- Niemiecki kanclerz Olaf Scholz polecił wstrzymanie certyfikacji gazociągu Nord Stream 2. Cóż. Witamy w nowym świecie, w którym Europejczycy wkrótce będą płacić 2000 euro za tysiąc metrów sześciennych gazu - ogłosił na Twitterze Dmitrij Miedwiediew.
W poniedziałek za 1 tys. m3 gazu na giełdzie TTF w Holandii płacono 851 dolarów. Jeśli słowa byłego prezydenta Rosji miałyby się potwierdzić, oznaczałoby to zwiększenie cen gazu o ponad 100 procent.
Więcej o inflacji przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl
Według zapewnień naszych polityków w krótkiej perspektywie Polska jest gotowa na taką ewentualność. Polacy mają być nawet przygotowani na całkowite odcięcie gazu. Jacek Sasin w weekend w programie pierwszym Polskiego Radia powiedział, że polskie magazyny gazu, w przeciwieństwie do tych z innych krajów Europy, są wypełnione na poziomie powyżej 80. procent.
- Możemy przetrzymać ewentualny kryzys po "zakręceniu kurka" przez Rosję przez co najmniej miesiąc - zapewniał minister Aktywów Państwowych.
Olaf Scholz ogłosił wstrzymanie certyfikacji gazociągu Nord Stream 2 w reakcji na uznanie przez Rosję niepodległości separatystycznych republik Doniecka i Ługańska na wschodzie Ukrainy. Brak certyfikacji oznaczana niemożność uruchomienia gazociągu.
Więcej o decyzji Niemiec przeczytasz w poniższym artykule:
W ostatnich dniach w Polsce pojawiły się głosy, że tak jak Niemcy zablokowali Nord Stream 2, tak i Polska powinna zbojkotować Gazprom, od którego importuje gaz. Eksperci uspokajają nastroje i tłumaczą, że w tym przypadku sytuacja jest zgoła inna.
- Polska zamierza porzucić dostawy gazu z kierunku rosyjskiego już w tym roku. Poza tym, polskie dostawy gazu z Rosji nie mają geopolitycznego, regionalnego wydźwięku. Tymczasem Nord Stream 2 to jest oręż przede wszystkim geopolityczny, wymierzony głównie w Ukrainę. Niemcy go nie potrzebują, ten gaz można słać przez połączenia lądowe - tłumaczy Jakub Wiech, dziennikarz portalu Energetyka24.com.
***
Niemcy wstrzymały certyfikację gazociągu, który ma dostarczać surowiec z Rosji. To jeszcze nie oznacza końca projektu Nord Stream 2, ale jest poważnym ostrzeżeniem dla Moskwy w sytuacji nasilenia jej konfliktu z Kijowem. Europejska energetyka jest z Rosją (wciąż) mocno powiązana. Co agresywne działania Rosji oznaczają dla energetyki w Europie? Z czym należy się liczyć, czego obawiać i jak Zachód powinien zareagować? Zapraszamy do przesyłania pytań na adres: news_gazetapl@agora.pl, zadamy je ekspertowi w najbliższy czwartek w programie Q&A.