Tu mogła się wydarzyć arktyczna gorączka surowcowa. Wygrała natura, zostały resztki [ZDJĘCIA]

Maria Mazurek
Najpierw szukano tu tłuszczu, potem skór, a na koniec wszystkiego, co można wykopać i czasem spalić. Czyste, nietknięte arktyczne rejony mogły stać się surowcowym zagłębiem. Próbowaliśmy to zrobić, ale się nie udało, w każdym razie nie do końca. Resztki tej działalności widoczne są w wielu miejscach Spitsbergenu: metalowe wieże, skręcone liny, dziury w ziemi i drogi donikąd splotły się z surową przyrodą Arktyki.

Po dwóch tygodniach negocjacji w Glasgow politycy uzgodnili tekst porozumienia, pod którym podpisało się blisko 200 delegacji państw. Wciąż zakłada ono powstrzymanie globalnego ocieplenia na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu z epoką przedindustrialną (a już ogrzaliśmy Ziemię o ponad 1 stopień).

COP26 w Glasgow. Rozczarowujące zmiany w treści porozumienia w ostatniej chwili 

Brzmi nieźle, gdyby nie wprowadzone na ostatniej prostej negocjacji zmiany w treści dokumentu. Początkowo znalazło się w nim zobowiązanie, by "przyspieszyć rezygnację z węgla i dopłat do paliw kopalnych". Potem, w wyniku nacisków Indii i Chin, ten przekaz złagodzono. Zamiast "wycofania się" (ang. phase out) pojawiło się "ograniczanie" (ang. phase down).

COP26. Alok Sharma COP26. Jest porozumienie. Prezydent szczytu przepraszał ze łzami w oczach

Niewielka zamiana słów zmienia bardzo dużo w zobowiązaniach krajów. Szef szczytu klimatycznego Alok Sharma wyjaśniał, że ten kompromis był kluczowy, by do porozumienia w ogóle doszło. 

Na temat samego szczytu, a także o innych zagadnieniach związane z klimatem piszemy na stronie głównej Gazeta.pl.

Zarówno Indie, które naciskały na zmiany, jak i Chiny, które ten głos wsparły, są wciąż bardzo głodne węgla. Mimo że widzą bardzo namacalne skutki spalania paliw kopalnych, dotyczące jeśli nie globalnego problemu rosnącej temperatury i wszelkich skutków, jakie to powoduje we wzorcach pogodowych, to zanieczyszczenia powietrza. Pekin co jakiś czas nakazuje ograniczyć prace lokalnych zakładów przemysłowych - na przykład przed międzynarodowymi imprezami sportowymi - by zmniejszyć trujący smog. 

Węgiel w Arktyce. Na Spitsbergenie Norwegia wciąż go wydobywa. Już niedługo

Zmiany klimatu najszybciej przebiegają na północnych szerokościach geograficznych, szczególnie w Arktyce. To tam średnie temperatury rosną najbardziej, a tak się składa, że Arktyka działa jak wielka lodówka i rezerwuar wody w jednym. Lód zgromadzony na lądach więzi ogromne jej ilości, kiedy się topi, spływa do morza, podnosząc jego poziom. Poza tym region ten jest wielkim lustrem. Jasne połacie arktycznego lodu - także tego morskiego - mają wysokie albedo, czyli dobrze odbijają promieniowanie słoneczne, jak lustro. Arktyka więcej ciepła oddaje w kosmos, niż go pochłania, co działa chłodząco na Ziemię. 

Zobacz wideo "Autentycznie, ale bardzo przystępnie". Zawodowy fotograf o tym, jak robić dobre zdjęcia

Tymczasem najszybciej ocieplające się miasto świata leży na arktycznej wyspie Spitsbergen. To Longyearbyen, norweska osada, w której mieszka około 2500 osób. I gdzie przez ponad sto lat wydobywany był węgiel kamienny, którym mieszkańców także ogrzewano. Teraz w okolicach miasta działa już tylko jedna kopalnia, ale wokół wiele jest śladów z czasów większego zaangażowania w wydobycie. Co ciekawe, złoża w tym regionie umiejscowione są wysoko we wnętrzach wzgórz, nie głęboko pod ziemią, do czego jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. 

Spitsbergen, Longyearbyen. Pozostałości po kopalni i systemie transportowania węgla z kopalni.Spitsbergen, Longyearbyen. Pozostałości po kopalni i systemie transportowania węgla z kopalni. Maria Mazurek

Dlatego resztki po tej działalności to nie tylko wejścia do dawnych kopalni, lecz także pozostałości po systemie transportowania węgla nadziemną kolejką.

Spitsbergen, Longyearbyen. Dawna stacja kolejki przewożącej węgiel.Spitsbergen, Longyearbyen. Dawna stacja kolejki przewożącej węgiel. Maria Mazurek

Więcej zdjęć można zobaczyć w galerii znajdującej się pod zdjęciem głównym do artykułu.

Pod koniec września okazało się, że ta ostatnia norweska kopalnia węgla (w ogóle, Norwegowie ten surowiec wydobywali tylko na Spitsbergenie) zostanie zamknięta w 2023 roku. Było to zapowiadane już od kilku lat, ale wreszcie właściciel - państwowa firma Store Norske Spitsbergen Kullkompani - podała datę. To będzie oznaczać koniec wydobycia po 120 latach. Węgiel z Kopalni 7 wykorzystywany był głównie w lokalnej elektrociepłowni, część z niego eksportowano. Za dwa lata zakład przerzuci się na diesla jako źródło energii, a docelowo elektryczność dla Longyearbyen mają zapewniać źródła odnawialne. 

Rosyjskie ślady

Nie tylko Norwegia wydobywa i wydobywała surowce na archipelagu Svalbad, którego Spitsbergen jest częścią. Samo Longyearbyen założyli Amerykanie, na wyspach szczęścia pod ziemią szukali też Szwedzi i Rosjanie, a jeszcze wcześniej działali tam Holendrzy i Anglicy, którzy od XVII wieku polowali tam na wieloryby grenlandzkie i niemal zupełnie je wybili. Surowcowe etapy podbijania i zasiedlania Svalbardu opisywaliśmy w poniższym tekście:

Pozostałości po nieczynnej kopalni w Longyearbyen, Spitsbergen, archipelag Svalbard. Spitsbergen. Na początku był tłuszcz. Potem węgiel. Dziś era surowców się kończy

Rosja działa na Spitsbergenie do dziś. Ma do tego prawo, jest jednym z sygnatariuszy Traktatu Spitsbergeńskiego (podobnie jak Polska), zgodnie z którym może prowadzić tam działania naukowe i wydobywać surowce, choć formalnie obszar ten należy do Norwegii i znajduje się pod jej zarządzaniem i jurysdykcją. Rosjanie z tej możliwości korzystają do dziś. W Barentsburgu wciąż działa ich kopalnia węgla i jak na razie nie ma doniesień o planach jej zamknięcia. 

Niedaleko jednej z polskich stacji badawczych, należących do UAM w Poznaniu, którą odwiedziłam na początku września tego roku, widać wiele resztek rosyjskiej działalności. Zaledwie kilkaset metrów od bazy polskich naukowców w Petuniabukta (Zatoce Petunii) znajdują się pozostałości po testowych wieżach wiertniczych, za pomocą których szukano surowców. Takich miejsc jest więcej. Szukano tam węgla. W jednym z nich w 1991 roku prace spowodowały wyrzuty gazu i wypłynięcie niewielkich ilości ropy naftowej na powierzchnię. 

Pozostałości dawnej wieży wiertniczej, niedaleko stacji polarnej UAM. Petuniabukta, Spitsbergen.Pozostałości dawnej wieży wiertniczej, niedaleko stacji polarnej UAM. Petuniabukta, Spitsbergen. Maria Mazurek

Na trasie ze stacji UAM na lodowiec Sven natykaliśmy się na fragmenty kabli, stalowych lin, beczek i bramek wskazujących kierowcom ciężarówek drogę w czasie zimy. 

Petuniabukta, Spitsbergen. Resztki metalowych przedmiotów (tutaj zapewne beczki) pozostałych po rosyjskiej działalności poszukiwawczej. Trasa ze stacji polarnej UAM w kierunku lodowca Sven. Po drugiej stronie zatoki lodowiec Ebba, a bliżej brzegu widoczna Skottehytta, gdzie kiedyś stacjonowali naukowcy z UAM.Petuniabukta, Spitsbergen. Resztki metalowych przedmiotów (tutaj zapewne beczki) pozostałych po rosyjskiej działalności poszukiwawczej. Trasa ze stacji polarnej UAM w kierunku lodowca Sven. Po drugiej stronie zatoki lodowiec Ebba, a bliżej brzegu widoczna Skottehytta, gdzie kiedyś stacjonowali naukowcy z UAM. Maria Mazurek

Są też drogi donikąd - ślady kół odciśnięte w podmakającej okresowo tundrze. Zapewne niegdyś skracano sobie tędy drogę przez Zatokę Petunii. Dziś ruch pojazdów spalinowych po tundrze jest tu zakazany - można po niej poruszać się skuterami śnieżnymi, kiedy są ku temu odpowiednie warunki (i nie ma żadnych dróg łączących ze sobą poszczególne osady, choć drogi są wewnątrz nich, na przykład w Longyearbyen i okolicach jest 40 km utwardzonych dróg).  

Petuniabukta, Spitsbergen. Ślady odciśnięte w podmokłej tundrze. Trudno określić, sprzed jakiego okresu pochodzą, ale są to lata.Petuniabukta, Spitsbergen. Ślady odciśnięte w podmokłej tundrze. Trudno określić, sprzed jakiego okresu pochodzą, ale są to lata. Maria Mazurek.

Wspomniane wcześniej ciężarówki jeździły do miejsc na terenie rosyjskiej koncesji, w których Rosjanie spodziewali się znaleźć pokłady węgla. Na przedpolu dogorywającego lodowca Ferdynand można znaleźć ślady takich poszukiwań. Miejsca prowadzenia próbnych odwiertów i dziwnie obco wyglądające próbki w formie obłych słupów skalnych. 

Petuniabukta, Spitsbergen. Pozostałości po pracach poszukiwawczych na przedpolu lodowca Ferdynand.Petuniabukta, Spitsbergen. Pozostałości po pracach poszukiwawczych na przedpolu lodowca Ferdynand. Maria Mazurek

W tej części wyspy Rosji nie udało się znaleźć opłacalnych do eksploatacji złóż - poza okolicą Piramidy. Przedziwnej, dziś opuszczonej, niegdyś modelowej osady górniczej. Węgla tam już nikt nie wydobywa i niemal nikt tam mieszka (kilka - kilkanaście osób do obsługi turystów), można za to zwiedzać pozostałości miasta. Resztek, czasem przygnębiających - dawnego życia jest tam bardzo dużo. 

Spitsbergen. Widok ze wzgórza na fragment osady Piramida, Zatokę Petunii i odległy Billefjord, którego jest odnogą.Spitsbergen. Widok ze wzgórza na fragment osady Piramida, Zatokę Petunii i odległy Billefjord, którego jest odnogą. Maria Mazurek

O Piramidzie więcej można przeczytać - i zobaczyć - pod tym linkiem. 

Swoje resztki zostawia tu też wszędzie natura. Morze wyrzuca na brzegi zatoki białawe pnie drzew. Z daleka widać, jak odbija się od nich słońce. Można je czasem wziąć za niedźwiedzie polarne, których tutaj trzeba wypatrywać na każdym kroku - wybrzeże między Piramidą a stacją UAM to część ich "autostrady". Możliwe, że prądy znoszą tutaj kłody aż z Syberii. 

Spitsbergen, Zatoka Petunii. Kłoda drewna wyrzucona na brzeg na trasie między stacją polarną UAM a Piramidą.Spitsbergen, Zatoka Petunii. Kłoda drewna wyrzucona na brzeg na trasie między stacją polarną UAM a Piramidą. Maria Mazurek

Gdy maszerowałam razem z naukowcami na badania na lodowcu Sven, widziałam też dowody na to, jak wyspa się zmienia. Tam, gdzie kiedyś była plaża, zostały fragmenty starych kości walenia. Dziś już zniszczone przez wiatr i wodę, porośnięte mchem i porostami. Widać, jak daleko od obecnego brzegu znajdowała się ta plaża, wyniesiona pod wpływem czynników geologicznych i innych procesów. 

Spitsbergen, Zatoka Petunii. Fragment kości walenia, wysoko nad poziomem wody. Kiedyś była tu plaża.Spitsbergen, Zatoka Petunii. Fragment kości walenia, wysoko nad poziomem wody. Kiedyś była tu plaża. Maria Mazurek

Niestety, o resztkach można mówić także w przypadku niektórych lodowców. Po Elzie nie ma już niemal śladu, Ferdynand też zanika. W ostatnich kilkudziesięciu latach tempo topnienia arktycznego lodu dramatycznie przyspieszyło. Dobrze wiedzą to naukowcy, w tym z poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, którzy na Spitsbergen jeżdżą od lat i badają tamtejsze lodowce. W tym roku mogłam im towarzyszyć przez kilkanaście dni. O tej wyprawie więcej można poczytać w artykułach pod tym linkiem.

A więcej zdjęć spitsbergeńskich resztek można obejrzeć wyżej, w galerii pod zdjęciem głównym do tego artykułu. 

Więcej o: