Najwyższa Izba Kontroli (NIK) opublikowała wyniki kontroli dotyczących działań rządu w związku z pandemią. Zbadano też działania administracji i ochrony zdrowia. - Sprawdzano, czy działania rządu dobrze służyły obywatelom. Pytaliśmy, czy zapewniono opiekę osobą dotkniętym epidemia, tym chorym i z innymi schorzeniami. Chcieliśmy dowiedzieć się, czy mogli korzystać ze swoich konstytucyjnych uprawnień - mówił na konferencji prasowej prezes NIK Marian Banaś, prezentując raport pokontrolny zatytułowany "COVID-19 w Polsce – na początku był chaos". - Polska nie była przygotowana do przeciwdziałania covid. Polskie przepisy nie miały planu na taką sytuację w skali kraju, a plany wojewódzkie były niekatulane. W chwili zagrożenia nie można było się nimi kierować - mówił podczas konferencji prasowej Piotr Miklis z NIK.
Dla NIK-u ważne było jednak nie tylko to czy podjęte przez rządzących działania były skuteczne, ale też czy były zgodne z prawem. A Izba ma co do tego wątpliwości. - Nie można w państwie praworządnym przeciwstawiać wymogu działania skutecznego, wymogu działania prawa i gospodarnego dysponowania finansami publicznymi. Nagłość zdarzeń nie usprawiedliwia łamania prawa obywateli i naruszania przepisów - mówił Marian Banaś. Według prezesa NIK rząd nie stanął w trakcie pandemii na wysokości zadania. - Nie zapewniono w pełni gospodarnego wydawania ogromnych środków publicznych przeznaczonych na ten cel. Nie zrealizowano też obowiązku zwalczania chorób epidemicznych - dodawał Banaś.
Jak stwierdzono, kontrolerzy NIK wykryli wiele nieprawidłowości, które powstały po uchwaleniu przepisów, które w założeniu miał zwalczać kryzysy. - Część przepisów może być niezgodna z Konstytucją RP - mówił Marian Banaś. Wątpliwości wzbudziła zwłaszcza specustawa covidowa z 2 marca 2020 roku. W związku z tym skierowano do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie czy przyjęte wtedy przepisy były legalne. Mowa między innymi o nadaniu organom administracji rządowej nadzwyczajnych uprawnień czy powołaniu Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, który jest wykorzystywany także do innych celów i funkcjonuje poza kontrolą parlamentu.
Najwyższa Izba Kontroli postanowiła, że złoży zawiadomienie do prokuratury w związku z decyzjami ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. Mowa o dwóch zawiadomieniach dotyczących kosztów działania szpitala tymczasowego "Jaskółka" w hali w Tarnowie. "W umowach nie było postanowień co do kar umownych, terminów czy dokumentacji, które pozwoliły dokonać ostatecznych rozliczeń lub przywrócić obiekty do ich pierwotnej funkcji" - czytamy w raporcie NIK.
W odpowiedzi, Ministerstwo Aktywów Państwowych wydało komunikat, w którym czytamy, że "stanowczo nie zgadza się z zarzutami". Resort przekazał, że wszelkie działania były "nakierowane na ratowanie życia ludzkiego" z troską, aby "żadna złotówka nie została wydana bez celu". Ponadto, ministerstwo wskazało, że "swoje działania opierało przede wszystkim na rekomendacjach Ministerstwa Zdrowia i wojewodów".
Minister Jacek Sasin, komentując konferencję prasową NIK, napisał o wciąganiu "Izby w brudną kampanię wyborczą". "Rozmienianie autorytetu NIK na drobne. Szef Izby występuje na konferencjach z liderem partii, jego syn-doradca startuje w wyborach. (...) Swoją drogą, gdyby Tusk rządził w Covidzie, zostałaby z Polski spalona ziemia. I popiół z cygar Tuska" - stwierdził we wpisie na platformie X. Nawiązał do tego, że z list Konfederacji wystartuje Jakub Banaś, syn szef Najwyższej Izby Kontroli.
Więcej na temat zarzutów Najwyższej Izby Kontroli wobec zarządzania państwem w trakcie pandemii koronawirusa, możesz przeczytać w poniższym artykule>>>