Czerwiec był najgorętszy w historii pomiarów. Atlantyk "poza skalą", na Bałtyku "morska fala upałów"

Oficjalne dane potwierdzają: tegoroczny czerwiec był gorętszy od wszystkich czerwców w historii pomiarów. Za niespotykane gorąco odpowiadają m.in. rozgrzane oceany. A to skutek nałożenia się naturalnych zjawisk oraz powodowanego przez nas ocieplenia klimatu.
Zobacz wideo Prof. Piskozub: Bałtyk jakiś będzie, ale to już nie będzie ten Bałtyk, który znamy

Za nami najgorętszy czerwiec w historii pomiarów - potwierdzają oficjalne wskazania. Dane pokazał unijny program Copernicus, który zajmuje się m.in. monitorowaniem klimatu Ziemi. Pomiary pokazują, że średnia temperatura dla całej Ziemi była o ponad 0,5 stopnia Celsjusza powyżej normy. A norma z lat 1991-2000 i tak jest podwyższona w stosunku do tego, jaki był klimat Ziemi, zanim zaczęliśmy emitować ogromne ilości gazów cieplarnianych (czyli przed XIX wiekiem).

Te dane - podobnie jak informacje o dziennych rekordach temperatury w pierwszych dniach lipca - pokazują, że globalne ocieplenie nie zwalnia. 

Liczby dotyczą średniej temperatury całej planety, ale pomimo rekordu były i regiony chłodniejsze od średniej: zachodnia Australia, część Stanów Zjednoczonych oraz Rosji. Jednak ogromna część Ziemi była cieplejsza niż normalnie, z niektórymi obszarami rozgrzanymi do czerwoności. Wysoka temperatura panowała m.in. w Kanadzie, części USA, Meksyku, wschodniej Australii, Azji Centralnej czy na północnym zachodzie Europy.

Anomalia i "morska fala upałów" na Bałtyku

Tym, co zwraca szczególną uwagę - i co przyczyniło się do rekordu temperatury - są rozgrzane oceany. Ich temperatura w czerwcu także była rekordowa - ale to mało powiedziane. Anomalia (czyli różnica między zanotowaną temperaturą i normą) była znacznie wyższa niż w jakimkolwiek czerwcu od co najmniej 40 lat. Na Bałtyku i morzach wokół Wysp Brytyjskich odnotowano "morską falę upałów", zaś Pacyfik jest rozgrzany przez zjawisko El Nino.

Niespotykana anomalia utrzymuje się na północno-wschodniej części Atlantyku, gdzie wykres dosłownie niemal nie mieści się w skali.  

embed

Jak podkreślają eksperci, to skutek nałożenia się na siebie długoterminowego trendu ocieplenia (z powodu działań człowieka) oraz krótkoterminowej naturalnej zmienności pogody.

W niektórych częściach globu czerwiec przyniósł też susze. Mniej opadów niż normalnie odnotowano w Europie Środkowej i Wschodniej oraz Skandynawii czy dużej części Ameryki Północnej. W częściach Rosji, Afryki Wschodniej i Południowej oraz Ameryki Południowej gorące i suche warunki przyczyniały się do powstawania pożarów.

W niektórych regionach - m.in. na południu Europy, części Azji, w Brazylii, Chile i Nowej Zelandii deszczu było więcej niż zazwyczaj. Pakistan, Japonia i Australia doświadczyły sztormów tropikalnych.

Więcej o: