- Branży, nie tylko turystycznej, po pandemii zawiał kolejny wiatr w oczy w postaci inflacji - mówi prezes Travelplanet.pl Radosław Damasiewicz. Za wakacje w tym roku należało zapłacić średnio 2642 zł. To o ponad 400 złotych więcej niż w zeszłym roku. Zdrożały także rezerwacje, ich wartość wzrosła średnio o 18,3 proc. - To kosmiczny wynik - mówi Damasiewicz.
Polacy dużo chętniej decydowali się na oferty "first minute" niż "last minute". - W realiach braku zagrożenia wyjazdu na wakacje (zniesione wszystkie ograniczenia sanitarne) i rozpędzającej się drożyzny komunikat był jasny: za kilkaset złotych można było zagwarantować sobie wakacje po bardzo atrakcyjnych cenach a zapłacić za nie pieniędzmi mocno "nadgryzionymi" inflacją - tłumaczy Damasiewicz.
Zakup wakacji na dwa i więcej miesięcy przed rozpoczęciem imprezy wzrósł prawie dwukrotnie - z 17,5 do blisko 35 proc. Z kolei spadek zainteresowania ofertami "last minute", czyli kupionymi mniej niż 10 dni przed wyjazdem, był tak mały, że sprzedaż last minute z ponad 35 proc. w 2021 roku spadła do historycznie niskiego poziomu - niecałych 24 proc. w 2022 r.
Drugi rok z rzędu Polacy najchętniej wybierali "luksusowe hotele". Odsetek turystów, wypoczywających w hotelach 4-gwiadkowych (średnio 2640 zł) i 5-gwiazdkowych (średnio ok. 3100 zł) przekroczył 80 proc. Według Damasiewicza Polacy chcieli skorzystać z komfortu, póki był jeszcze w ich zasięgu finansowym.
Wypoczynek z biurami podróży w 2022 roku miał w pewnym sensie wymiar last minute. Ten rok stojący pod znakiem coraz bardziej gorącej złotówki, nosił znamiona ucieczki do przodu, łapania być może ostatniej szansy wypoczynku w luksusie, na który za chwilę nie będzie nas stać
- tłumaczy prezes Travelplanet.pl.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Podobnie jak w latach ubiegłych w pierwszej trójce najpopularniejszych kierunków wakacyjnych Polaków znalazły się: Turcja (28,3 proc. klientów biur podróży) Grecja (ok. 21,1 proc.) oraz Egipt (ok. 13 proc.)
Turcja to zakorzeniony mocno w świadomości kierunek całoroczny, a nie sezonowy jak Grecja a dodatkowym, mocnym impulsem zwiększającym popularność kurortów Riwiery Tureckiej i Wybrzeża Egejskiego było wprowadzenie możliwości podróżowania do tego kraju nie tylko na paszport, ale również na dowód osobisty
- wyjaśnia tę popularność Damasiewicz.
Z pierwszej dziesiątki względem 2021 roku wypadała za to Polska. Po pierwsze zniknęły obostrzenia, które w zeszłym roku ograniczały możliwości turystyczne, a po drugie oferta za granicą była zwyczajnie tańsza. - Krajowa oferta, zwłaszcza nad Bałtykiem, często była niekonkurencyjna w porównaniu do wakacji w Bułgarii, Turcji czy Grecji - wyjaśnia Damasiewicz.
Równolegle ostygł także zapał do wyruszania na nie własnym samochodem (ok. 3 proc. w porównaniu do ponad 4 proc. w 2021). Temu również może być winna sytuacja ekonomiczna w kraju. Przypomnijmy, że w lipcu benzyna kosztowała ok. 7,8 zł.