W początkowej fazie epidemii koronawirusa ludzie masowo ruszyli do sklepów, wykupując środki higieniczne, w tym papier toaletowy. Z ekstremalnie wysokim popytem na tego typu towary zmagali się producenci oraz sprzedawcy praktycznie na całym świecie.
W Australii już na początku marca zdecydowano się racjonować ilości papieru, również w Polsce część sieci handlowych oraz drogerie zdecydowały się wprowadzić limit zakupów na papier toaletowy.
Choć obecnie szał kupowania papieru toaletowego uspokoił się, to wszystko wskazuje na to, że deficytowy produkt wkrótce może znacznie podrożeć - informuje Agencja Reutersa. Powodem podwyżek mają być problemy z przewozem pulpy celulozowej niezbędnego składnika do produkcji papieru, ale również pieluch, ręczników papierowych, tamponów czy podpasek.
Produkcją pulpy na szerszą zajmują się zaledwie dwa przedsiębiorstwa w Europie, fińska Metsä Fibre i szwedzka Södra Cell International. Obie firmy zmagają się z poważnym problemem, gdyż kierowcy dostarczający składnik niezbędny do produkcji papieru stoją w korkach na granicy. Ponadto, część rezygnuje z pracy w obawie przed zakażeniem koronawirusem. Należy przy tym pamiętać, że firmy produkujące papier toaletowy pracują teraz na podwójnych obrotach, aby zaspokoić niesłabnący popyt. Piętrzące się problemy dostawcy celulozy mogą skutkować więc podwyżką cen.
Co ciekawe, z najnowszych danych Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) wynika, że średnio na całym świecie żywność w marcu potaniała w stosunku do lutego o 4,3 proc. Powodem tego jest m.in. tąpnięcie na rynku ropy naftowej.