Trzy tygodnie temu premier Mateusz Morawiecki ogłosił rychłe wprowadzenie nowej tarczy antyinflacyjnej. Słowo szefa rządu stało się ciałem w ekspresowym tempie, ani w Senacie, ani Sejmie, a tym bardziej w pałacu prezydenckim nie było żadnych oporów, by obniżenie stawki VAT na żywność o pięć punktów procentowych - do okrągłego zera - wprowadzić od 1 lutego.
Premier Morawiecki podczas konferencji, mobilizował: - Apeluję do wszystkich przedsiębiorców, którzy handlują towarami żywnościowymi o odpowiednie obniżenie cen produktów. To jest bardzo ważne. To nie jest dzisiaj zarobek przedsiębiorców, to jest część, która trafia do budżetu państwa polskiego.
A nawet groził palcem i zachęcał do sprawdzenia, czy ceny zostały obniżone. Napomknął, że odpowiednie uprawnienia ma i inspekcja handlowa i UOKiK.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Czy sklepy spożywcze, warzywniaki, piekarnie, wykonały polecenie szefa rządu i zgodnie z nowymi przepisami obniżyły ceny? Pojechaliśmy my to sprawdzić osobiście. "Obywatelską" wizytę złożyliśmy po godz. 6.00 od piekarni, którą dokładnie dwa tygodnie temu wizytował premier Donald Tusk. Na pytanie o to, czy ceny spadły od 1 lutego, ekspedientka odpowiada bez wahania. - Oczywiście. Bułka o 5 groszy, chleb o 20 groszy - wylicza z pamięci.
Piekarnia, wbrew obawom premiera Morawieckiego, nie podwyższyła cen, a je obniżyła. Trudno jednak przewidywać, jak długo uda utrzymać się niskie ceny, przeszkodą mogą być koszty, o których Donald Tusk mówił podczas swojej wizyty w Kościanie. - W tej piekarni płacono miesięcznie 5 tys. zł a teraz pan Robert [właściciel - red.] pokazał mi rachunek na 20 tysięcy - mówił ówczesny premier wizytując kościańską piekarnię.
Ceny w Lidlu Fot. Robert Kędzierski
Artykuły spożywcze na półkach sieci Lidl są wyraźnie oznaczone. "Taniej. 0 proc. VAT" widnieje z lewej strony każdej cenówki. Gdy pytamy, czy ceny na pewno spadły, słyszymy zapewnienie, że tak. "Zmienialiśmy ceny całą noc" - wyjaśnia ekspedientka. Na pytanie o to jak zmieniły się ceny, wyjaśnia, że "o wartość podatku VAT.
- Czyli 5 proc. To będzie, sam pan wie ile, kilka, kilkadziesiąt groszy, złotówkę - precyzuje. Jeśli jednak konsument nie ma w kieszeni zdjęć poprzednich cen, to najzwyczajniej świecie już po chwili nie wie, o ile potaniał konkretny towar.
Ceny w Biedronce Fot. Robert Kędzierski
Sieć Biedronka od progu zapewnia, że ceny spadły. I jasno informuje, jaka jest wartość obniżki. I tak w przypadku jabłek jonagold aktualna cena wynosi 3,32 zł. Wcześniej za kilogram tych samych jabłek zapłacić trzeba było 3,49 zł. Cena za spadła więc o 17 groszy. Bułka kazjerka kosztuje od 1 lutego 2022 roku 33 grosze, wcześniej kosztowała 35 groszy. Zysk klienta to 2 grosze.
Informacja o obniżce to dobry sposób, by upewnić konsumenta, że ceny naprawdę spadły - chleb w sieci kosztuje na przykład 3,80 zł, a wcześniej kosztował 3,99 zł.
Ceny w netto Fot. Robert Kędzierski
W Netto mogliśmy zobaczyć na własne oczy, jak obniżka VAT-u o 5 pkt proc. wpływa na ceny. Ekspedientki od samego rana krążyły bowiem po sklepie z nowymi cenami. Mogliśmy więc przekonać się, że jaja z wolnego wybiegu, zamiast 8,99 zł kosztować będą 8,56 zł. Bułka tarta potaniała o 13 groszy - od północy kosztuje 2,56 zł, wcześniej 2,69 zł.
- Mamy pełne ręce roboty - wyjaśnia ekspedientka, co rozumiem jako sugestie, by schować aparat i pozwolić jej pracować. Zmiana większości cen to całkiem spora operacja.
Ceny mięsa również spadły. Gdy pytamy ekspedientkę o mięso schabowe, cierpliwie tłumaczy, że cena spadła o wartość podatku VAT. O ile konkretnie? - Wczoraj kosztował 19,99, dzisiaj mamy cenę 18,99 zł.
Ceny pozostałych produktów spożywczych również spadły - za szynki, parówki, kiełbasy zapłacilibyśmy w przypadku najdroższych produktów, jakie udało nam się znaleźć na ladzie taniej nawet o 1,5-1,8 - przy cenie 30-36 zł za kilogram.
Konsumenci, szczególnie ci, którzy mają niskie pensje lub emerytury, z obniżek cen mogą się z pewnością cieszyć. Dane analityczne wskazują jednak, że powodów do radości zbyt wielkich nie ma. Dlaczego? Ceny i tak bowiem - w nieco dłuższej perspektywie - wzrosły.
Świadczą o te dane, które Gazeta.pl prezentuje dzięki uprzejmości firmy analitycznej ASM Sales Force. Monitoruje ceny w wielu sieciach, tworząc swój autorski Koszyk Zakupowy. Udostępniono nam dane dotyczące dwóch sieci Lidl i Biedronka. W pierwszym wypadku wartość Koszyka Zakupowego 21 grudnia wyniosła 210,31 zł. Miesiąc później, 22 stycznia, za te same zakupy, zapłacić już trzeba było 237,04 zł. Różnica wynosi więc 26,73 zł, a wzrost 12,7 proc.
W przypadku sieci Biedronka za ten sam asortyment zapłacić trzeba było 21 grudnia 226,37 zł. 22 stycznia 238,72 zł. Jak podkreślają eksperci ASM silny wzrost wynika między innymi z licznych promocji w grudniu.