Od 21 czerwca Polska Grupa Górnicza szuka partnerów, którzy stworzą wraz z nią nową sieć dystrybucji węgla. Mają one prowadzić składy w imieniu spółki i sprzedawać węgiel bezpośrednio do odbiorców indywidualnych. Warunki współpracy zakładają, że minimalna ilość zakupu to 600 ton surowca. Współpracujący z PGG muszą też zająć się kwestią transportu, załadunku i rozładunku węgla. Sieć ma działać na zasadach franczyzy - w założeniu ma zastąpić aktualną formułę autoryzowanych sprzedawców węgla. Ma to sprawić, że węgiel trafi do odbiorców indywidualnych w cenie rekomendowanej producenta.
Możliwe jednak, że plan stworzenia nowej sieci dystrybucji nie przebiega tak, jak zakładano. Mówił o tym premier Mateusz Morawiecki podczas weekendowej wizyty w Januszkowicach w woj. opolskim.
- Jeżeli okaże się, że po stronie prywatnych przedsiębiorców, których jest kilka tysięcy, nie będzie odpowiedniego podejścia - przy czym to jest ich wolna wola i ich decyzja, i na razie niewielu jest takich, którzy są gotowi do współpracy z PGG na wcześniej wypracowanych warunkach - to będziemy musieli w ciągu najbliższych 10 dni zaproponować jakieś nowe podejście, które będzie jednocześnie pomagało Polakom nabyć węgiel w niższej cenie - mówił.
Ile składów przystąpiło do sieci budowanej przez PPG? Na oficjalną odpowiedź na to pytanie wciąż czekamy. Chętni na pewno jednak są. Jeden ze składów w południowej części Polski potwierdza, że do sieci Polskiej Grupy Górniczej przystąpił. Kiedy będzie węgiel w ramach rządowego programu objętego dopłatami? Ile go będzie? Wygląda, że wszystko jest jeszcze jedną wielką niewiadomą.
- Na razie nie wiemy dokładnie, kiedy będą dostawy. Węgiel ma być pod koniec sierpnia, na początku września. To na razie są spekulacje - stwierdza przedstawicielka składu.
Czy węgiel w "rządowej" cenie będzie dostępny? Łukasz Horbacz z Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla cytowany przez Polsat News ma wątpliwości. - Te dopłaty w przypadku węgla importowanego są zdecydowanie za niskie, dlatego że węgiel ma być sprzedawany za 996 zł, a dopłata wynosi 1070 zł w sytuacji, gdzie już koszt węgla dla firmy handlującej na placu to 2500-2800 zł, więc w jaki sposób taka firma miałaby w taki program wejść, do którego z założenia, "na dzień dobry", dokłada między 500 a 800 zł, a czasami więcej - tłumaczył.
O tym, że węgiel jest na wagę złota, świadczą nie tylko problemy przeciętnych konsumentów. Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Lesznie unieważniło przetarg na zakup węgla. Powodem jest cena. Surowiec niezbędny do produkcji ciepła kosztuje bowiem nawet 1800 zł za tonę. "To pięć razy więcej, niż MPEC zapłacił w ubiegłym roku. Mieszkańcy korzystający z ciepła muszą przygotować się na kolejną podwyżkę" - pisze lokalny serwis elka.pl.
Takich sygnałów jest więcej. Andrzej Walczak, prezes MPEC Włocławek w rozmowie z serwisem ddwloclawek.pl przyznaje, że jest drogo. - Główną i podstawową przyczyną są skutki wojny, jaką Rosja rozpętała na Ukrainie. Wiele państw świata, w tym Polska i większość krajów Unii Europejskiej, żeby odciąć Rosję od ogromnych pieniędzy za surowce, wprowadziło embargo na rosyjski węgiel. Nie jest tajemnicą, że właśnie ten węgiel był powszechny, cenowo atrakcyjny, spełniał kryteria jakościowe. Zakaz importu wywołał skutki, z którymi właśnie mamy do czynienia. Dostawcy oferują węgiel z innych krajów, w tym tak odległych, jak Australia, Kolumbia czy Kazachstan. Co oczywiste, choćby z powodów kosztów morskiego transportu, musi on być droższy - tłumaczy.
O problemach z dostępnością węgla mówił też w rozmowie z Gazeta.pl Robert Tomaszewski, starszy analityk ds. energetycznych, związany z Polityką Insight. - Musimy liczyć się z tym, że prąd - podobnie jak gaz i węgiel - będzie ekstremalnie drogi. Wydaje się też, że Polska ma odpowiednie rezerwy węgla, jeśli chodzi o elektroenergetykę. Problemem jest sektor komunalno-bytowy i małe ciepłownie, które do tej pory obficie korzystały z rosyjskiego węgla. W czwartek usłyszeliśmy, że premier nakazał dwóm państwowym spółkom zakupić cztery i pół mln ton węgla dla gospodarstw domowych. Pokazuje to, że rząd nie ma pewności, czy surowca starczy nam tej zimy - stwierdził.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl