Rosyjski reżim napadając na Ukrainę zadbał również o to, by uciszyć swoich obywateli, którzy są przeciwni agresji. Antywojenne protesty w rosyjskich miastach są brutalnie tłumione, a rosyjska policja zatrzymała do tej pory przynajmniej kilkanaście tysięcy osób (ok. 17 tys. osób do niedzieli) za wyrażanie poglądów.
Rosja walczy z wolnością słowa. W piątek Władimir Putin podpisał ustawę, na mocy której za rozpowszechnianie "fałszywych informacji" na temat wojny grozi nawet do 15 lat pozbawienia wolności i wysokie grzywny. Chodzi m.in. o mówienie o rosyjskiej agresji w Ukrainie czy użycie słowa "wojna". Kremlowska propaganda dopuszcza używanie jedynie sformułowań, takich jak "operacja wojskowa".
Nowe prawo w Rosji ma oczywiście uciszyć niezależne media informujące rosyjskich obywateli o sytuacji w Ukrainie. Działalność musiało z tego powodu zawiesić wiele mediów - m.in. BBC. Służby polują również na swoich obywateli, którzy odważą się wyrazić zdanie o wojnie w internecie lub prywatnych wiadomościach.
Jak donoszą anglojęzyczne media, moskiewska policja zatrzymuje ludzi (choćby w czasie antywojennych protestów) i zmusza ich do pokazania zawartości swoich telefonów. Jeśli nie odblokują swoich urządzeń, nie zostają przepuszczeni przez funkcjonariuszy. Zgodnie z rosyjskim prawem, od 2018 roku policja może przeglądać zawartość telefonów, tabletów czy komputerów zatrzymanych bez nakazu, choć wiele osób twierdzi, że jest to nielegalne.
W internecie pojawiły się pierwsze filmy, jak funkcjonariusze policji przeglądają zawartość smartfonów zatrzymanych. Jak informuje Kevin Rothrock (dziennikarz niezależnego serwisu Meduza), autor jednego z nagrań wykonanych w Moskwie, policjanci przeglądali prywatną korespondencję w komunikatorach i galerię zdjęć.
Policja - o ile znajdzie w telefonie antywojenne treści lub krytykę kremlowskich władz - może zatrzymać obywatela za rozpowszechnianie "fałszywych informacji". A to może się skończyć wieloletnim więzieniem.
Kreml walczy również z mediami społecznościowymi, które mogą ułatwiać Rosjanom przekazywanie "nieocenzurowanych" informacji. Od kilku dni w Rosji nie działają czołowe platformy social media, przede wszystkim Facebook i Twitter. Niemal całkowicie działalność zawiesił w Rosji również TikTok.
Więcej na temat agresji Rosji na Ukrainę przeczytacie na Gazeta.pl
---
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy sił z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule: