PKP ma dwie nowe aplikacje. W pierwszej biletów nie kupisz. W drugiej nie mogłem się zalogować

Bartłomiej Pawlak
Nowa aplikacja PKP okazuje się strzałem w dziesiątkę. Wygląda świetnie, działa rewelacyjnie, ale... nie umożliwia zakupu biletów. Chcąc to zrobić, trzeba zainstalować drugą aplikację. Aby się w niej zalogować, potrzebowałem pół godziny wolnego czasu i ogromnej cierpliwości.
Zobacz wideo Znaleźliście pod choinką smartfona? Oto najlepsze aplikacje na początek [TOPtech]

Polskie Kolejne Państwowe pod koniec poprzedniego roku zapowiedziały technologiczną rewolucję. Kolejarze obiecali, że do końca roku udostępnią nowoczesną aplikację mobilną do zakupu biletów. Do tej pory w tej kwestii panował ogromny bałagan. W Google Play były bowiem trzy aplikacje: rozkład-pkp, BILKOM Bilety i IC Mobile Navigator. Do tego programy zewnętrznych firm - mPay, e-podrożnik oraz KOLEO.pl. Niełatwo się w tym odnaleźć.

PKP.appka bardzo pozytywnie zaskakuje

Brakowało mi jednej aplikacji, która pozwoli na sprawdzenie rozkładu jazdy, informacji o dworcu docelowym i zakup biletów. Tuż po Nowym Roku zainstalowałem więc szumnie zapowiadaną aplikację PKP.appka. I jestem bardzo pozytywnie zaskoczony.

Aplikacja PKP appkaAplikacja PKP appka fot. zrzut ekranu z aplikacji PKP appka

PKP.appka okazuje się nowoczesną, świetnie działającą apką o naprawdę przyjemnym w odbiorze interfejsie. Mamy ładne animacje i wygląd, którego pozazdrościć może wiele prywatnych firm. Przyznaję, że po trudnych doświadczeniach z zakupem biletów przez stronę przewoźnika, tak dobrze działającej aplikacji się nie spodziewałem.

PKP.appka pozwala nie tylko na sprawdzenie rozkładu jazdy, cen biletów i wygodne zaplanowanie trasy. Jest też wyszukiwarka dworców i dokładne informacje o najważniejszych dworcach w Polsce. Sprawdzimy m.in. ich lokalizacje, znajdziemy numery autobusów czy tramwajów zatrzymujących się obok oraz listę przyjazdów i odjazdów, wraz z informacjami o opóźnieniach. Nie zabrakło nawet takich szczegółów jak ceny skrytek bagażowych lub... liczba wind znajdujących się na dworcu.

Aplikacja PKP appkaAplikacja PKP appka fot. zrzut ekranu z aplikacji PKP appka

Działa świetnie, ale biletów przez nią nie kupisz

Nie mogę się do niczego przyczepić. Wyszukuję więc interesującą mnie trasą w Warszawy do Wrocławia i chcę kupić bilet. Wszystko działa bardzo sprawnie. Aplikacja w większości przypadkach - poza czasem podróży czy ceną - podaje nawet numery peronów, co jest bardzo pomocne. Niestety każda próba zakupu biletów kończy się przeniesieniem mnie na stronę internetową Bilkom.

Okazuje się, że PKP.appka nie umożliwia jednak zakupu biletów. I to wbrew temu, co twierdzi poniższe hasło:

PKP appkaPKP appka fot. zrzut ekranu z pkpappka.biz

Dopiero dalej można doczytać, że "poprzez PKP appkę można rozpocząć zakup biletów na pociągi PKP Intercity". Nie po to jednak instaluję nową aplikację PKP, by rozpoczynać w niej zakup, a finalizować go w innej usłudze i to przez przeglądarkę. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego biletu na wybrane już połączenie można kupić bezpośrednio w aplikacji.

Druga aplikacja PKP. Logowanie to droga przez mękę

Na szczęście PKP wpadły na pomysł, jak rozwiązać ten problem. Stworzyły... kolejną aplikację, która pozwala na wyszukanie połączeń i tym razem również zakup biletów. W Google Play znalazłem więc apkę PKP Intercity - Kupuj bilety i ją zainstalowałem. Działa całkiem przyjemnie i wyglądem nie odstaje zbytnio od współczesnych realiów, choć daleko jej do opisanej wcześniej PKP.appki.

PKP Intercity pozwala też - poza samym zakupem biletów - na zamawianie posiłków w mWars, co dla niektórych może okazać się ogromnym ułatwieniem. Całość robi niezłe pierwsze wrażenie, ale dalej nie mogę zrozumieć, dlaczego funkcji z obu aplikacji kolejarzom nie udało się zmieścić w jednej. Biorę się jednak za zakup biletu.

Aplikacja PKP IntercityAplikacja PKP Intercity fot. zrzut ekranu z aplikacji PKP Intercity

Wyszukiwarka połączeń działa całkiem sprawnie, schody zaczynają się przy finalizowaniu transakcji. Konieczne jest bowiem zalogowanie się do swojego konta, a proces ten okazuje się drogą przez mękę. Po wpisaniu adresu e-mail i hasła dowiaduję się bowiem, że moje konto... nie istnieje. System każde mi założyć kolejne. Cóż trudno, rezygnuje chwilowo z zakupu biletu i zabieram się za rejestrację.

O dziwo udaje mi się założyć kolejne konto na ten sam adres e-mail, z którego korzystałem wcześniej. Kolejna próba zalogowania się w aplikacji i znów komunikat o braku mojego konta w bazie. W międzyczasie przychodzi e-mail, z którego dowiaduję się, że mam założone... dwa konta na ten sam adres e-mail. PKP każą mi więc wejść na stronę internetową intercity.pl i scalić konta w jedno. Mam już tego dość.

Biorę więc do ręki komputer i wykonuję kolejną próbę zalogowania. Bezskutecznie. Tym razem nie działa moje hasło. Konieczne jest jego zresetowanie i o dziwo - po przeprowadzeniu tego procesu - loguję się na swoje konto. Podążam za instrukcjami na ekranie i po chwili przechodzę z powrotem do aplikacji. Kolejna próba logowania i... ponownie niepowodzenie.

Ponownie loguję się więc na intercity.pl (bez przeszkód) i okazuję się, że muszę zatwierdzić jeszcze (wcześniej nie było takiej prośby) informację o tym, że PKP rezygnują z korzystania z loginów (mimo że do logowania i tak korzystam z e-maila). Dopiero po akceptacji zmian i otrzymaniu piątego już maila, udaje mi się zalogować do aplikacji PKP Intercity.

Całość trwała jakieś pół godziny i wymagała potężnej dawki cierpliwości. Gdyby nie fakt, że cały proces sprawdzałem na potrzeby tego tekstu, zakup pociągu przez aplikację już dawno bym sobie odpuścił.

Więcej o nowych technologiach przeczytasz na Gazeta.pl

Więcej o: