Youtuber rozpracował oszustów, którzy reklamują się w gazetkach. Polują na najbardziej bezbronne osoby

Polski youtuber "ojwojtek" rozpracował grupę oszustów oferujących podejrzane produkty o rzekomo niesamowitych efektach leczniczych. Śledztwo pokazało, że do ludzi, którzy sprzedają fałszywe produkty lecznicze, dotrzeć się nie da, a ich firma jest w zasadzie fikcją.

Pomysł na śledztwo, które przeprowadził Wojtek Przeździecki, autor kanału "ojwojtek" zaczęło się od reklam w kolorowych magazynach drukowanych, które - mówiąc delikatnie - brzmią co najmniej podejrzanie. Youtuber wraz ze swoim wspólnikiem postanowili skontaktować się z kilkoma firmami oferującymi produkty o nieprawdopodobnych właściwościach leczniczych.

Zobacz wideo Wybieramy najlepsze gry 2022 roku. Elden Ring? Wysoko. Ale zwycięzca mógł być tylko jeden [TOPtech]

Produkty "lecznicze" kupione na chińskich portalach

W przypadku każdego z produktów schemat był identyczny. Podany w ogłoszeniu numer telefonu kierował do konsultanta, który zapewniał o nierealnych efektach w bardzo krótkim czasie. Co więcej, konsultanci korzystali z wypisanych wcześniej formułek, dlatego każdy z nich mówił niemal dokładnie to samo. Youtuberzy co i rusz zachęcani byli do wykupienia "leków" kolejnymi promocjami lub pracowniczymi zniżkami, które zamierzał przekazać "dobroduszny" pracownik infolinii.

Autorzy kanału zamówili w końcu rzekomo lecznicze wkładki do butów za kilkaset złotych i pokazali specjalistom. Znaleźli też identyczne wkładki w chińskim sklepie wysyłkowym (i to za niespełna 2 zł) oraz sprawdził rzekomego lekarza, który w ulotce zapewniał o niezwykłych właściwościach produktu. Szybko okazało się, że jego fotografia pochodzi z internetowego banku zdjęć. Dalej youtuberzy wybrali się do budynku, w którym zarejestrowana była firma, ale na miejscu zastali jedynie wirtualne biuro. Prawdziwego adresu, pod którym pracowaliby konsultanci, nie udało się znaleźć pomimo poszukiwań.

 

Koniec końców youtuberzy skorzystali z pomocy detektywa, który ustalił, że firma oszustów zarejestrowana jest na Florydzie. Co więcej, jest ona spółką zależną innej spółki, która z kolei zarejestrowana jest w Delaware (amerykańskim raju podatkowym). Cała działalność "przedsiębiorstwa" opierała się na zamawianiu towaru od producenta za pośrednictwem jeszcze innej spółki. Adresu lub danych osób odpowiedzialnych za przekręt nie udało się ustalić.

Kupili własną reklamę w gazetkach

Influencerzy postanowili pójść o krok dalej i sprawdzić, dlaczego w ogóle kolorowe czasopisma zamieszczają tego typu reklamy na swoich łamach. Skontaktowali się z wydawcami gazet, próbując zamówić reklamę wymyślonego przez siebie produktu o rzekomych niezwykłych właściwościach. Jak się okazało, prawdziwość reklam i firm, które za nimi stoją, nie była nawet weryfikowana przez wydawców gazetek.

Ostatecznie autorzy kanału stworzyli własną reklamę wymyślonego "gwizdka motywacyjnego", który zamierzali rozdawać za darmo. Reklama bez żadnych uwag trafiła do druku, a influencerzy otrzymali telefony od 22 osób zainteresowanych niedziałającym gwizdkiem. Youtuberzy ubolewają, że działalność podejrzanych firm oferujących rzekome usługi lub produkty lecznicze nie jest weryfikowana przez rządowe organy, np. UOKiK. Tym bardziej że ofiarami tego typu oszust padają najczęściej osoby starsze lub schorowane.

Studia Biznes i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: