W niedzielę rosyjskie wojska przeprowadziły ostrzał lotniska w Winnicy. Na ukraińskie lotnisko spadło w sumie dziewięć rakiet, które zabiły dziewięć osób, w tym pięciu cywili. W komunikacie rosyjskich służb, cytowanym przez Onet, znalazła się informacja o zniszczeniu celu.
Do ataku użyto prawdopodobnie kosztownych rakiet dalekiego zasięgu. Wystrzelono je, jak twierdzą ukraińscy wojskowi, z Morza Czarnego z bombowców Tu-95 lub Tu-160. Atak prawdopodobnie nie okazał się jednak skuteczny.
"The New York Times" opublikował zdjęcia satelitarne ukraińskiego lotniska wykonane po ostrzale. Steven De La Fuente z Instytutu Studiów Międzynarodowych w Middlebury stwierdza, że nie widać znaczących uszkodzeń samego pasa startowego. Zdaniem eksperta podobnie było w przypadku innych ataków.
Christo Grozew, dziennikarz śledczy, specjalizujący się w białym wywiadzie, twierdzi, że na Kremlu nie byli zadowoleni z efektów ataku rakietowego. "Putin był wściekły, bo wcześniej powiedziano mu, że te pociski są najcenniejsze i generalnie jest ich nie więcej niż tysiąc" - mówi Grozew, cytowany przez ukraińską agencję Ukrinform, powołując się na swoje źródła.
Christo Grozew w rozmowie z mediami ocenił też inne aspekty wojny w Ukrainie. Jego zdaniem jednym z największych problemów rosyjskich wojsk jest logistyka. Podkreślił, że problemy np. dostawą paliwa dla czołgów rozrzuconych po kraju będą się tylko pogłębiać.
Zdaniem dziennikarza Władimir Putin nie jest informowany ani o skali rosyjskich strat, ani o nastawieniu społeczeństwa do rosyjskich wojsk. "Boją się mu to zgłosić" - tłumaczy.
O wojnie w Ukrainie i sankcjach na Rosję przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl