Węgiel to w ostatnich dniach temat numer jeden w Polsce. Brak surowca to w dużej mierze efekt embarga, wprowadzonego po wybuchu wojny w Ukrainie. Nasz kraj nie kupuje już węgla z Rosji, by uzupełnić krajową produkcję. W wyniku deficytu tego surowca przez kilka miesięcy ceny urosły z ok. 1000 do ponad 3000 zł za tonę. Problemem jest też dostępność - węgla w wielu składach po prostu nie ma.
W środę 27 lipca do Polski, a dokładniej do portu w Świnoujściu, dotarło 58 tys. ton węgla z RPA. Była to pierwsza dostawa do Polskiej Grupy Energetycznej. Wkrótce ma ich być więcej. Bankier.pl donosi, że od sierpnia do Polski będzie trafiać min. 200 tysięcy ton węgla miesięcznie, czyli 3-4 statki. "Na ten rok zakontraktowanych jest 10,5 mln ton węgla, który ma przypłynąć do Polskich portów" - mówił wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski, cytowany przez portal.
Transport pierwszej dostawy węgla do Polski relacjonowała na bieżąco Telewizja Polska. Materiał dotyczący rzeczonej dostawy znalazł się nawet w wieczornym wydaniu "Wiadomości". Europoseł PiS Witold Waszczykowski odniósł się do niego, w zaskakujący sposób.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
"Przypominają się czasy młodości za Gomułki, kiedy obwieszczono, że statek z cytrusami na święta przypłynął z Kuby" - napisał europoseł na Twitterze.
Internauci zaczęli się doszukiwać w tym poście pewnej uszczypliwości w kierunku Telewizji Publicznej albo nawet subtelnego ataku Waszczykowskiego na własną partię. "Pan jest wciąż członkiem PiS?" - pytano z niedowierzaniem.
W związku z takim poruszeniem wśród internautów europoseł odniósł się do swojego wpisu i wytłumaczył, że "to tylko wakacyjny humor dopisuje w czasie wojny".
"Jestem w Prawie i Sprawiedliwości. Rozczaruję wielu. Mój wpis to letni żart wakacyjny. Bez politycznych podtekstów. Ale z zaciekawieniem obserwuje jakie namiętności wydobył. Może lepiej tak żartować niż szczuć agresją jak Tusk" - napisał na Twitterze.