Od 1 lutego ceny żywości spadły. Rząd obniżył bowiem stawkę podatku VAT o pięć punktów procentowych - do zera. W praktyce przełożyło się to na spadek cen żywności - chleb staniał o ok. 20 groszy, bułki o ok. 5 groszy, jabłka o ok. 15 groszy, a mięso wieprzowe o 1 zł.
Czy ceny, pomimo niższej stawki podatku, będą utrzymywać się na obecnym poziomie? Redakcja next.gazeta.pl spytała o to ekspertkę. Dr Michalina Szczepańska, redaktor naczelna miesięcznika Handel, do którego należy też portal handelextra.pl, w rozmowie z Gazeta.pl wyjaśniła, że ceny żywności mogą wzrosnąć z dwóch powodów.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
- Po pierwsze przełom roku to zazwyczaj nowe cenniki. Producenci mogą oczywiście renegocjować swoje warunki dostaw w ciągu roku, ale zazwyczaj impuls czy też możliwość pojawia się właśnie od stycznia, więc sieci zapewne kupują od kilku tygodni drożej - wyjaśniła.
Drugi z powodów wydaje się jednak ważniejszy. - Po drugie przetwórcy m.in.z branży mleczarskiej, podnosili ceny kilkukrotnie w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Dlaczego? Bo w takim stopniu wzrosły ich koszty. Ceny podnosili również ostatnim kwartale, więc może się okazać, że to w związku z tym cena z grudnia jest inna niż ze stycznia. I obniżka VAT-u tej różnicy nie pokryje - wyjaśnia.
Zdaniem Michaliny Szczepańskiej niezależnie od dwóch powyższych kwestii pojawia się też inna. -Powiedziałaby, że najważniejsza: Czym przyciągnąć klienta do sklepu. I tu odpowiedź jest jasna. Cenami niektórych podstawowych produktów spożywczych - stwierdziła.
Opisała też mechanizm, który wykorzystuje wiele sklepów. - Klient przyjdzie po napój czy ser, bo cena będzie atrakcyjna. A przy okazji kupi inne towary. Już nie zważając tak mocno na to, że ceny są wyższe. Część produktów może być więc tańsza niż w grudniu i będzie to element strategii sieci na przyciągnięcie konsumentów - wyjaśniła rozmówczyni Gazeta.pl.