Eksperci PKO BP przewidują falę obniżek stóp procentowych i bardzo duży spadek inflacji w Polsce

Ekonomiści PKO Banku Polskiego szacują, że inflacja wczesną wiosną 2024 roku może spaść w okolice 4 proc. Co ważne, później jej odbicie nie będzie już znaczące. Stopy? Ledwie 4,50 proc. już w pierwszej połowie przyszłego roku.
Zobacz wideo Glapiński show, czyli stare dziady, Ibisz, szampan na sali i...kłamiący politycy

Inflacja już w marcu 2024 roku może spaść nawet do poziomu 3,7 proc. rok do roku - wynika z najnowszej prognozy ekonomistów PKO Banku Polskiego. To oznacza szybkie tempo dezinflacji pod koniec 2023 roku i na początku przyszłego. We wrześniu inflacja wyniosła 8,2 proc. rok do roku, na koniec 2023 roku ma sięgnąć według ekspertów z PKO BP 6,7 proc.

W dalszej części 2024 roku, według prognozy największego polskiego banku, inflacja roczna może nieco wzrosnąć (w okolice 4,5 proc.), ale generalnie należy oczekiwać takiej stabilizacji na poziomie 4-4,5 proc. Z jednej strony, to oczywiście wciąż poziom wyższy od celu inflacyjnego NBP (2,5 proc., a patrząc szerzej 1,5-3,5 proc.), ale z drugiej wyraźnie mniej dotkliwy dla budżetów domowych niż w ostatnich dwóch latach.

Co ważne, prognoza PKO BP zakłada, że obniżona stawka VAT (z 5 proc. do 0 proc.) zostanie przedłużona na 2024 r. Rząd nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie, ale może to zrobić w formie rozporządzenia, a nie ustawy (czyli bez czekania na nowy skład Parlamentu). - To obniża inflację w 2024 r. o około jeden punkt procentowy, ale jednocześnie podnosi ścieżkę na 2025 rok - komentują ekonomiści PKO BP w swojej prognozie.

Podobnie (w kierunku niższej inflacji w 2024 r., ale większego "nawisu inflacyjnego na kolejne lata" - jak nazywają to eksperci PKO BP) mogą działać ceny nośników energii.

Ceny kontraktów na 2024/25 na Towarowej Giełdzie Energii wskazują na duży rozdźwięk pomiędzy cenami "rynkowymi" a "regulowanymi", największy w przypadku prądu (ok. 50-60 proc.), mniejszy w przypadku gazu (ok. 20 proc.). Zakładamy, że konwergencja do stawek rynkowych będzie rozciągana w czasie, a jej ciężar zostanie przesunięty poza 2024 rok

- przewidują eksperci z banku.

Analitycy PKO BP wskazują przy tym kilka czynników, które mogą ograniczać skalę dezinflacji. To choćby tempo wzrostu płac wyraźnie wyższe od tempa poprawy wydajności pracy.

To zapowiada, że w przypadku usług (około jedna czwarta koszyka inflacyjnego) dezinflacja może zatrzymać się na poziomie 5-6 proc., wyraźnie wyżej niż przed pandemią

- czytamy w prognozie.

Inflacja w 2024 r. równie dobrze może wynieść i 6-7 proc.

Wśród czynników niepewności swojej prognozy eksperci z PKO BP wskazują m.in. skalę uporczywości inflacji bazowej oraz kurs złotego i ceny surowców. Do tej listy dodają jednak także kwestię zmian regulacyjnych. Jak dobrze widać po ich prognozie, na poziom cen w 2024 r. (a więc i na wysokość inflacji) spory wpływ będą miały decyzje polityczne m.in. w zakresie cen prądu i gazu oraz stawki VAT na żywność.

Dlatego też prognozy ekonomistów co do inflacji zależą w pewnej mierze także od przyjętych założeń co do tego, jak inflację "zaprojektuje" rząd swoimi decyzjami politycznymi. Z jednej strony są m.in. ekonomiści Credit Agricole, którzy widzą nawet lokalny dołek inflacji na poziomie tylko 3,2 proc. w kwietniu 2024 r. (choć potem wzrost w pobliże 5 proc.). A z drugiej choćby eksperci z Santander Banku, których prognozy zakładają odejście od rozwiązań antyinflacyjnych i w związku z tym inflację na poziomie 6-7 proc. rok do roku w 2024 r. 

De facto w większości prognoz pojawia się natomiast ten sam motyw - spadek inflacji do końca 2023 r. i być może jeszcze w pierwszych miesiącach 2024 r., ale potem inflacyjny "płaskowyż".

Poziom, na jakim inflacja przejdzie w ten płaski odcinek, w dużym stopniu zależy od wyborów politycznych co do cen energii i podatku VAT na żywność

- komentują ekonomiści Santandera.

Co ze stopami procentowymi w Polsce?

Wracając do prognoz od PKO Banku Polskiego, to są one dość optymistyczne jeśli choćby o obniżki stóp procentowych w najbliższych miesiącach. Eksperci z PKO BP przewidują nie tylko cięcie aż o 25 punktów bazowych - czyli z 6 proc. do 5,75 proc. - na obecnym posiedzeniu (decyzja RPP w środę 4 października), ale także kolejny taki ruch w listopadzie. Na koniec roku widzą więc główną stopę NBP na poziomie 5,50 proc., choć jednocześnie dopuszczają scenariusz jeszcze głębszego cięcia stóp w październiku (o 50 punktów bazowych, a więc włącznie z listopadową o 25 punktów bazowych razem do 5,25 proc. na koniec roku). 

Co więcej, w pierwszej połowie 2024 r. ekonomiści państwowego banku przewidują kolejne cięcie stóp o jeden punkt procentowy, a więc w bazowym scenariuszu łącznie do 4,50 proc. w połowie przyszłego roku. Na tym poziomie stopy miałyby się zatrzymać do końca przyszłego roku. 

Pozytywnym elementem najnowszej prognozy analityków PKO BP jest też to, że polska gospodarka ma budzić się ze stagnacji i po słabym 2023 r. (realny wzrost PKB o 0,5 proc., głównie przez złą pierwszą połowę roku) w 2024 r. ma urosnąć o 3 proc.

  • Więcej o gospodarce przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

***

Zapraszamy do wysłuchania rozmów ze "Studia Biznes" Gazeta.pl w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: