Inflacja CPI (consumer price index - wskaźnik cen konsumpcyjnych) na Węgrzech jest najwyższa od 24 lat. W lipcu ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły tam o 13,7 proc. rok do roku. Jeszcze w czerwcu wskaźnik był na poziomie 11,7 proc. - przyspieszenie jest więc dynamiczne, o 2 punkty procentowe. I mocniejsze od spodziewanego, ekonomiści i analitycy oczekiwali bowiem wzrostu inflacji do 13,1 proc. Eksperci mBanku, komentując krótko dane na swoim twitterowym profilu, stwierdzili wręcz, że "węgierska inflacja w lipcu roztrzaskała oczekiwania rynku".
Jak wyjaśnia PKO BP, przyspieszenie wzrostu cen w lipcu na Węgrzech to przede wszystkim efekt cen żywności i napojów bezalkoholowych. Ta kategoria ogółem zanotowała wzrost o 4,1 proc. miesiąc do miesiąca i aż 28,8 proc. rok do roku. Ekonomiści podkreślają, że z dwóch punktów procentowych wzrostu inflacji rok do roku między czerwcem a lipcem "aż 1,6 punktu procentowego r/r to właśnie ceny żywności".
Jak zauważa Dominik Hejj, politolog specjalizujący się w tematyce węgierskiej, 13,7 proc. to więcej niż spodziewany przez tamtejszy bank centralny górny próg inflacji w tym roku (to 12,6 proc., a cel inflacyjny banku to 3 proc.).
Inflacja bazowa, czyli bez najbardziej zmiennych cen żywności i energii, także mocno się zwiększyła i jest wciąż wyższa od ogólnego wskaźnika CPI. Wyniosła w lipcu16,7 proc. rok do roku wobec 13,8 proc. w czerwcu. To, jak wyjaśnia ekonomista PKO BP, efekt zamrożenia cen paliw - obowiązuje od listopada - oraz energii elektrycznej i gazu dla gospodarstw domowych.
W twitterowej wymianie zdań, jaka odbyła się pod jednym z postów eksperta wspomniany już tutaj Dominik Hejj dodał, że od sierpnia ceny mogą się już w tym kraju kształtować inaczej, bo zmieniony ma zostać system dopłat do paliw. Zatem węgierska inflacja za sierpień może być jeszcze wyższa.
Po Węgrzech o inflacji wśród krajów naszego regionu Europy w tym tygodniu będą informować jeszcze Czechy - to jutro. Tutaj spodziewany jest wzrost do 17,6 proc. rok do roku z 17,2 proc. w czerwcu. W piątek zaś poznamy pełne dane GUS na temat polskiego wskaźnika za lipiec. Według wstępnego, tzw. szybkiego odczytu, inflacja w Polsce w lipcu stanęła na poziomie 15,5 proc. - ceny rosną zatem nadal dynamicznie, ale jak na razie ten wzrost nie przyspiesza jeszcze bardziej. W piątek dostaniemy potwierdzenie, czy rzeczywiście doświadczamy tego inflacyjnego płaskowyżu i poznamy szczegółowe dane dotyczące poszczególnych kategorii.
W tym tygodniu też, w środę, opublikowane zostaną dane o lipcowej inflacji w największej gospodarce świata - w Stanach Zjednoczonych. Tutaj z kolei spodziewany jest spadek wskaźnika z 9,1 proc. do 8,7 proc.