Statek kosmiczny Orion od kilku dni zbliża się do Ziemi, a na niedzielę planowane jest bezpieczne lądowanie kapsuły na wodach Oceanu Spokojnego. Jeśli ten etap przebiegnie bez problemu, NASA będzie mogła odtrąbić całkowity sukces misji Artemis 1.
Lądowanie Oriona będzie dość skomplikowanym procesem i jednym ze zdecydowanie najważniejszych etapów całej misji. NASA zamierza przetestować przy tej okazji nową technikę lądowania - tzw. skip entry (co można tłumaczyć jako wejście skokiem w atmosferę). Agencja podaje, że technika nie była dotąd wykorzystywana dla załogowych statków kosmicznych (Orion jest statkiem załogowym, ale w ramach pierwszej próby leci bez załogi).
Orion w pierwszej fazie ponownego wchodzenia w atmosferę jedynie otrze się o jej górne warstwy, wytracając nieco prędkość. Następnie (z pomocą silników manewrujących) odbije się od atmosfery i ponownie zwiększy swoją wysokość. Dopiero przy drugim, finalnym wejściu (final entry), statek zanurzy się głębiej w gazową otoczkę naszej planety. NASA porównuję tę technikę do puszczania kaczek na wodzie.
Technika ta ma pozwolić NASA wylądować na Pacyfiku zdecydowanie bliżej wybrzeża USA. W przypadku lotów bezzałogowych taka dokładność nie ma kluczowego znaczenia, ale Artemis 1 jest dla NASA testem przed kolejnymi, już załogowymi lotami m.in. w 2024 i 2025 roku. W przypadku lotu z załogą lądowanie na oceanie jak najbliżej statku ratunkowego i wybrzeża jest niezwykle istotne, bo skraca czas dotarcia do astronautów i późniejszej podróży na ląd.
Trzy scenariusze lądowań. Technika Skip Entry pozwala znacząco wydłużyć obszar, na którym może wodować kapsuła:
Lądowanie techniką Skip Entry fot. NASA Johnson Space Center
Orion stale zmierza w kierunku Ziemi (w piątek nieco ponad 300 tys. km od naszej planety). Dotrze do niej w niedzielę 11 grudnia. Pierwszym etapem, tuż przed samym wejściem w atmosferę, będzie odrzucenie modułu serwisowego Oriona, którego częścią był m.in. silnik główny służący do manewrów orbitalnych. NASA podkreśla, że trajektoria lotu modułu została dobrana tak, aby całkowicie spalił się on w atmosferze.
Po wejściu w atmosferę Orion zacznie wytracać prędkość i kierować się do punktu wodowania. Sam opór powietrza wyhamuje kapsułę do 523 km/h w ciągu 10 minut. Wtedy otwarte zostaną trzy małe spadochrony pomocnicze, które zredukują prędkość statku do 209 km/h. Na wysokości 2,9 km nad powierzchnią Ziemi otwarte zostaną główne spadochrony nylonowe o średnicy 35 metrów każdy, które spowolnią opadanie statku kosmicznego do 32 km/h.
Z taką prędkością Orion uderzy w powierzchnię wody w niedzielę około godz. 19:40. Wodować będzie w pobliżu meksykańskiej wyspy Guadalupe, około 260 km na zachód od Półwyspu Kalifornijskiego i 420 km od amerykańskiego miasta San Diego. Miejsce to wybrano w ostatni czwartek ze względu na korzystne prognozy pogody.
Kapsuła zostanie wyłowiona przez okręt USS Portland amerykańskiej marynarki wojennej. Unoszący się na wodzie Orion zostanie przyczepiony do wyciągarki okrętu przez nurków, a po osuszeniu umieszczony na specjalnie zaprojektowanej platformie i przetransportowany na ląd. Cały ten proces NASA przećwiczyła po raz ostatni na początku tygodnia.
Jeśli ponowne wejście w atmosferę i wodowanie przebiegnie zgodnie z planem, NASA będzie miała otwartą drogę do misji Artemis 2, w ramach której na orbitę Księżyca polecą pierwsi od ponad pół wieku astronauci. Misja Artemis 2 planowana jest na maj 2024, a Artemis 3 - której celem jest lądowanie na Srebrnym Globie - na 2025 rok.