Rosjanie od pewnego czasu starają się przekonywać, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna jest już zbyt leciwym projektem, aby wciąż w niego inwestować. Biorą nawet pod uwagę rezygnację z międzynarodowej współpracy i budowę własnej stacji kosmicznej na orbicie. Będzie kosztować miliardy, jednak ma być w pełni "narodowym" projektem.
Nie przeszkadza to jednak rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos w realizowaniu zaplanowanych już wcześniej inwestycji. Największą w ostatnich latach było wyniesienie i podłączenie w lipcu br. do ISS modułu Nauka, czyli najnowszego obecnie rosyjskiego elementu badawczego międzynarodowej stacji.
W ten weekend odbył się drugi najważniejszy start w kierunku ISS z rosyjskiej ziemi. Rosjanie wynieśli na orbitę Ziemi i przyłączyli do stacji moduł Priczał (molo), gdy ISS znajdowała się nad Ukrainą. Tym razem obyło się bez jakichkolwiek incydentów i moduł został przyłączony sprawnie za pierwszym podejściem. Jak stwierdził rzecznik NASA Rob Navias cytowany przez serwis Space.com, dokowanie "było tak bezbłędne, jak to tylko możliwe".
Cumowanie do stacji modułu Priczał to element, którego mogli obawiać się naukowcy. Moduł Nauka, który wystartował z Ziemi z 14-letnim opóźnieniem miał z tym spore problemu. Nauka przez tydzień walczyła o utrzymanie się na orbicie, nim ostatecznie dotarła do ISS. Tu też nie obyło się bez incydentów, bo niedługo po dokowaniu w module przypadkowo odpalone zostały silniki, a cała Międzynarodowa Stacja Kosmiczna została obrócona o ok. 45 stopni, co było dość niebezpieczne. Więcej na ten temat pisaliśmy w poniższym tekście:
Moduł Priczał przywiózł na ISS ok. 1000 kg ładunku i jest połączony z modułem Nauka. Priczał ma pełnić głównie rolę modułu dokującego, bo pozwala na przyłączenie do ISS pięciu statków kosmicznych. Znacząco zwiększy zatem przepustowość stacji, a to ma spore znaczenie w kontekście turystycznych lotów na ISS, z którymi Rosjanie niebawem chcieliby wystartować już na dobre.
W październiku br. na ISS dotarł zawodowy kosmonauta Anton Szkaplerow wraz z dwójką pasażerów - reżyserem Klimem Szypienko i aktorką Julią Peresild. Ekipa spędziła na stacji 12 dni, w czasie których nagrywała zdjęcia do rosyjskiego filmu o roboczym tytule "Wezwanie".