Premier Mateusz Morawiecki ogłosił w weekend 100 dni solidarności - czyli zamknięcie obiektów hotelarskich i turystycznych aż do połowy stycznia. Szef rządu zapowiedział, że zarówno wyjazdy świąteczne i noworoczne, jak i ferie nie będą mogły być realizowane. Adam Niedzielski, minister zdrowia, stwierdził, że to celowe działania rządu - mają ograniczyć zapał Polaków do wyjazdów.
Decyzja premiera oznacza, że zamknięte mają zostać również wyciągi narciarskie. Możliwe jednak, że te ostatecznie będą mogły działać. Deklarację w tej sprawie złożył Jarosław Gowin, minister rozwoju.
W dobrych, rzeczowych rozmowach z branżą narciarską wypracowaliśmy protokół sanitarny, który jeszcze dziś skonsultujemy Głównym Inspektorem Sanitarnym. Wygląda na to, że wkrótce będziemy mogli ogłosić dobre wieści dla narciarzy - stwierdził.
Przedstawiciele branży w rozmowie z portalem next.gazeta.pl potwierdzają, że rozmowy trwają. Do czasu zakończenia negocjacji nie chcą jednak zdradzać szczegółów.
Przyznają jednak, że decyzja o zamknięciu byłaby dla nich ciosem - przygotowania do sezonu narciarskiego w wielu miejscach już się bowiem zaczęły. Jednym z największych wyzwań jest przygotowanie sztucznego śniegu, co wymaga nie tylko czasu, ale wynajęcia specjalistów.
W niedzielę media cytowały wypowiedź Jarosława Gowina, który twierdził, że infrastruktura narciarska będzie niedostępna. - Skoro branża turystyczna i hotelarska jest zamknięta, to wydaje się rzeczą samo przez się oczywistą, że będzie to dotyczyć również wyciągów narciarskich - stwierdził na antenie Polsatu.
Czytaj też: Jarosław Gowin chciał otwarcia sklepów meblowych. RMF FM: Decyzja nie zapadnie w tym tygodniu
Szef resortu rozwoju sugerował nawet, że właściciele obiektów narciarskich będą mogli otrzymać wsparcie. - Mamy pełną świadomość tego, że przedstawiciele branż gastronomicznej, hotelarskiej, a także kin i branży fitness są w dramatycznie trudnym położeniu; nikogo z przedsiębiorców nie zostawimy bez pomocy - stwierdził.