Minister aktywów państwowych Jacek Sasin, który zarządza spółkami energetycznymi, zapowiadał, że podwyżek prądu nie będzie. Obietnicy tej nie dotrzymał już przed końcem 2019 roku, gdy prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził nowe taryfy dla Tauronu, Enei oraz Energi. W lutym zaczęły do URE spływać kolejne wnioski o zmianę taryfy, informuje Bezprawnik. Prezes URE odmówił jednak wszystkim czterem firmom, które chciały podnieść opłaty. W grupie tej znalazły się PGE, Tauron, Energia oraz Enea. Urząd Regulacji Energetyki uważa, że sytuacja rynkowa nie uzasadnia zwiększania obciążeń dla gospodarstw domowych. Nie oznacza to jednak, że opłaty za prąd nie wzrosną, a to wszystko za sprawą kolejnej opłaty rządowej.
Od października możemy przygotować się wyższych rachunków za prąd. Wynika to z wejścia w życie opłaty mocowej. Regulująca ją ustawa została przyjęta jeszcze za poprzedniej kadencji sejmu, ale dopiero w tym roku nowa danina wchodzi w życie. Jej wysokość wyniesie 45 zł za MWh, co przekłada się na wzrost kosztów o 8-10 proc. Przeciętnie za prąd jedna rodzina płaci pomiędzy 100 a 150 zł. Miesięcznie opłaty za prąd wzrosną więc o mniej więcej 10 zł, co przekłada się na 120 zł w skali roku. Nie mało, szczególnie że kryzys doświadczył dużą część społeczeństwa, a opłata obejmie wszystkich. Mimo to, rząd nie rozważa przesunięcia terminu wejścia w życie nowej daniny.
Na co przeznaczone zostaną pieniądze z opłaty mocowej? Dodatkowe środki mają zostać spożytkowanie m.in. na utrzymanie elektrowni i ich elastycznych rezerw energetycznych. Pieniądze mogą zostać także wykorzystane do modernizacji starych bloków energetycznych.