GUS potwierdził w czwartek 15 lipca tzw. szybki szacunek sprzed dwóch tygodni - inflacja w czerwcu wyniosła 4,4 proc. rok do roku. W ujęciu miesiąc do miesiąca, tj. w porównaniu z majem br., ceny urosły "tylko" o 0,1 proc. "Tylko" - bo to najmniejszy wzrost w tym roku.
Tym razem poznaliśmy jednak nieco więcej szczegółów o cenach w czerwcu. Po pierwsze, nieco spowolniło tempo wzrostu cen zarówno usług, jak i towarów. Nadal jest oczywiście jednak wysokie. Są też grupy towarów i usług, gdzie dynamika wzrostu cen jest naprawdę przykra dla portfeli. Przykładowo, benzyna podrożała przez rok o 29 proc. i o ponad 1 proc. w porównaniu z majem (i jest najdroższa od lat), rosną ceny mięsa drobiowego (aż o 2,8 proc. w miesiąc i o ponad 21 proc. w rok).
Ekonomiści - m.in. z Pekao, mBanku czy Mateusz Urban z Oxford Economics, zwracają uwagę m.in. na coraz szybszy wzrost cen w restauracjach i hotelach. Z drugiej strony, eksperci mBanku wskazują, że skok cenowy nie jest szczególnie wielki.
Normalny, sezonowy wzorzec zmian cen w tej kategorii od "wielkiego otwarcia" różni jednak ledwie około 1 pp na dynamikach łącznie w maju i czerwcu (zamiast okolic 1 proc. dostaliśmy 2 proc.). Gdzie rachunki grozy? Póki co ich nie widać
- piszą w swoim komentarzu.
Widać wyższe ceny mięs, ujawniły się (kolejne w serii) wzrosty cen tłuszczów. Jak dotąd ceny warzyw i owoców jedynie zamarkowały sezonowe spadki. Ceny odzieży i obuwia zaskoczyły lekko in minus (nie porównujemy z zaburzonym 2020 rokiem, lecz z 2019), zwłaszcza obuwie
- komentują także analitycy mBanku. Zwracają też uwagę m.in. na wzrost cen usług, który jeszcze może przyspieszać.
Cały czas należy pamiętać, w jakim kontekście mówimy o inflacji. Tempo wzrostu cen wprawdzie w czerwcu spadło w porównaniu z majem (wówczas wyniosło 4,7 proc.), nadal jednak inflacja jest na historycznie bardzo wysokim poziomie, a także dużo powyżej celu inflacyjnego NBP (2,5 proc. z korytarzem wahań plus/minus 1 pp.).
Z drugiej strony, jak zwracają uwagę ekonomiści mBanku, "weszła" prognoza prezesa NBP Adama Glapińskiego, że majowy odczyt 4,7 proc. był przynajmniej na jakiś czas szczytem inflacji. Uważają jednak, że w lipcu na liczniku zobaczymy inflację wyższą niż czerwcowe 4,4 proc., Podobne jest zdanie analityków Pekao, którzy stawiają, że do końca roku inflacja powinna oscylować w przedziale 4,5 - 5 proc. Wzrostu cen na poziomie przeciętnie 4,5 proc. w drugiej połowie 2021 r. oczekują analitycy Credit Agricole.
Koniunkcja projekcji inflacyjnych, komunikatu RPP oraz przekazu z konferencji prezesa NBP skłania nas do stwierdzenia, że wstrzymanie zacieśnienia polityki pieniężnej w tym roku to w zasadzie jedynie efekt niepewności dotyczących skutków czwartej fali zakażeń
- piszą w swoim komentarzu eksperci mBanku. Czy jeśli ewentualna czwarta fala potraktuje polską gospodarkę łagodnie, to zobaczymy wzrosty stóp jeszcze w 2021 r. albo w pierwszej połowie 2022 r. Wygląda jednak na to, że nie każdy tego oczekuje. Jak komentuje Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole, aktualne perspektywy inflacji stanowią wsparcie dla jego scenariusza, zgodnie z którym RPP nie zmieni stóp procentowych do końca 2022 r.
Wzrost stóp procentowych oznaczałby m.in. podwyżkę rat złotowych kredytów hipotecznych.