Jeszcze w maju tego roku wiceminister finansów Artur Soboń mówił w Polsat News, że jego resort nie planuje żadnych nowych podatków. Co prawda, nie podał horyzontu czasowego w tej sprawie, jednak już wtedy było wiadomo, że w 2024 roku pojawi się nowa opłata od aut spalinowych. To wynika z naszych ustaleń z Unią Europejską w sprawie Krajowego Planu Odbudowy i podpisanych 22 listopada 2022 roku kamieni milowych.
Wśród tzw. kamieni milowych, na które musiała się zgodzić Polska, znalazł się m.in. podatek od aut spalinowych. Rozwiązanie to miałoby wchodzić w życie stopniowo. Komisja Europejska przewiduje pod koniec 2024 roku wprowadzić dodatkową opłatę za rejestrację samochodów spalinowych zależną od emisyjności oraz poziomu spalin. W 2026 roku miałaby to być już stała opłata dodatkowa za auta spalinowe.
Przedstawiciele rządu po podpisaniu kamieni milowych uspokajali jednak, że wejście nowej opłaty nie jest jeszcze przesądzone. - Na dzisiaj jest to ogólny zapis, będący raczej elementem zachęty do zakupów aut elektrycznych niż wprowadzania kar za auta spalinowe. (…) Podchodziłabym do tych wszystkich rozwiązań z dużą ostrożnością. My je negocjowaliśmy jakiś czas temu, tak, jak wszystkie państwa europejskie. Wiemy, że państwa europejskie też mają dużą elastyczność na dzisiaj w zarządzaniu własnymi funduszami i w określaniu tych kryteriów - mówiła przed rokiem Anna Moskwa. - Tu nie ma konkretów. Tu jest wypełnianie polityki europejskiej. Będziemy w kraju decydować sami jak ją w praktyce wypełnić - mówił z kolei Artur Soboń. "Rzeczpospolita" informuje jednak teraz, że po podpisaniu kamieni milowych w ubiegłym roku stało się pewne, że nowa opłata od aut spalinowych wejdzie w życie.
Do tego zapisu w KPO przed rokiem odnosił się również rzecznik prasowy rządu Piotr Müller, który tłumaczył, że rozwiązanie to przewiduje dwa warianty redukcji samochodów spalinowych. Pierwszy - podwyższenie opłat za auta spalinowe lub drugi - obniżenie opłat i wprowadzenie zachęt w przypadku aut elektrycznych. Polsce miało być bliżej do tej drugiej opcji.
Uzyskane w ten sposób fundusze miałby zostać przeznaczone na rozwój elektromobilności. "Efektem wdrożenia kamieni milowych w ramach ekologicznego transportu ma być wprowadzenie niskoemisyjnych autobusów dla transportu miejskiego i pozamiejskiego, modernizacja linii kolejowych, budowa nowych obwodnic, zlikwidowanych miejsc niebezpiecznych (tzw. czarnych punktów), wprowadzenie obowiązkowych podatków związanych z transportem spalinowych" - czytamy w "Rz". Według wstępnych ustaleń wysokość opłat ma być uzależniona od stopnia emisji dwutlenku węgla oraz tlenków azotu.