PGNiG zamknęło swoje biuro w Iranie - podał "Puls Biznesu". Firma potwierdziła Next.gazeta.pl te informacje, ale nie dostaliśmy odpowiedzi na żadne inne pytanie. Nie wiadomo, kiedy dokładnie biuro państwowej spółki przestało działać. Wiadomo za to, że PGNiG już wiele miesięcy temu sugerowało taki krok.
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo próbowało wejść do Iranu dwa razy w ciągu 10 lat. Nie były to specjalnie intensywne próby. W 2008 roku firma podpisała list intencyjny z Iranian Offshore Oil Company w sprawie wydobywania gazu z tamtejszego złoża Lavan. Współpraca trwała dwa lata, ale ani do podpisania wiążącego kontraktu, ani do wydobycia nie doszło.
Sześć lat później, w 2016 roku, PGNiG postanowiło wrócić do tematu Iranu. Inwestycje w tym kraju planowało wtedy wiele zachodnich firm. Trzeba pamiętać, że w styczniu 2016 roku Stany Zjednoczone i Unia Europejska po długich negocjacjach zniosły sankcje gospodarcze wobec Iranu w ramach porozumienia nuklearnego. PGNiG w listopadzie tamtego roku podpisało kolejny list intencyjny, z National Iranian Oil Company (koncernem, do którego należy Iranian Offshore Oil Company). Tym razem chodziło o ropę naftową, którą polska spółka miała wydobywać ze złoża Soumar. Decyzja w sprawie inwestycji miała zapaść po sześciu miesiącach badań. Tak się jednak nie stało.
Mogły na to wpłynąć działania Donalda Trumpa. Wygrał wybory na prezydenta USA w listopadzie 2016 roku (dokładnie dzień po podpisaniu listu intencyjnego PGNiG), w styczniu objął urząd, a już w maju ogłosił, że Stany Zjednoczone zrywają umowę z Iranem i zapowiedział nałożenie sankcji gospodarczych.
To wystraszyło europejskie firmy, które już wtedy zaczęły planować wycofanie się z Iranu. Rozważał to na przykład francuski Total. Obawiały się, że obejmą je amerykańskie sankcje. Prezes PGNiG Piotr Woźniak mówił wtedy, że spółka nie poniosła tam jeszcze znaczących nakładów finansowych i zapewniał, że dostosuje się do prawa, które będzie obowiązywać europejskie firmy. W rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" dodawał, że mimo wszystko spróbuje powalczyć o irańską ropę. Rozważał poproszenie USA o wyłączenie spod sankcji, tak jak to zrobił francuski Total.
Totalowi jednak się nie udało i w sierpniu 2018 roku ostatecznie zdecydował, że z Iranu wychodzi. W listopadzie ubiegłego roku w życie weszły sankcje USA wobec Iranu, które objęły sektor bankowy i naftowy. Kilka dni później prezes PKN Orlen powiedział, że jego firma nie zamierza sprowadzać irańskiej ropy naftowej. Wygląda na to, że swoją przygodę z Iranem ostatecznie zakończyło też PGNiG.
Polska firma nie rezygnuje jednak wcale z obecności na Bliskim Wschodzie. Właśnie podpisał umowę (nie list intencyjny) na poszukiwanie i wydobycie ropy i gazu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. PGNiG zawarł umowę z Ras Al Khaimah Petroleum Authority (państwowy urząd nadzorujący) i RAK GAS LLC (państwowa spółka zajmująca się poszukiwaniem i wydobyciem).
- Rozpoczynamy działalność w regionie, który ma fundamentalne znaczenie dla światowego rynku ropy i gazu. Jest to kolejny krok w realizacji strategii Grupy Kapitałowej PGNiG, która przewiduje intensywny rozwój segmentu poszukiwań i wydobycia za granicą - mówi, cytowany w komunikacie Piotr Woźniak, prezes PGNiG.
Koncesja PGNiG w Zjednoczonych Emiratach Arabskich materiały prasowe PGNiG
Koncesja polskiej spółki znajduje się w emiracie Ras al-Chajma, ma 619 kilometrów kwadratowych. Umowa zakłada najpierw trzy dwuletnie etapy poszukiwawcze - po każdym z nich PGNiG będzie mógł zrezygnować z koncesji, jeśli wyniki prac okażą się niezadowalające. Potem ma nastąpić 30-letni okres produkcji.
Jak podaje PGNiG, powołując się na dane OPEC, Zjednoczone Emiraty Arabskie mają zasoby prawie 98 mld baryłek ropy naftowej 6 bilionów m sześc. gazu ziemnego. Produkcja zaś wynosi 3 milionów baryłek ropy naftowej dziennie i 54 mld m sześciennych gazu ziemnego rocznie.