Kaczyński podyktował żądane oprocentowanie depozytów w bankach. Paru prezesów zapewne pilnie notowało

- Toczymy ciężką walkę o to, żeby banki dały dużo wyższe procenty na wszystkie depozyty - powiedział w sobotę w Oleśnicy prezes PiS Jarosław Kaczyński. Następnie podyktował oczekiwane przez siebie oprocentowanie - 2,5 proc. na ROR-ach, 6-7 proc. na lokatach 3-6 miesięcznych i 8 proc. na dłuższych. To kolejny raz, gdy rząd czy PiS sugerują bankom warunki lokat. Przynajmniej w tych kontrolowanych przez Skarb Państwa ta perswazja przynosi skutki.
Toczymy ciężką walkę - tego nie ukrywam - o to, żeby banki dały dużo wyższe procenty na wszystkie depozyty, także rachunki bieżące, tzw. ROR-y. Żeby nawet to było na jakieś 2,5 proc. oprocentowane. Jeżeli chodzi o lokaty - te dłuższe, ale począwszy nawet od tych trzy- czy sześciomiesięcznych - to żeby tam było już 6, 7, na te dłuższe 8 proc. 

- powiedział prezes Jarosław Kaczyński w Oleśnicy.

Logika stojąca za zachęcaniem banków do podnoszenia oprocentowania depozytów jest taka, że Polacy będą mieli wówczas większą motywację do oszczędzania, a mniejszą do wydawania pieniędzy. Niższa presja popytowa mogłaby wpłynąć na spadek inflacji.

Zobacz wideo Kaczyński: Tusk nam proponuje koniec demokracji
  • Więcej o gospodarce przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Kaczyński dyktuje, państwowe banki reagują

Prezes PiS i premier Mateusz Morawiecki wielokrotnie besztali w ostatnich miesiącach banki za - ich zdaniem - zbyt niskie oprocentowanie depozytów. Niedawno - w połowie września - Kaczyński podkreślał, że "rozmowy z bankami państwowymi są mało udane, ale my to przeprowadzimy - żeby one oprocentowały wszystkie wkłady, nowe i stare, na 7-8 proc.".

Ciekawostką jest fakt, że w zasadzie natychmiast po tej wypowiedzi prezesa PiS, banki Pekao i PKO BP - kontrolowane przez Skarb Państwa - dość skrupulatnie wypełniły tę wolę. Pekao wprowadził lokatę na trzy miesiące na 6 proc., na pół roku na 7 proc. oraz na 8 proc. na 12 miesięcy. Są to lokaty na tzw. nowe środki, czyli na te dopiero "przyniesione" do banku z konkurencji. Dla "starych środków" (czyli takich, które w banku już są, np. na rachunku bieżącym klienta) oprocentowanie jest o ok. 0,5-1 pp. niższe. Z kolei PKO BP wprowadził lokatę trzymiesięczną na 7 proc. (też na nowe środki).

Ale prawda jest taka, że oprocentowanie lokat rzędu 6-8 proc. nie jest nowością tylko w państwowych bankach. Takie procenty dają też już - jak wynika z najnowszych danych serwisu Bankier.pl - m.in. Bank Nowy, Nest Bank, BFF Banking Group, Credit Agricole i Getin Noble Bank.

Na razie natomiast bodaj w żadnym banku depozyty bieżące - czyli po prostu ROR-y, konta osobiste - nie są oprocentowanie na 2,5 proc., których życzy sobie Kaczyński. A w zasadzie wiele w ogóle nie jest oprocentowanych (a średnie oprocentowanie według najnowszych - lipcowych - danych NBP to niespełna 0,50 proc.). Ale może i w tym aspekcie prezes PiS będzie władny coś zmienić. Choć rzeczywiście będzie to trudne zadanie. Dlaczego?

Z najnowszych danych NBP wynika, że w sierpniu Polacy mieli na lokatach do dwóch lat włącznie ok. 244 mld zł. Z kolei na depozytach bieżących aż ok. 786 mld zł. Jak widać na przykładach powyżej, banki dają już coraz częściej na lokatach po 6-8 proc., ale często są to - przynajmniej na razie - promocje obłożone dodatkowymi warunkami. Z punktu widzenia banków nie jest to wielkie obciążenie odsetkowe. Gdyby natomiast miały od każdej złotówki z tych ok. 786 mld zł na ROR-ach płacić 2,5 proc. odsetek (a nie zero), to rocznie kosztowałoby je to ok. 20 mld zł.

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Kaczyński i Morawiecki "straszą" banki

Już w maju br. premier Mateusz Morawiecki rugał sektor bankowy za to, że zbyt niskie oprocentowanie depozytów. Pytany, jak chce zmusić banki do uatrakcyjniania oferty, enigmatycznie mówił, że "perswazją". 

Jak wynika z danych NBP, średnie oprocentowanie lokat w bankach wynosiło w lipcu ok. 4,9-5,4 proc. (w zależności od długości depozytu). To istotny skok wobec stanu sprzed roku (czyli sprzed rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp przez NBP), gdy wynosiło ono ok. 0,1-0,3 proc.

Jeśli banki nie podniosą oprocentowania depozytów, obłożymy ich zyski podatkiem

- zapowiadał z kolei w lipcu szef PiS Jarosław Kaczyński. Na marginesie - te zyski też spadają. Z ostatnich danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że wynik finansowy netto sektora bankowego na koniec lipca wyniósł 4,9 mld zł, co jest kwotą o ok. 57 proc. niższą niż miesiąc wcześniej. Przyczyną takiego stanu rzeczy są m.in. wakacje kredytowe.

Poza "perswazją" rząd pośrednio wywiera presję na banki tym, że sam polepsza warunki obligacji oszczędnościowych. Tym samym włącza się w rywalizację o oszczędności Polaków.

Więcej o: