Chiński lider Xi Jinping ogłosił na forum ONZ, że jego kraj nie będzie już finansować inwestycji węglowych w innych krajach. "Chiny zwiększą wsparcie dla innych krajów rozwijających się dotyczące rozwoju zielonej i niskoemisyjnej energetyki i nie będą budować nowych projektów w zakresie energetyki węglowej za granicą" - powiedział. To jedno zdanie jest bardzo ważne, bo oznacza, że pieniądze na tego typu inwestycje będzie teraz już bardzo trudno znaleźć.
Deklaracja Pekinu bardzo ucieszyła Johna Kerry'ego - to człowiek odpowiedzialny za tematy klimatyczne w administracji Joe Bidena. "Rozmawialiśmy o tym z Chinami od dłuższego czasu. I jestem absolutnie zachwycony słysząc, że prezydent Xi podjął tę ważną decyzję" - to fragment komentarza z oświadczenia amerykańskiego polityka.
To przypomina, że Chińczycy nie podjęli tej decyzji ot tak, od dłuższego czasu w tej sprawie pojawiały się naciski ze strony społeczności międzynarodowej. Szczególnie, że wcześniej w tym roku podobną deklarację złożyły Japonia (choć ta zostawiła furtkę dla firm prywatnych) i Korea Południowa. Dlaczego to ważne? Wystarczy spojrzeć na poniższy wykres, pokazujący zaangażowanie poszczególnych państw w finansowanie zagranicznych projektów węglowych. W 2018 roku istotnymi graczami były tylko trzy wspomniane państwa:
"Chiny były 'ostatnim ocalałym' [ang. last man standing]. Jeśli nie ma publicznego finansowania węgla przez Chiny, globalna ekspansja tego sektora jest niewielka lub żadna" - mówi cytowany przez Agencję Reutera Justin Guay, dyrektor strategii klimatycznej w Sunrise Project, międzynarodowej inicjatywie, która opowiada się za globalnym odejściem od węgla i paliw kopalnych.
Chiny w ostatnich latach - szczególnie od momentu wprowadzenia Inicjatywy Pasa i Szlaku ("nowego" Jedwabnego Szlaku) funkcjonowały jako pożyczkodawca ostatniej szansy dla rządów, które chciały budować w swoich państwach na przykład elektrownie węglowe, a nie miały na to wystarczających środków i potrzebowały zewnętrznego finansowania. Oczywiście, Chiny nie decydowałyby się na ten krok, gdyby im się to nie opłacało. Zresztą sam Xi Jinping wyraźnie powiedział, że planuje mocniejsze wejście w "zielone" zagraniczne inwestycje.
Deklaracja chińskiego przywódcy, mimo że ważna i jako taka odebrana przez komentatorów, pozostaje jak na razie jedynie deklaracją. W dodatku nie znamy żadnych szczegółów. Nie wiadomo, kiedy deklaracja wejdzie w życie, czy dotyczy wyjścia z projektów będących wciąż na etapie planowania, czy może chińskie banki i firmy energetyczne porzucą inwestycje, które są już nieco bardziej zaawansowane. Jak przypomina "The Guardian", tylko w tym roku chiński ślad pojawił się w 10 nowych projektach węglowych elektrowni, m.in. w Bośni i Hercegowinie, Indonezji i Wietnamie. I to azjatyckie państwa, poza wymienionymi w poprzednim zdaniu także Bangladesz i Pakistan, najmocniej polegały jak dotąd na finansowaniu z Pekinu. Można nadal szukać pieniędzy u prywatnych pożyczkodawców, ale to po pierwsze i tak może być trudne, a po drugie to drogie finansowanie.
Nie jest też jasne, czy obietnica Chin dotyczy tylko czystego finansowania, czy także budowy, czy będzie obejmować tylko graczy publicznych w innych państwach, czy także prywatnych. Niemniej, jest to krok w dobrym kierunku, co zauważa Li Shuo z chińskiego oddziału Greenpeace. "Inicjatywa Pasa i Szlaku [ang. skrót BRI] przeszła już swoje gorączkowe wczesne lata, gdy królowała ilość. Priorytetem jest teraz jakość tego projektu. Zagraniczne projekty węglowe zostały już [przez Chiny] ograniczone w ostatnich latach" - napisał w twitterowym komentarzu.
Jego zdaniem, teraz czas na podkręcenie wewnętrznej polityki klimatycznej przez Chiny. Xi Jinping obiecał wprawdzie w zeszłym roku, że do 2030 roku jego kraj osiągnie szczyt emisji CO2, a do 2060 roku osiągnie neutralność węglową. Jednak jeśli naprawdę chcemy zahamować globalny wzrost temperatury na poziomie 1,5 stopnia w porównaniu z epoką przedindustrialną (przy czym jeden stopień tego wzrostu już "zrobiliśmy"), potrzeba większych działań, zarówno ze strony Chin, jak i wszystkich innych.