Tym razem będziemy brali pod uwagę regionalne poziomy wyszczepień. Te, gdzie współczynniki będą najmniejsze, będą brane pod uwagę w pierwszej kolejności przy wprowadzaniu jakichkolwiek obostrzeń
- zapowiedział, nie pierwszy zresztą raz, minister zdrowia Adam Niedzielski w programie "Graffiti" w Polsat News w kontekście ewentualnych działań rządu podczas kolejnej fali zakażeń koronawirusem.
Minister, choć nie wykluczał restrykcji, mówił, że "prawdopodobieństwo lockdownu w przypadku czwartej fali jest o wiele mniejsze niż przy poprzednich falach". Powoływał się na doświadczenia innych krajów, m.in. Wielkiej Brytanii, gdzie bardzo duży wzrost zakażeń nie powoduje równie istotnego skoku w liczbie osób hospitalizowanych i zmarłych. Ba, wskazywał wręcz, że w Anglii mimo kolejnej fali zniesiono ostatnie restrykcje (choć decyzja ta nie spotkała się ze zrozumieniem m.in. naukowców czy organizacji chorych).
Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, zobrazowanych na mapach przez analityka Piotra Tarnowskiego, w tym momencie najgorzej "wyszczepione" są m.in. południowo-wschodnie regiony Polski. Tam w pełni zaszczepionych jest niespełna 30 proc. osób. Widać wyraźny podział na wschodnią i zachodnią część Polski - przy granicy z Niemcami czy Czechami często w pełni zaszczepionych jest już około lub ponad 40 proc. mieszkańców. Bliżej granicy z Ukrainą, Białorusią i Litwą jest ich raczej poniżej lub niewiele ponad 30 proc.
Wśród najsłabiej "wyszczepionych" gmin dominują przede wszystkim te z Podhala i Podkarpacia, rzadziej zdarzają się m.in. gminy z województwa mazowieckiego czy podlaskiego. Wśród piętnastu gmin z najniższym wskaźnikiem zaszczepienia (ok. 16-20 proc.) najwięcej, bo sześć, leży w województwie podkarpackim - to Bojanów (powiat stalowowolski), Jeżowe (niżański), Dzikowiec i Cmolas (kolbuszowski), Osiek Jasielski (jasielski) oraz Kamień (powiat rzeszowski). Pięć najsłabiej wyszczepionych gmin leży w województwie małopolskim, w powiatach tatrzańskim i nowotarskim. Chodzi o Czarny Dunajec, Biały Dunajec, Lipnicę Wielką, Szaflary i Jabłonkę.
Na przeciwnym biegunie są przede wszystkim największe miasta i ich obrzeża. W nich odsetek osób w pełni zaszczepionych przekroczył albo jest blisko poziomu 60 proc. Chodzi m.in. o Warszawę, Poznań, Wrocław, Gdańsk i Kraków, czy leżące w pobliżu stolicy: Podkowę Leśną, Michałowice, Raszyn, Kostancin-Jeziorną i Piaseczno oraz Puszczykowo i Suchy Las nieopodal Poznania.
Jak wynika z kolei z danych Wiesława Seweryna, który ma informacje o szczepieniach nakłada także statystyki ozdrowieńców i na tej podstawie szacuje poziom immunizacji w konkretnej gminie, najbardziej "odpornym" regionami kraju są m.in. miasta wojewódzkie Poznań, Olsztyn, Warszawa, Bydgoszcz, Wrocław, Toruń czy Gdańsk i pobliskie im powiaty (ok. 85-95 proc. odporności, przy założeniu mnożnika 5 dla liczby potwierdzonych infekcji).
Na drugim końcu są m.in. powiaty: nowotarski, kolbuszowski, ropczycko-sędziszowski, limanowski, moniecki czy niżański, z ok. 36,5-41-procentowym wskaźnikiem odporności. W teorii tu koronawirus powinien mieć najlepsze warunki do rozprzestrzeniania się.
Gdyby rzeczywiście liczba zakażeń w Polsce, a przede wszystkim obciążenie systemu opieki zdrowotnej) rosła przede wszystkim w południowo-wschodnich i wschodnich obszarach kraju, statystyki szczepień i prognozy ogólnej odporności z tamtych regionów dadzą rządowi dodatkowy argument dla wprowadzania nowych obostrzeń w pierwszej kolejności właśnie tam.
Jak donosił w czwartek "Onet", w rządzie ścierają się różne koncepcje co do tego, czy i jakie obostrzenia wprowadzać w razie eskalacji nowej fali zakażeń. Jedną z rekomendacji jest forsowane przez Radę Medyczną przy premierze wprowadzenie ograniczeń dla osób niezaszczepionych m.in. w dostępie do lokali gastronomicznych czy miejsc kultury i rozrywki.
Przykłady Francji czy Włoch wskazują, że takie działania zmotywowały wiele osób do zapisania się na szczepienia. Z drugiej strony, badanie SW Research wskazuje, że więcej jest w kraju osób przeciwnych takim ograniczeniom dla niezaszczepionych. Teoretycznie więc rząd mógłby taką decyzją nadepnąć na odcisk swoim zwolennikom. Tym bardziej, że porównanie map wyborczych i szczepień wskazuje, że to na obszarach o niższych wskaźnikach szczepień Zjednoczona Prawica ma wyższe poparcie.
Zgodnie z tym, co mówi minister Niedzielski, niewykluczone są też większe restrykcje nałożone na biznes w regionach najgorzej "wyszczepionych". Jakakolwiek koncepcja nie weszłaby w życie, to regiony ze wschodu kraju są bardziej na cenzurowanym.
W tej chwili parametrem, który naprawdę będzie w głównej mierze decydował [o obostrzeniach - red.], jest regionalny poziom wyszczepienia. To się wzrost przekłada na ryzyko kończenia COVID-19 w szpitalu oraz zgonu. Te regiony, gdzie poziom wyszczepienia jest wyższy, w automatyczny sposób nie są narażone na takie obostrzenia, bo tam ryzyko jest mniejsze
- mówił podczas piątkowej konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski.