Użytkownicy od lat skarżą się na stosunkowo krótki czas pracy smartfonów na jednym ładowaniu. Obecnie standardem są najwyżej dwa dni z dala od ładowarki i czasu tego nie da się wydłużyć bez korzystania z większych akumulatorów. A te nie zmieściłyby się do wyjątkowo smukłych i lekkich smartfonów, jakie dziś są produkowane.
Rozwiązaniem, w które zaczęli inwestować szczególnie chińscy producenci okazała się technologia szybkiego ładowania. Obecnie ładowarki o mocy 65 czy nawet ponad 80 W nikogo już nie dziwią, a pozwalają uzupełnić energię od zera do stu procent w mniej niż pół godziny.
Realme ogłosiło w czwartek, że ich nadchodzący smartfon Realme Gt Neo 5 (który ma zostać pokazany w lutym br.) obsłuży standard ładowania o absurdalnej wręcz mocy 240W. Będzie to oczywiście nowy rekord wśród produkcyjnych smartfonów. Dotychczasowym (wśród telefonów będących już w sprzedaży) rekordzistą Realme GT NEO 3 z ładowaniem 150W.
240W mocy powinno przełożyć się na mniej niż 10 minut ładowania telefonu do pełna. Wynik powinien oscylować wokół 8-9 minut. Podczas testów prowadzonych na targach MWC jeszcze w ubiegłym roku udało się osiągnąć pełne naładowanie właśnie w 9 minut. Realme obiecuje, że odpowiedni kabel zdolny przenieść tak dużą moc znajdzie się w pudełku wraz ze smartfonem.
Chińczycy twierdzą, że 240W to obecnie maksimum mocy, jakie mogą przyjąć telefony. Stosowany w nich standard USB-C 2.1 ogranicza bowiem napięcie i natężenie prądu do 5 amperów przy 48 woltach. Bez dalszego rozwoju tego standardu poprawienie wyniku ma nie być możliwe.
Tylko, czy ktokolwiek potrzebuje dziś smartfona, który ładuje się w mniej niż 8 minut?