W szóstym dniu szczytu klimatycznego w Glasgow łączymy się z Małgorzatą Czachowską. Aktywistka klimatyczna jest członkinią alternatywnej polskiej delegacji na COP26.
Czachowska komentowała m.in. zamieszanie, jakie powstało wokół podpisu Polski pod deklaracją w sprawie odejścia od węgla. Z dokumentu wynika, że podpisane pod nim kraje z dużą, rozwiniętą gospodarką powinny odejść od węgla w latach 30., a pozostałe - w latach 40. (przy czym przy obu datach zostawiono furtkę w postaci stwierdzenia "lub jak najszybciej po tym czasie") Polska jest 23. gospodarką świata i krajem OECD, należy więc do tej pierwszej grupy. Tymczasem minister klimatu Anna Moskwa oświadczyła, że data odejścia od wydobycia węgla kamiennego to rok 2049, jak wynika z umowy rządu z górnikami.
- Najlepszym podsumowaniem tego, jak zareagowaliśmy, był po prostu śmiech. To nie jest nawet zaskoczenie. To po prostu przykre i krzywdzące, że Polska - 23. gospodarka świata - stawia się na równi z krajami rozwijającymi się - powiedziała.
- To nie w porządku także wobec nas - oceniła aktywistka - dlaczego nas umniejszacie, odbieracie naszą sprawczość. Jesteśmy dużym krajem, jesteśmy w UE, możemy być bardziej ambitni, mamy ku temu zasoby.
- Naukowcy i aktywiści mówią, że transformacja w Polsce jest możliwa, jest Polska bez węgla w 2030 roku. A później decydenci mówią: teraz będziemy krajem rozwijającym się, odejdziemy od węgla w 2049 roku - powiedziała.
Czachowska mówiła o planowanych w Glasgow i nie tylko protestach. W piątek odbywa się młodzieżowy protest w ramach inicjatywy "Piątki dla przyszłości", a w sobotę - kolejna duża demonstracja. Zwróciła uwagę, że duża obecność policji niepokoi aktywistów. - Będą przemówienia, będzie marsz, będziemy blokować ulice miast - zapowiedziała - trochę obawiamy się, jak policja może zareagować. Wczoraj aktywiści apelowali, by tej policji było mniej, bo zaczyna to wyglądać jak zarządzanie strachem.