Chociaż niemiecki rząd pod względem finansowym i wojskowym zrobił dużo dla napadniętej przez Rosję Ukrainy, sojusznicy postrzegają Niemcy jako kraj, który to, co konieczne, robi dopiero w ostatniej chwili i to tylko wskutek nacisku z zewnątrz
– powiedział Radosław Sikorski.
Stwarza to wrażenie, że władze w Berlinie „nie kontrolują tego tematu, że istnieje niechęć, że Niemcy nie sprawują przywództwa w reakcji na kryzys" – zaznaczył były szef polskie dyplomacji.
Odnosząc się do ogłoszonego przed rokiem przez Olafa Scholza „przełomu" w polityce wobec Rosji, Sikorski uznał to wystąpienie za odważne i zdecydowane, zastrzegł jednak, że jego zdaniem zapowiedziane zmiany zostały w zbyt małym stopniu zrealizowane.
Jeżeli zapowiada się wydatki na obronność w wysokości 100 mld euro, to oczekiwałbym, że do dziś zostanie wydanych więcej pieniędzy
– wyjaśnił.
Zwłoka w przekazywaniu broni Ukrainie wynika zdaniem Sikorskiego z sytuacji w polityce wewnętrznej.
Myślę, że kanclerz stara się pozyskać swoich wyborców w tempie, które jest dla nich do zaakceptowania. To tempo nie przystaje jednak do szybkości wydarzeń w Ukrainie, a to wpływa negatywnie na wizerunek Niemiec w świecie
– podkreślił europoseł PO.
DPA podaje, że od początku wojny Niemcy przekazały Ukrainie broń o wartości blisko 2,6 mld euro. Cała niemiecka pomoc dla Ukrainy, łącznie ze świadczeniami humanitarnymi i finansowymi, wynosi zdaniem niemieckiego rządu 14 mld euro. Z danych Kilońskiego Instytutu Gospodarki Światowej wynika, że Niemcy zajmują trzecie miejsce po USA i Wielkiej Brytanii.
Agencja dodaje, że pod względem pomocy wojskowej w liczbach bezwzględnych Polska wypada lepiej. W stosunku do potencjału ekonomicznego Niemcy znajdują się na 18 miejscu wśród 30 krajów NATO.