Chiny też mają problem z energią. W części kraju planowe "blackouty". Stoją fabryki, nie działa sygnalizacja

W niektórych zakładach, w tym tych zaopatrujących Apple i Teslę, trzeba było wstrzymać produkcję. Mieszkańcy miast piszą o niedziałającej sygnalizacji świetlnej, sklepy oświetlane są za pomocą świec lub wcześniej zamykane. Zachodnie media donoszą o racjonowaniu energii elektrycznej w północno-wschodnich Chinach.
Zobacz wideo Prąd coraz droższy. "Ceny niektórych produktów mogą wzrosnąć nawet o 20%"

Europa zmaga się z rosnącymi cenami energii - elektrycznej, gazu ziemnego, paliw, ale nie tylko nasz kontynent ma problem. W Chinach pojawiły się ograniczenia w dostawach prądu. Planowe, więc trudno je nazwać typowym blackoutem, niemniej dla części odbiorców zapewne jest to niewielka różnica. Najpierw odczuły to fabryki, teraz także gospodarstwa domowe. 

Wielka Brytania. Brakuje paliwa na stacjach, Boris Johnson rozważy 'Operację Escalin'Kryzys paliwowy w Wielkiej Brytanii. Boris Johnson rozważy "Operację Escalin"

Chiny. Kryzys energetyczny narasta

Mieszkańcy Liaoning, Jilin i Heilongjiang, północno-wschodnich prowincji Chin, opisują w mediach społecznościowych problemy związane przerwami w zasilaniu, jak niedziałające windy, sygnalizacje świetlne na ulicach w czasie szczytu czy brak ogrzewania - relacjonuje BBC. Portal wyjaśnia, że już parę tygodni temu niedobory dotknęły część fabryk, a niektóre z nich były zmuszone zmniejszyć lub nawet wstrzymać produkcję. Agencja Reutera podaje, że chodzi między innymi o zakłady współpracujące z zachodnimi gigantami technologicznymi, takimi jak Apple i Tesla.

Bloomberg dorzuca do tego jeszcze południowo-wschodnią prowincję Guangdong, gdzie mieszkańcy zostali poproszeni o ograniczenie korzystania z klimatyzacji i sztucznego oświetlenia w domach. Tam również wcześniej wprowadzono energetyczne cięcia dla przemysłu, co jest, jak wyjaśnia portal, zwykłą praktyką władz w razie wystąpienia problemów z podażą energii. 

Skąd to się bierze?

Problemy narastają od wiosny i nie mają jednej bezpośredniej przyczyny. W niektórych prowincjach ograniczenia wprowadzono, by sprostać celom emisyjnym i wykorzystania energii. Jak zaznacza Reuters, te cele to efekt ubiegłorocznej deklaracji prezydenta Xi Jinpinga, który zapowiedział neutralność węglową Chin (największego emitenta gazów cieplarnianych na świecie) do 2050 roku oraz osiągnięcie szczytu emisji dwutlenku węgla za dziewięć lat. Lokalne władze są odpowiedzialne za realizację owych celów. W połowie roku okazało się, że udało się je osiągnąć zaledwie 10 z 30 regionom kontynentalnych Chin, część decydentów postanowiła więc przyspieszyć - jeśli im się nie uda, mogą zostać nałożone kary. 

W innych rejonach powodem cięć były wysokie ceny surowców, węgla i gazu ziemnego, związane między innymi z gwałtownym popandemicznym wzrostem popytu na produkty i towary. Do tego dochodzi napięta sytuacja w relacjach chińsko-australijskich, a Australia to duży producent węgla i ograniczyła dostawy dla Pekinu. Z kolei w prowincji Guandong, gdzie problemy pojawiły się w maju, wiązano je z upałami i jednoczesną niższą niż zwykle produkcją energii w elektrowniach wodnych. Bezpośrednie przyczyny bywają więc zaskakująco różne, choć w ostatnim czasie na pierwszy plan wysuwają się dążenia do sprostania celom emisyjnym postawionym przez Xi. Ograniczenia w dostawach energii szybko nie znikną - mogą potrwać nawet do marca przyszłego roku.

Xi Jinping, przywódca Chin występujący na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ (wystąpienie było wcześniej nagrane i odtworzone)Jedno zdanie niemal zupełnie kończy międzynarodowe finansowanie węgla

I co teraz? 

To może mieć zauważalny wpływ na chińską gospodarkę. Bank Nomura kilka dni temu ściął już swoje prognozy wzrostu PKB Chin na cały 2021 rok do 7,7 z 8,2 proc., czyli dość wyraźnie, i nie wyklucza dalszych obniżek w związku z problemami z energią właśnie. Jak zauważa Bloomberg, nawet oficjalna partyjna gazeta "Renmin Ribao" ("People’s Daily") w niedzielnym artykule redakcyjnym napisała, że niedobory energii mogą sprawić, że firmy zaczną podnosić ceny swoich produktów, co wzmocni inflację. Taki tekst może być kolejną sugestią dla lokalnych władz, by opanowały kryzys, bo prowadzi on do chaosu społecznego i ekonomicznego. 

Potencjalny słabszy wzrost Chin i problemy tamtejszej gospodarki - drugiej największej na świecie - mogą odbić się na gospodarce globalnej. Szczególnie, że chińskie fabryki powiązane są łańcuchami dostaw z firmami na całym świecie. 

Port w RotterdamieGwiazdki nie będzie? W USA rekordowe korki w portach, w Europie rekordowe ceny

Więcej o: