Liczba wykrywanych w Europie nowych zakażeń koronawirusem rośnie z dnia na dzień. Kilka dni temu belgijski biostatystyk Geert Molenberghs stwierdził, że czwarta fala na kontynencie już trwa i, patrząc w statystyki, coraz trudniej się z Belgiem nie zgadzać.
Jak wskazują najnowsze dane zebrane przez portal ourworldindata.org, w Europie wykrywa się obecnie już trzy razy więcej zakażeń niż jeszcze miesiąc temu. Jeszcze w połowie czerwca dzienna średnia nowych przypadków na kontynencie wynosiła nieco ponad 50 na milion mieszkańców. Teraz to już ponad 150, najwięcej od początków maja.
Choć nadal na mapie sytuacji epidemicznej w krajach Unii Europejskiej (i Europejskiego Obszaru Gospodarczego) dominuje bezpieczna zieleń, to z tygodnia na tydzień coraz silniej wdzierają się nań ostrzegawcze kolory: żółć oraz czerwień. Kolor danego regionu zależy od liczby zakażeń na 100 tys. osób oraz odsetka pozytywnych testów.
Jeszcze na opublikowanej kilka dni temu przez ECDC (Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób) grafice - obejmującej dane z 25. i 26. tygodnia roku (tj. od 21 czerwca do 4 lipca) - czerwone były "tylko" Cypr oraz większość regionów Hiszpanii i Portugalii.
Na mapie obejmującej dane z 26 i 27. tygodnia (tj. od 28 czerwca do 11 lipca) widzimy już jednak cały półwysep Iberyjski w czerwonych barwach (w tym część regionów na północy Hiszpanii w najbardziej ostrzegawczej ciemnej czerwieni). Czerwono zrobiło się także w Holandii i Luksemburgu, w "kopenhaskiej" części Danii (oraz na Bornholmie) czy na południu Grecji (w pobliżu Aten oraz na Krecie). Przybyło także żółci - choćby na południu Francji, w Belgii czy w nadbrzeżnym pasie Chorwacji.
Mapa opublikowana przez ECDC 8 lipca (dla 25. i 26. tygodnia roku)
Mapa opublikowana przez ECDC 15 lipca (dla 26. i 27. tygodnia roku)
Jak zwraca uwagę ECDC, tendencję wzrostową liczby zakażeń obserwuje się już w 20 krajach UE i EOG (spośród 30). Tylko w ostatnim tygodniu nastąpił na tym obszarze ponad 64-procentowy wzrost liczby zgłoszonych przypadków koronawirusa. A warto przypomnieć, że nie są tu zliczane choćby dane z Wielkiej Brytanii, która w ostatnich dniach notuje już przyrosty rzędu ponad 40 tys. zachorowań dziennie.
Zdecydowanie najszybciej rośnie liczba zakażeń w grupie wiekowej 18-24 lata. Z danych ECDC wynika, że - spośród osób pełnoletnich - jest to grupa wiekowa o najsłabszym jak dotychczas wskaźniku "wyszczepienia" (co wynika m.in. z priorytetu dla innych grup wiekowych i zawodowych). Choćby pierwszej dawki szczepionki nie przyjęło jeszcze ponad 60 proc. mieszkańców UE/EOG w wieku 18-24 lata. Dla porównania, w grupach wiekowych 60+ takich osób jest ok. 15-20 proc.
Zresztą także polski minister zdrowia Adam Niedzielski mówił, że obecnie koronawirusem zakażają się przede wszystkim osoby młode.
Jako że wzrosty zachorowań widać głównie w najmłodszych grupach wiekowych, na razie, według danych ECDC, presja na europejskie systemy ochrony zdrowia nie jest duża.
Wskaźnik obłożenia szpitali (dzienne obłożenie na 100 tys. ludności w ostatnim tygodniu) dla UE/EOG pozostaje stabilny. Na podstawie danych zgłoszonych przez 24 kraje, wskaźnik ten wyniósł 4,2, w porównaniu do 5,0 w 26. tygodniu roku. Jednak w trzech krajach odnotowano tendencje wzrostowe. Wskaźnik zajętości OIOM w UE/EOG spada od dziewięciu tygodni. Na podstawie danych zgłoszonych przez 18 krajów, wskaźnik ten wyniósł 0,7 na 100 tys. ludności, w porównaniu do 0,9 w 26. tygodniu br. Tendencje wzrostowe odnotowano w dwóch krajach
- pisze ECDC.
Za twardymi danymi o zakażeniach idą także decyzje poszczególnych krajów. Premier Holandii Mark Rutte przeprosił w poniedziałek 12 lipca za zbyt wczesne zniesienie większości obostrzeń wprowadzonych w związku z COVID-19. W jego kraju w przeciągu ostatniego tygodnia na COVID-19 zachorowało prawie 52 tys. osób, o 500 proc. więcej niż na początku miesiąca. Rutte przynajmniej do 13 sierpnia zamknął m.in. m.in. kluby nocne i dyskoteki, odwołał też imprezy sportowe i koncerty.
Także w poniedziałek 12 lipca prezydent Francji Emmanuel Macron poinformował, że dostęp do środków transportu, placówek kulturalnych czy restauracji i barów będzie możliwy tylko dla osób legitymujących się paszportem covidowym. Ta decyzja mocno podzieliła Francuzów, część z nich wyszła na ulice.
Wcześniej w części regionów Portugalii także zapadły decyzje o wpuszczaniu do lokali gastronomicznych w weekendy wyłącznie osób z paszportami covidowymi. Hiszpańska Katalonia zdecydowała z kolei o zamknięciu klubów mocnych.
Z drugiej strony, nie wszystkie kraje poddają się łatwo obawom przed COVID-19. Choć na Wyspach liczba nowych zakażeń cały czas idzie ostro w górę - jest ich pięciokrotnie więcej niż jeszcze miesiąc temu - władze nie planują wycofywać się z zaplanowanego na 19 lipca ostatniego etapu luzowania obostrzeń w Anglii. Wszystkie dotychczasowe zakazy i nakazy zostaną zastąpione wyłącznie przez zalecenia.
Płynące z rządu argumenty są takie, że wzrost liczby zajętych łóżek szpitalnych czy zgonów jest znacznie niższy niż przy okazji wcześniejszych fal zakażeń, z powodu wysokiego odsetka zaszczepionych osób. Decyzji premiera Johnsona sprzeciwia się jednak część ekspertów, a także lokalne władze. W części regionów - m.in. w Londynie czy Manchesterze - pozostanie zatem m.in. obowiązek noszenia maseczek w niektórych miejscach publicznych pod dachem.
W Wielkiej Brytanii już za niemal wszystkie nowe zakażenia odpowiada wariant Delta. Według danych serwisu naukowego covariants.org (na podstawie danych GISAID, czyli globalnej inicjatywy naukowej zajmującej się zdrowiem publicznym), ponad 50-procentowy udział w nowych przypadkach ta mutacja ma już także np. w Hiszpanii, Portugalii, Holandii, Belgii, Danii czy Niemczech.
W Polsce - według tego, co mówił w czwartek rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz - wariant Delta stwierdzany jest w ok. 30-40 proc. sekwencjowanych próbek.