Mateusz Morawiecki obiecywał we wrześniu złożenie wniosku o środki z unijnego funduszu odbudowy do końca października. W październiku już lekko się z tych słów wycofywał. W rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" mówił o "kilku tygodniach", w których Polska będzie w stanie taki wniosek złożyć. Było to 20 października, czyli prawie dwa tygodnie temu. Wielki Słownik Języka Polskiego wyjaśnia, że "kilka" to ilość od 3 do 9. Czy to oznacza, że wniosek do Brukseli trafi w grudniu, albo nawet w styczniu?
Jeśli tak, to premier Morawiecki złamie kolejną obietnicę. W sierpniu zapewniał o złożeniu wniosku "na przełomie października i listopada", a na przełomie grudnia i stycznia do Polski już miały trafić pieniądze. Realnie należy jednak ocenić, że złożenie wniosku w listopadzie będzie dla rządu trudne. Przed jego złożeniem trzeba bowiem m.in. podpisać ustalenia operacyjne, a to według wiceministra Jacka Żalka ma nastąpić w listopadzie.
Mimo zapewnień ze strony premiera Morawieckiego o zbliżającym się terminie złożenia wniosku i wypłaty pieniędzy z KPO, głosy z wewnątrz obozu Prawa i Sprawiedliwości sugerują, że Polska wcale nie otrzyma tych środków w najbliższym czasie, a być może nawet nigdy.
- Złożymy go wtedy, kiedy będziemy przekonani, że Komisja Europejska będzie interpretowała przepisy i zobowiązania w taki sam sposób, jak wtedy, kiedy były one ustalane - mówił rzecznik rządu Piotr Müller, cytowany przez RMF FM. Przypominamy jednak, że od kiedy Polska zgodziła się na europejskie kamienie milowe, te nie uległy zmianie.
Teraz nie wydaje mi się, żebyśmy mogli te pieniądze otrzymać z tego względu, że czynienie dalszych ustępstw nie ma już żadnego sensu
- mówił pod koniec września prezes PiS Jarosław Kaczyński na spotkaniu w Nysie.
Wszystko tak naprawdę sprowadza się do jednego: Polska wniosku o wypłatę pieniędzy z KPO nie składa, ponieważ wie, że będzie to daremne. Rząd nie chce dostosować się do europejskich warunków zawartych w tzw. kamieniach milowych, więc KE taki wniosek po prostu by odrzuciła
Ursula von der Leyen wprost powiedział, że "władze polskie nie chcą zmienić prawa w sposób, w jaki zapisaliśmy to w umowie w kwestii przywracania niezawisłości sądownictwa. Dlatego nie możemy i nie wypłacimy żadnych pieniędzy. To są fakty na teraz" - cytuje RMF FM.
Kontrowersje wciąż dotyczą m.in. o wprowadzenie w życie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE o likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i przywrócenie do pracy sędziów odsuniętych na boczny tor przez ID.