Inflacja. Płacimy coraz więcej za jedzenie i spanie. Ekonomiści: póki co rachunków grozy nie widać

Inflacja w czerwcu 2021 wyniosła 4,4 proc. rok do roku - potwierdził w czwartek Główny Urząd Statystyczny. Przyspieszył wzrost cen m.in. w restauracjach i hotelach. Ekonomiści z banków uważają, że w odczyt inflacji za lipiec będzie wyższy.

Inflacja w czerwcu 4,4 proc.

GUS potwierdził w czwartek 15 lipca tzw. szybki szacunek sprzed dwóch tygodni - inflacja w czerwcu wyniosła 4,4 proc. rok do roku. W ujęciu miesiąc do miesiąca, tj. w porównaniu z majem br., ceny urosły "tylko" o 0,1 proc. "Tylko" - bo to najmniejszy wzrost w tym roku.

Tym razem poznaliśmy jednak nieco więcej szczegółów o cenach w czerwcu. Po pierwsze, nieco spowolniło tempo wzrostu cen zarówno usług, jak i towarów. Nadal jest oczywiście jednak wysokie. Są też grupy towarów i usług, gdzie dynamika wzrostu cen jest naprawdę przykra dla portfeli. Przykładowo, benzyna podrożała przez rok o 29 proc. i o ponad 1 proc. w porównaniu z majem (i jest najdroższa od lat), rosną ceny mięsa drobiowego (aż o 2,8 proc. w miesiąc i o ponad 21 proc. w rok). 

Ekonomiści - m.in. z Pekao, mBanku czy Mateusz Urban z Oxford Economics, zwracają uwagę m.in. na coraz szybszy wzrost cen w restauracjach i hotelach. Z drugiej strony, eksperci mBanku wskazują, że skok cenowy nie jest szczególnie wielki.

Normalny, sezonowy wzorzec zmian cen w tej kategorii od "wielkiego otwarcia" różni jednak ledwie około 1 pp na dynamikach łącznie w maju i czerwcu (zamiast okolic 1 proc. dostaliśmy 2 proc.). Gdzie rachunki grozy? Póki co ich nie widać

- piszą w swoim komentarzu.

Widać wyższe ceny mięs, ujawniły się (kolejne w serii) wzrosty cen tłuszczów. Jak dotąd ceny warzyw i owoców jedynie zamarkowały sezonowe spadki. Ceny odzieży i obuwia zaskoczyły lekko in minus (nie porównujemy z zaburzonym 2020 rokiem, lecz z 2019), zwłaszcza obuwie

- komentują także analitycy mBanku. Zwracają też uwagę m.in. na wzrost cen usług, który jeszcze może przyspieszać. 

Przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej i Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Glapiński: Inflacja bez wpływu na zasobność Polaków. Płace rosną szybciej

Inflacja w lipcu może przyspieszyć

Cały czas należy pamiętać, w jakim kontekście mówimy o inflacji. Tempo wzrostu cen wprawdzie w czerwcu spadło w porównaniu z majem (wówczas wyniosło 4,7 proc.), nadal jednak inflacja jest na historycznie bardzo wysokim poziomie, a także dużo powyżej celu inflacyjnego NBP (2,5 proc. z korytarzem wahań plus/minus 1 pp.). 

Z drugiej strony, jak zwracają uwagę ekonomiści mBanku, "weszła" prognoza prezesa NBP Adama Glapińskiego, że majowy odczyt 4,7 proc. był przynajmniej na jakiś czas szczytem inflacji. Uważają jednak, że w lipcu na liczniku zobaczymy inflację wyższą niż czerwcowe 4,4 proc., Podobne jest zdanie analityków Pekao, którzy stawiają, że do końca roku inflacja powinna oscylować w przedziale 4,5 - 5 proc. Wzrostu cen na poziomie przeciętnie 4,5 proc. w drugiej połowie 2021 r. oczekują analitycy Credit Agricole.

Co ze stopami procentowymi?

Koniunkcja projekcji inflacyjnych, komunikatu RPP oraz przekazu z konferencji prezesa NBP skłania nas do stwierdzenia, że wstrzymanie zacieśnienia polityki pieniężnej w tym roku to w zasadzie jedynie efekt niepewności dotyczących skutków czwartej fali zakażeń

- piszą w swoim komentarzu eksperci mBanku. Czy jeśli ewentualna czwarta fala potraktuje polską gospodarkę łagodnie, to zobaczymy wzrosty stóp jeszcze w 2021 r. albo w pierwszej połowie 2022 r. Wygląda jednak na to, że nie każdy tego oczekuje. Jak komentuje Jakub Olipra, ekonomista Credit Agricole, aktualne perspektywy inflacji stanowią wsparcie dla jego scenariusza, zgodnie z którym RPP nie zmieni stóp procentowych do końca 2022 r.

Wzrost stóp procentowych oznaczałby m.in. podwyżkę rat złotowych kredytów hipotecznych.

Zobacz wideo Raty kredytów drastycznie wzrosną? Ekspert mówi o pułapce niskich stóp procentowych

. Inflacja już do nas płynie? Ceny frachtu biją rekordy

Więcej o: