An-225 Mrija przywiózł maseczki Niemcom. W ramach programu SALIS. Nie zapłacili jak Polacy

Niemcy też użyli wielkiego transportowca An-225 Mrija do przewiezienia maseczek z Chin. Zrobili to jednak inaczej niż Polska, mianowicie w ramach programu SALIS. Nie wynajęli samolotu komercyjnie. Nie oznacza to jednak, że za niego nie zapłacili. Choć pewnie zapłacili mniej.

Najcięższy samolot świata wylądował w poniedziałek w Lipsku. Miał na pokładzie między innymi dziesięć milionów maseczek kupionych w Chinach. Na tle maszyny konferencję prasową zorganizowała niemiecka minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer, ponieważ to formalnie Bundeswehra zleciła transport.

Kramp-Karrenbauer ujawniła, że w najbliższym czasie na podobnej zasadzie mają przylecieć do Niemiec jeszcze dwa nieco mniejsze An-124 Rusłan.

Wielkie samoloty na usługach państw NATO

Lot ze maseczkami organizowało wojsko, bowiem odbył się w ramach wspomnianego programu SALIS. Na tej samej zasadzie do Polski przyleciały w tym miesiącu dwa razy nieco mniejsze An-124 Rusłan. Maszyny lądowały na lotnisku we Wrocławiu 9 i 17 kwietnia. Przywiozły łącznie około 123 ton różnych środków ochrony osobistej i maszyn do ich produkcji. Podobnie przysługujące im w ramach programu SALIS godziny lotu ciężkich samolotów transportowych wykorzystali w tym miesiącu Czesi, Rumuni i Słoweńcy.

Program SALIS to wspierane przez NATO (ale formalnie nie program NATO) przedsięwzięcie dziewięciu państw Sojuszu - Belgii, Czech, Francji, Niemiec, Norwegii, Polski, Słowacji, Słowenii i Węgier. Jego celem jest zapewnienie możliwości lotniczego transportu strategicznego tym państwom, które same nie mają do tego odpowiednich samolotów.

Pierwszą umowę w ramach programu SALIS podpisano w 2006 roku z rosyjską firmą Wołga-Dniepr Airlines oraz ukraińską Antonow Airlines. Ich głównym zadaniem było transportowanie ciężkich ładunków z Europy do Afganistanu i Iraku, gdzie odbywały się interwencje zbrojne z udziałem szeregu państw NATO. Przez kolejne lata to pozostało podstawowym zajęciem ciężkich transportowców z Rosji i Ukrainy. Do dzisiaj umowy kilka razy odnawiano, a Rosjanie wycofali się z przedsięwzięcia.

Teraz obowiązuje umowa z końca 2018 roku, podpisana już wyłącznie z Antonow Airlines. Na jej podstawie dwa ciężkie samoloty transportowe An-124 Rusłan (niewiele ustępujące rozmiarami An-255 Mrija) są w stałej gotowości do lotów na potrzeby państw programu SALIS. Maszyny stacjonują na lotnisku w Lipsku. Dodatkowo trzy kolejne An-124 mają być w gotowości do użycia w ciągu maksymalnie dziewięciu dni. Ponadto kontrakt przewiduje możliwość użycia innych samolotów należących do Antonow Airlines (czyli np. An-225) w miarę ich dostępności.

- Za koordynację lotu w ramach SALIS odpowiada Movement Coordination Centre Europe (MCCE) umiejscowione w Holandii. Polska - czy inne państwo należące do SALIS - wysyła jedynie ogólne zapotrzebowanie. Jaki ładunek, skąd, dokąd i mniej więcej kiedy. Sam lot organizują już linie Antonowa i to one mówią dokładnie kiedy, jaki samolot mają dostępny - mówi Gazeta.pl Mariusz Kuczek, niezależny ekspert ds. transportu lotniczego cargo.

Państwa uczestniczące w programie zobowiązały się do wykorzystania samolotów przez minimum 1600 godzin w roku. Górnej granicy nie ustanowiono. W 2019 roku było to 1900 godzin. Nie podano do wiadomości publicznej wartości kontraktu ani tego, ile płacą poszczególne państwa. Od tego zależy, ile mają godzin lotu rocznie do wykorzystania.

- Ostatnie dane na temat udziału Polski w programie SALIS mam z 2015 roku. Przypadało nam maksymalnie 295 godzin lotu, z czego 123 godziny były obowiązkowo pełnopłatne, a reszta 40 procent nawet w przypadku niewykorzystania. Z moich wyliczeń wynika, że musiało to nas kosztować pięć-sześć milionów euro rocznie. Przewiduję, że do dzisiaj ta kwota wzrosła - uważa Kuczek. 

Nie ma publicznie dostępnych informacji na temat tego, w jakiej skali Polska obecnie uczestniczy w programie SALIS. Zadaliśmy na ten temat pytania Inspektoratowi Wsparcia Wojska Polskiego i czekamy na odpowiedź.

Nie było za darmo, ale pewnie taniej 

Dlaczego KGHM i Lotos sprowadziły do kraju zakupione w Chinach środki ochronne, wynajmując An-225 Mrija komercyjnie, a nie w ramach SALIS? Zapytaliśmy rzeczniczkę KGHM o to, czy firma, organizując lot, rozważała taką możliwość i kontaktowała się z MON. Na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Kluczowy może być jednak fakt, że w kwietniu do Polski przyleciały już wspomniane dwa An-124. Jak mówi Kuczek, w 2015 roku w ramach programu mogliśmy sobie zapewnić średnio jeden lot miesięcznie do Afganistanu i z powrotem. - Dwa dłuższe loty An-124 z Chin do Wrocławia w tym miesiącu z pewnością wykorzystały nasz kwartalny limit i ograniczyły nasze możliwości na pewien czas - uważa ekspert.

Na pewno nie jest jednak tak, że do Niemiec An-225 przyleciał za dramo. Choć jest możliwe, że był to tańszy lot niż ten do Warszawy. - Teraz godzina lotu w ramach SALIS może być tańsza niż w ramach normalnych lotów komercyjnych, ponieważ ze względu na pandemię mocno zmienił się rynek cargo. Wcześniej tak nie było, bo w ramach programu trzeba płacić, nawet kiedy się nie wykorzystuje swojego limitu - stwierdza Kuczek.

An-225 przetransportował też ładunek sprzętu ochronnego z Chin do Francji i na Ukrainę. W maju ma też polecieć do USA.

Zobacz wideo
Więcej o: