Przyjmując nowelizację, odrzucone zostały poprawki opozycji do ustawy. Zakładały one m.in., że elektrownie wiatrowe będzie można stawiać w odległości 500 metrów odległości od budynków. To niepozorne 200 metrów może doprowadzić do zredukowania dostępnej w Polsce przestrzeni pod wiatraki o 47 proc. - według analiz Fundacji Instrat.
Z tego powodu w ostatnich miesiącach ze strony organizacji proekologicznych, samorządów i firm pojawiały się apele do polityków, aby się zreflektowali i przyjęli ustawę, która będzie korzystniejsza dla rozwoju energetyki wiatrowej w naszym kraju. Ogromne międzynarodowe przedsiębiorstwa takie jak Google, Ikea i Amazon wyraziły swój sprzeciw wobec nowelizacji ustawy wiatrakowej i napisały nawet list do premiera Morawieckiego. Podobnie 15 organizacji samorządowych. Nie wspominając już o ekspertach i analitykach, którzy merytorycznie przekonywali o słuszności zmian.
"Zmiana z 500m na 700m zabija aż 84 proc. planów przygotowanych pod wiatraki na lądzie. Ogromny wstyd, że Sejm nie był dziś w stanie zabezpieczyć infrastruktury krytycznej…" - komentuje aktywistka klimatyczna Wiktoria Jędroszkowiak. Wymienia, że ustawy nie poparli m.in. posłowie z opozycji: Krzysztof Gadowski, Grzegorz Napieralski oraz Wanda Nowicka.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Zwolennikami nowelizacji byli jednak przede wszystkim politycy Solidarnej Polski, ale też spora grupa posłów PiS. Janusz Kowalski z partii Zbigniewa Ziobry zaraz po ogłoszeniu wyniku głosowania napisał na Twitterze: "Nie jest to dobra decyzja, ale mogło być znacznie gorzej. Sejm nie uległ dziś pod naciskiem opozycji wspieranej przez zagraniczne koncerny, które chciały odległości 500 metrów. Ufam, że teraz Prezydent RP nie podpisze ustawy wiatrakowej".
***
Fragmentów Studia Biznes można słuchać także w wersji audio na dużych platformach streamingowych, m.in. tu: