i usprawnienia wymaga przede wszystkim kwestia rejestracji suplementów diety, nadzoru nad ich wprowadzaniem do obrotu i sprzedażą" - czytamy w podsumowaniu raportu.