Więcej podobnych historii znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Kim jest giger, czym jest gig ekonomia? To system pracy charakteryzujący się elastycznością zarówno w zakresie formy zatrudnienia, jak i sposobu wykonywania pracy. Jak tłumaczą autorzy raportu "GIG on. Nowy Ład na rynku pracy", to "przeciwieństwo tradycyjnego modelu zatrudnienia etatowego na podstawie dobrze znanej umowy o pracę, która kojarzy się z 8-godzinnym czasem pracy i miejscem jej wykonywania w biurze pracodawcy".
Taki model sprawdzał się przez wiele lat, do momentu aż przestał odpowiadać potrzebom rynku, firm i co najważniejsze samym pracownikom. Firmy oczekują dziś efektywności i szybkości w działaniu. I choć Kodeks Pracy daje możliwości uelastycznienia podstawowej formuły umowy o pracy, np. poprzez wprowadzenie ruchomego czy zadaniowego czasu pracy, to są to rozwiązania często przestarzałe i nieodpowiadające dzisiejszym potrzebom. Odpowiedzią na te oczekiwania jest gig ekonomia
- czytamy w raporcie. Wśród gigersów znajdziemy najczęściej pracowników branży kreatywnej: grafików, montażystów, fotografów, copywriterów czy tłumaczy, ale też specjalistów IT i marketingu.
Z danych EY Polska wynika, że obecnie definicję gigera spełnia na polskim rynku pracy mniej więcej co dziesiąta osoba. - Spodziewamy się, że w ciągu pięciu najbliższych lat podwoi się i sięgnie 20 proc. – mówi Eliza Skotnicka z EY.
Dużym krokiem naprzód w upowszechnianiu się gig ekonomii była pandemia koronawirusa, która wymogła na wielu pracownikach pracę zdalną i przestawienie się na w większej mierze na pracę w trybie projektów. Według Skotnickiej pandemia przyspieszyła proces transformacji rynku pracy o około 5-10 lat.
Swoje robi i będzie robić w kolejnych latach też demografia i wynikające z niej braki specjalistów niektórych dziedzin.
Niedobór i niedopasowanie talentów osiągnęły już znaczną skalę w wielu branżach, wyzwaniem dla pracodawców będzie budowanie modeli biznesowych i modeli pracy umożliwiających elastyczne i mniej tradycyjne formy zatrudniania dla niezależnych ekspertów
- komentuje Artur Miernik, partner EY Polska.
Z drugiej strony - oczekiwania coraz większej grupy pracowników, w tym tych wchodzących na rynek pracy, dotyczą właśnie m.in. niezależności pracy. Ba, tak pojęta elastyczność pracy jest także jedną z ważnych rad demografów w zakresie polepszenia warunków wychowania dzieci. Tyle że w gig ekonomii w ślad za elastycznością np. miejsca czy czasu pracy może iść m.in. elastyczność zatrudnienia i jego form, a to już nie dla każdego musi być, delikatnie rzecz biorąc, komfortowa sytuacja.
Wiele będzie zależało po prostu od ludzi, rozwoju rynku pracy, podejścia pracodawców oraz regulacji prawnych. Z "tradycyjnego" punktu widzenia można mieć obawy, że gig ekonomia zwiększa ryzyko niestabilności dochodu. Ale autorzy raportu wskazują, że może być nieco na odwrót i choć rzeczywiście praca jako giger może wymagać efektywnego zarządzania finansami, to jednak z racji świadczenia usług dla wielu podmiotów może wpływać właśnie na mniejsze ryzyko utraty pracy i dochodów.
W Polsce społeczność gigersów tworzą przede wszystkim Millenialsi. Nie zniechęca ich ilość i złożoność obowiązków nakładana na podmioty prowadzące działalność gospodarczą, ani brak jasnych uregulowań prawnych dotyczących gig ekonomii w przepisach prawa
- mówi Eliza Skotnicka.
Pytanie, czy w pewnym momencie życiowym ta złożoność obowiązków i brak jasnych uregulowań prawnych mimo wszystko nie będzie stawała się istotną przeszkodą. Dobrze widać to w doświadczeniach USA, gdzie gigersi stanowią już ok. 35 proc. pracowników, a do 2027 r. - według prognoz Morgan Stanley - będą połową wszystkich pracujących. Brak uregulowań prawnych coraz bardziej doskwiera też grupie. Dopiero trwają tam prace, aby gigersi mieli gwarantowany dostęp do opieki zdrowotnej czy świadczeń społecznych.
Życzyłbym sobie i przede wszystkim gigersom, żeby wybór tej ścieżki zawodowej był świadomy i dobrowolny. Niestety, nie zawsze tak jest. Wystarczy spojrzeć na przykład z rodzimego podwórka. "Jednoosobowe firmy" ratowników medycznych, którzy rozpoczęli swój protest, to doskonały przykład patologii, nad którymi zbyt łatwo przechodzimy do porządku dziennego. Mam nadzieję, że dyskusja wokół gig ekonomii i gigersów pomoże nam w tym, aby chronić wszystkie potencjalnie narażone grupy pracowników
- komentuje Piotr Palikowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami.
Dużo więcej o toczącej się już rewolucji na rynku pracy można przeczytać na Gazeta.pl w niedawnej rozmowie Grzegorza Sroczyńskiego z dr. Karolem Muszyńskim z Katolickiego Uniwersytetu w Leuven.
Według autorów raportu "GIG on. Nowy Ład na rynku pracy", popularyzacji gig ekonomii w Polsce może przysłużyć się Polski Ład. Chodzi o to, że - według szacunków - może on spowodować wzrost rocznego obciążenia spółek zatrudniających specjalistów średnio o 4-10 proc. To, przy jednoczesnej obniżce stawek ryczałtu m.in. dla specjalistów IT, może wzmacniać mechanizm wypychania tych ludzi w samozatrudnienie.
Spodziewam się, że efektem nowych rozwiązań będzie upowszechnienie usług opartych o elastyczny model zatrudnienia i rozwój gig ekonomii
- mówi Eliza Skotnicka z EY Polska.
Obniżoną stawkę ryczałtowego podatku dochodowego 14 proc. mają z kolei otrzymać m.in. medycy, architekci czy inżynierowie. Z drugiej strony, Polski Ład likwiduje możliwość opłacania zryczałtowanej składki zdrowotnej oraz odliczenia jej od PIT.
Elastyczność w podejściu do zatrudniania pracowników stała się probierzem atrakcyjności firmy jako pracodawcy. Biznesowym również. Nie zainwestowałbym w akcje firmy, która konserwatywnie podchodzi do modelu pracy. Taka firma prędzej, czy później (raczej prędzej) przegra globalną walkę o talenty
- mówi Piotr Palikowski prezes Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami. Ale jednocześnie nie wieszczy śmierci tradycyjnych umów o pracę.
Umowa o pracę, jako forma stosunku pracy, nie przejdzie do lamusa. Pewnie coraz częściej w obniżonym wymiarze czasu pracy, ale nie zniknie. Nie każdy chce być gigerem
- uważa Palikowski.