"Jeśli Unia Europejska nie podejmie zdecydowanych działań, do 2030 roku może stać się uzależniona od Chin w zakresie akumulatorów litowo-jonowych i ogniw paliwowych w takim samym stopniu, jak przed wojną w Ukrainie w zakresie energii od Rosji" - wynika z dokumentu przygotowanego dla liderów Unii Europejskiej, na który powołuje się Agencja Reutera. Przywódcy europejskich państw mają dyskutować na ten temat 5 października podczas spotkania w Granadzie w Hiszpanii.
Z pisma, na które powołuje się agencja, ma wynikać, że "Europa będzie potrzebować sposobów magazynowania energii, aby osiągnąć swój cel, jakim jest zerowa emisja dwutlenku węgla netto do 2050 roku". Dalej czytamy, że "to gwałtownie zwiększy nasze zapotrzebowanie na akumulatory litowo-jonowe, ogniwa paliwowe i elektrolizery w nadchodzących latach", które ma wzrosnąć od 10 do nawet 30 razy.
Chociaż Unia Europejska ma silną pozycję na etapie pośrednim i montażowym w produkcji elektrolizerów (ma ponad 50 proc. udziału w rynku światowym), jest w dużym stopniu uzależniona od Chin w zakresie ogniw paliwowych i akumulatorów litowo-jonowych, które są kluczowe dla pojazdów elektrycznych.
Nowe technologie, szczególnie te związane z transformacją energetyczną, to teraz gorący temat i w znaczeniu gospodarczym, i politycznym - i to w jego najbardziej szerokim geograficznie rozumieniu. Amerykanie, a w ślad za nimi inne kraje, nakładają ograniczenia, dotyczące przede wszystkim czipów. Na początku lipca 2023 roku Chiny ogłosiły ograniczenia eksportowe dla galu i germanu, które bywają zaliczane do tzw. surowców krytycznych. Pierwiastki te są kluczowe w "zielonych" sektorach gospodarki, niezbędne m.in. przy wytwarzaniu półprzewodników i samochodów elektrycznych. Dominique Senard, prezes Renault ocenił, że po wprowadzeniu (planowanego na 2035 r.) zakazu sprzedaży samochodów spalinowych w UE, chińskie elektryki wręcz zaleją rynek europejski. - Jeśli dojdzie do prawdziwego kryzysu geopolitycznego, dla fabryk akumulatorów zasilanych wyłącznie produktami pochodzącymi z zewnątrz szkody będą znaczne - ostrzegał w rozmowie z Agencją Reutera.
Na to Unia już stara się odpowiedzieć, próbując zacząć dywersyfikować źródła dostaw. A Komisja Europejska w zeszłym tygodniu wszczęła śledztwo w sprawie sztucznego zaniżania cen samochodów elektrycznych przez Chiny. - Europa jest otwarta na konkurencję, ale musimy się bronić przed nieuczciwymi praktykami. (…) Zbyt często nasze firmy są wykluczane z rynków zagranicznych lub padają ofiarą drapieżnych praktyk. Często są one podcinane przez konkurencję korzystającą z ogromnych dotacji państwowych. Nie zapomnieliśmy, jak nieuczciwe praktyki handlowe Chin wpłynęły na nasz przemysł fotowoltaiczny - mówiła szefowa KE Ursula von der Leyen, podkreślając wagę samochodów elektrycznych w osiąganiu klimatycznych celów Unii Europejskiej.
- Jeśli chodzi o ryzyka, to na pewno geopolityka ma największe znaczenie - powiedziała z kolei w rozmowie z Marią Mazurek dla serwisu Gazeta.pl jedennewsdziennie.pl Dorota Sierakowska z Domu Maklerskiego BOŚ. - Państwa zachodnie w kontekście surowców strategicznych najbardziej obawiają się tego, że proces transformacji energetycznej, najważniejszy trend na rynku surowcowym, odbywa się z ich względnie niewielkim udziałem. Wiele tutaj rozgrywa się w Azji, w Chinach, w Rosji - czyli krajach, z którymi relacje Zachodu są mocno napięte - zauważyła.