Nvidia już dekadę pracuje nad rozwojem swojej technologi cloud gamingu, Oficjalnie usługa ta działa od 2015 roku, ale dopiero w lutym tego roku wyszła z fazy beta. Rozwój tego sektora postępuje dość równomiernie i konkurenci GeForce Now - jak Nvidia ochrzciła swoją usługę - są na podobnym etapie. Mamy więc Google Stadia, PlayStation Now czy xCloud od Microsoftu. Nie sposób powiedzieć, która usługa zyska największą popularność, bo wchodzimy w zupełnie niezbadane rejony. To już nie jest tylko kolejna generacja konsol, a nowa era gier wideo. Nie ma wątpliwości, że cloud gaming, to przyszłość branży, ale zanim zdominuje rynek, minie jeszcze co najmniej kilka lat. Najwięksi gracze na rynku dobrze zdają sobie z tego sprawę, na co dowodem jest zbliżająca się premiera PlayStation 5 i Xbox Series X. Także komputery mogą czuć się bezpieczne, chociaż wydaje się, że to składakom najprędzej grozi przejście do lamusa.
Miałem okazję przetestować GeForce Now i nie mogę ukryć, że jestem podekscytowany przyszłością tego projektu. Już teraz mogę powiedzieć, że niewątpliwie opłaca się być subskrybentem usługi Nvidii. Na pewno też warto ją przetestować na własnej skórze, bo nic to nie kosztuje, w przeciwieństwie do kupna konsoli czy PC-ta. Są jednak kwestie, które sprawiają, że GeForce Now raczej nie stanie są waszą główną platformą do gier jeszcze przez jakiś czas.
Dla tych, którzy wcześnie nie spotkali się z pojęciem cloud gamingu, śpieszę z wyjaśnieniami. Postęp w grafice i mechanice gier jest widoczny gołym okiem na przestrzeni minionych dekad. Możliwe jest to dzięki rosnącej nieustannie mocy obliczeniowej podzespołów. Ich ograniczeniem jest jednak konieczność wymiany sprzętu, gdy pojawią się lepsze rozwiązania. Nowe konsole pojawiają się średnio co siedem lat, ale przed upływem tego czasu, wypuszczane są ich ulepszone warianty. Komputer można rozwijać na własną rękę, ale wydawanie rokrocznie 1000 zł na nowy procesor lub kartę graficzną, nie jest najwygodniejszym rozwiązaniem.
Wszystkie te problemy rozwiązuje granie w chmurze. Gracz, jako odbiorca usługi, nie musi przejmować się mocą obliczeniową podzespołów, bo te zapewnia usługodawca, w tym przypadku Nvidia. Cała praca obliczeniowa jest wykonywana na serwerach firmy, które przesyłają na nasz ekran efekt finalny. Odbiornikiem może być smartfon, laptop czy stary telewizor, nie ma to znaczenia dla jakości gry (nie licząc fizycznego ograniczenia, jakim jest rozdzielczość ekranu). Tu można szukać odpowiedzi na to, kto zdominuje nową erę - tron będzie należał do usługi, która będzie nadążać za rozwojem technologii. Jeśli któreś z przedsiębiorstw przez parę lat nie wymieni kart graficznych, można spodziewać się, że prędzej, czy później, nastąpi przepływ graczy do konkurencji. W praktyce jednak o wyborze usługi będzie decydować wiele innych szczegółów, do czego jeszcze wrócimy.
W GeForce Now Nvidia oferuje dwa programy: bezpłatny oraz Founders. W tym pierwszym trzeba czekać dłużej na dostęp do serwerów i rozpoczęcie rozgrywki, a jedna sesja może trwać maksymalnie godzinę. Nie znaczy to jednak, że na tym kończy się zabawa jednego dnia. Od razu można zacząć kolejną sesję, lecz trzeba odstać swoje w kolejce. Plan Founders to koszt 25 zł/msc, ale wybierając płatność kartą, pierwsze 30 dni dostajemy za darmo. Bez żadnych konsekwencji możemy w każdym momencie anulować subskrypcję. Model znany i lubiany z Netflixa, Spotify czy innych usług streamingowych. Za tę niewielką opłatę zyskujemy priorytetowy dostęp do serwerów, sesję trwające do sześciu godzin i dostęp do RTX od Nvidi. Niemiłą niespodzianką jest niestety to, że mniej więcej po kwadransie bezczynności, gra się wyłącza i trzeba uruchamiać ją od nowa. Zrozumiałe jest jednak, że Nvidia nie chce marnowac cennej mocy obliczeniowej swoich serwerów, na trzymanie w pamięci nieaktywnej gry.
Największą zaletą takiego rozwiązania jest możliwość włączenia i wyłączenia płatności w dowolnym momencie. Jeśli akurat gramy w jakąś produkcję na PlayStation czy Xboxie, możemy wyłączyć abonament i oszczędzić kilkadziesiąt złotych. Gdy postanowimy ograć tytuł na GeForce NOW, włączamy subskrypcję i nie musimy czekać w kolejce na rozpoczęcie rozgrywki. To szczególnie korzystne dla posiadaczy konsol, którzy chcą ograć tytuły dostępne tylko na komputer, a nie mają ochoty inwestować kilku tysięcy w odpowiednio mocną maszynę. Za 25 zł dostajemy możliwie najlepszą jakość grafiki i chyba nikt nie ma wątpliwości, że jest to opłacalna inwestycja.
Cloud gaming nie jest dla każdego. W miastach nie ma z nim problemu, ale jeszcze przez wiele lat klasyczne konsole będą niepodzielnie rządzić na wsi, gdzie szansa na wystarczająco szybki internet jest praktycznie zerowa. W mieście usługa też ma swoje ograniczenia. Gdy 5G stanie się powszechne, w najnowsze produkcje będzie można grać w metrze na ekranie smartfona. Do tego czasu uruchomienie czegokolwiek na ekranie telefonu bez WiFi jest w zasadzie niemożliwe. Mi się to nie udało. Nawet jednak, gdybym zdołał to zrobić, raczej nie skorzystałbym z tej opcji, gdyż optymalny tryb zużywa 10 GB na godzinę, a najbardziej oszczędny "zaledwie" 4GB.
W domu jednak problemy z połączeniem miałem tylko sporadycznie, gry zazwyczaj się nie zacinały i nie traciły na jakości, co zawdzięczam internetowi o przepustowości 600 Mb/s. To dobra wiadomość, bo w erze postępującej mobilności nieporozumieniem byłaby konieczność podłączenia LAN. Dla wielu osób nie jest to problemem, ale jeśli mamy wykonać krok naprzód, to przenośny laptop jest znacznie wygodniejszy, niż centrum dowodzenia, którego raczej nie zabierzemy ze sobą chociażby na dłuższy wyjazd. Dodam, że z perspektywy czasu kłopoty z połączeniem i oprawą graficzną nie wydają się problemem, ale gdy się pojawiały, budziły we mnie sporą irytację. Warto zaznaczyć, że nie było kłopotów z tytułami sieciowymi, jak League of Legends czy Destiny 2, które muszą być nie tylko emulowane na serwerach Nvidi, ale także łączyć się z serwerami samej gry.
Chciałbym rozpisać się o grafice i jakości, ale... temat jest krótki. Niezależnie jaką produkcję odpaliłem, wyglądała ona maksymalnie dobrze. Najnowszym tytułem, w jaki miałem okazje zagrać, było Death Stranding, które od razu po premierze na PC trafiło na GeForce NOW. Gra wygląda fenomenalnie w każdym elemencie. Nad konsolami ma tę przewagę, że liczba klatek na sekundę wynosi 60, co gwarantuje doskonałą płynność rozgrywki. Chapeau bas, bo na moim laptopie, nigdy nie byłoby szans uzyskać tak spektakularnych osiągów.
Test jakościowy w Tomb Raider fot. KaK
W usłudze jest wiele darmowych produkcji jak Fortnite, Apex Legends, League Of Legends, World of Tanks, Dota 2, Eve Online, War Thunder, Path of Exile, Counter-Strike: Global Offensive, Destiny 2. Ostatnia z nich wymaga w miarę dobrego sprzętu, więc GeForce NOW będzie dobrym rozwiązaniem dla osób, które grają w Destiny 2. Problem pojawia się, gdy chcemy uruchomić jakąś grę, którą mamy już w bibliotece. Niestety, niektóre produkcje dostępne są tylko na jednej z platform. I tak mimo, że kilka miesięcy temu zgarnąłem Darksiders na Epic Games Store, nie mogę zagrać w nie zagrać na GeForce NOW, bo gra dostępna jest tylko przez Steam.
Jeśli jednak planujecie kupić nową grę, problem w zasadzie nie istnieje. Nie wszystkie produkcje są dostępne w ramach usługi, ale w 500 gier można grać już teraz, a Nvidia ma podpisane umowy z 200 deweloperami na łączną liczbę 2 tys. produkcji. Większość popularnych tytułów jest dostępnych w ramach usługi. Ponadto jeśli kupicie konsole Nvidia Shield, możecie liczyć na darmowe gry, jak w przypadku PlayStation Plus czy Xbox Live. Obecnie za darmo do biblioteki można dodać Tomb Raidera z 2013 roku, Sonic All-Stars Racing Transformed, Snipier Elite V2 oraz Sleeping Dogs. Co ważne, za pierwszym razem gry nie uruchamiają się od razu, potrzebują chwili czasu na pobranie danych i instalację, ale dzieje się to na serwerach Nvidii.
Zaletą jest też możliwość uruchomienia gier z Androida. Dzięki temu dostałem darmowy dostęp do wariacji klasycznego Dynablaster, znanego też jako Bomberman. Próbując uruchomić grę na komputerze, napotykam na problemy, przez które nie mogę bawić się razem z kumplami. Tutaj wystarczy podłączyć dowolnego pada, od PlayStation Xboxa czy Shielda i już mogę grać. Mała rzecz, a cieszy.
Przewagą GeForce NOW jest także to, że można uruchomić grę na dowolnym ekranie. Kończymy rozgrywkę w domu, a w teorii możemy kontynuować ją w metrze, na ekranie smartfona. Ograniczeniem jest jednak prędkość przesyłu danych, o czym wspominałem wcześniej. Może jednak się zdarzyć, że któryś z domowników będzie chciał używać telewizora, my wtedy możemy przenieść się na inne urządzenie. Jakim jednak było dla mnie zaskoczeniem, gdy rozgrywki z Shield TV Pro nie mogłem kontynuować na komputerze i telefonie, gdyż zapisy się zsynchronizowały. Tutaj drobna uwaga do interfejsu, który ogólnie jest przejrzysty, lecz niestety z niezrozumiałego powodu, do biblioteki gier dodają się wszystkie tytuły, które podglądam przez wyszukiwarkę, nawet jeśli ich nie zakupiłem. Nvidia koniecznie musi to naprawić, gdyż porządek w kolekcji gier jest dość istotny - nie chce mieć w bibliotece dwóch kopii tej samej gry na różnych platformach, której nawet nie kupiłem. Wracając do kwestii zapisów, musiałem trochę pogrzebać zanim znalazłem rozwiązanie. I choć jest to wada, z nowymi systemi już tak bywa, że trzeba poświęcić trochę czasu na naukę ich obsługi.
Interfejs GeForce Now fot. KaK
Okazuje się, że gra uruchamiana na konsoli, działa bezpośrednio na niej i to na serwerach Nvidii trzymane są zapisy. Z kolei na komputerze i telefonie, GeForce NOW emuluje mobilną aplikację Steam i dopiero przez nią uruchamia gry. Wtedy zapisy trzymane są na serwerach Steam. Uruchamiając więc grę na Shield TV, warto robić to przez aplikację Steam, by zachować ciągłość rozgrywki. Trochę skomplikowane i jest to element, nad którym Nvidia bezwzględnie musi popracować. Nie wiem też, jak wygląda to w przypadku innych platform, bo nie miałem okazji przetestować tytułów z ich kolekcji. Warto też wspomnieć, że Shield TV PRO to bardzo eleganckie urządzenie i zdecydowanie najmniejsza konsola na rynku. Planowałem ją kupić jakiś czas temu, a teraz po testach mogą polecić ją z czystym sumieniem. To samo mogę powiedzieć o kontrolerze, który jest bardzo wygodny, mimo oryginalnego kształtu z dużą liczbą zakrzywień. Początkowo uważałem, że jest wykonany z taniego plastiku, ale uczucie to szybko minęło, a wśród znajomych nikt go nie podzielał.
Konsola Shield TV Pro i kontroler fot. KaK
Jak już pisałem na początku, nie ma wątpliwości, że jeśli masz możliwość uruchomić jakąś grę przez GeForce NOW, to powienieneś to zrobić. Oszczędzisz mnóstwo pieniędzy na zakupie drogiego sprzętu, a zyskasz bezsprzecznie najlepszą możliwą jakość grafiki. Mimo to, gry w chmurze są na ten moment rozwiązaniem doraźnym i dodatkowym. Ten stan rzeczy może nie zmienić się po premierze konsol nowej generacji, gdyż jedną z ich największych zalet mają być dyski SSD. Dzięki temu dostęp do zapisanych na nich danych jest praktycznie natychmiastowy, co oznacza, że pozbędziemy się ekranów ładowania. Te w przypadku GeForce NOW raczej nie znikną, a wręcz będą stawać się coraz bardziej uciążliwe. Z drugiej strony pełne 60 FPS przy rozdzielczości 4K, może być warte minuty czy dwóch czekania na ekranie ładowania, szczególnie, że next geny nie koniecznie będą potrafiły to osiągnąc, bez pójścia na ustępstwa, jak ma zostać to rozwiązane w Spider-Man Miles Morales.
Według badania Nielsena z 2015 roku, przy wyborze PS4 najważniejsza dla graczy była większa rozdzielczość niz u konkurencji. Przy Xboksie, najważniejsza była natomiast marka. Na liście znaczacych czynników, pojawiła się też biblioteka gier i tytuły ekskuzywne. GeForce NOW ma już teraz przewagę nad najważniejszym czynnikiem dla fanów PlayStation, ale premiera PS5 i Xbox Series X może nieco przenieść akcenty. Jeśli Nvidia zadba o bibliotekę gier, to może zbudować markę lepszą niż Xbox, ale trzeba pamiętać, że Microsoft tworzy swoją renomę w branży samych gier (nie podzespołów), od dłuższego czasu. Niezależnie jednak od tego kto wysunie się na czoło peletonu, czeka nas ciekawy wyścig, na którym najwięcej skorzystają gracze.
Sprzęt i usługę do testów zapewniła firma Nvidia, właściciel marki GeForce