O tym, że Polska nie dołączyła do mechanizmu ochrony cywilnej, informowaliśmy 20 marca. Dzięki temu programowi, obywatele krajów UE, które wyraziły chęć skorzystania z tej opcji, mogą powrócić do domów, bez żadnych opłat. Unia pokrywa 75 proc. kosztów, które ponosi przewoźnik. Warunkiem jest to, że na pokład samolotu mogą wejść obywatele różnych krajów. Polska z opóźnieniem dołączyła do mechanizmu, ale wciąż nie znalazła się na liście 12 państw, które dzięki niemu sprowadziły swoich obywateli do ojczyzny. Loty w ramach programu odbyły samoloty z Niemiec, Belgi, Czech, Francji, Irlandii, Włoch, Łotwy i Luksemburgu.
Dziennikarka RMF FM, Katarzyna Szymańska-Borginion, która nagłośniła całą sprawę, informuje, że LOT nie wykonał dotąd żadnych rejsów w ramach unijnego mechanizmu obrony cywilnej. Wykorzystywany jest rządowy program "Lot do domu", w którym za bilety trzeba płacić. Przy dołączaniu do programu Polska zgłosiła Brukseli zapotrzebowanie na loty do Czadu, Sudanu, Nepalu i na Malediwy. Żaden z tych lotów nie został zrealizowany. Rzeczniczka MSZ tłumaczyła dziennikarce RMF FM, że Polaków z Czadu udało się sprowadzić do kraju z pomocą Francji. Natomiast ze względu na problemy techniczne, samoloty LOT-u nie mogą lądować w Nepalu. Jeden z Polskich urzędników przyznał, że sprawę przespano:
Gdyby 2 tygodnie wcześniej pojawiła się ta kwestia (tj. możliwości unijnego mechanizmu), to cała operacja #LOTdodomu mogłaby być sfinansowana ze środków unijnych, a wszyscy Polacy wróciliby do kraju za darmo
- powiedział RMF FM wysokiej rangi przedstawiciel polskich władz. Nie wykluczone, że Polska jeszcze skorzysta z unijnego mechanizmu, informuje rzeczniczka MSZ, ale dopiero teraz, po zakończeniu programu #LOTdodomu, w ramach którego do kraju wróciło 48 tys. osób. Podkreśla też, że ponad 800 obywateli innych krajów skorzystało z tego programu.