W czwartek 9 lutego GUS podał kilka danych o wynagrodzeniach w Polsce w 2022 r. Realne przeciętne wynagrodzenie w 2022 r. spadło o 2,1 proc. względem 2021 r. Oznacza to, że wzrost przeciętnego wynagrodzenia był niższa niż inflacja.
GUS jednocześnie podał, że przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w 2022 r. wyniosło 6346,15 zł. To o ok. 11,7 proc. więcej niż rok temu (5682,97 zł). Jak zwraca uwagę Polski Instytut Ekonomiczny, wynagrodzenia w Polsce w 2022 r. rosły najszybciej od 23 lat. Tyle że średnioroczna inflacja w 2022 r. wyniosła 14,4 proc. To oznacza realny spadek o ok. 2,4 proc.
Powyższe dane - raz realny spadek wynagrodzeń o 2,1 proc., raz o 2,4 proc. - różnią się, bo GUS bierze przy ich wyliczaniu różne grupy pracodawców. Generalnie jednak wniosek jest jasny i w zasadzie podskórnie znany (a w sumie widziany także we wcześniejszych danych miesięcznych czy kwartalnych) - pensje w Polsce, przeciętnie rzecz biorąc, nie nadążały w 2022 r. za inflacją.
Jeszcze inne dane GUS wskazują, że w samym czwartym kwartale 2022 r. przeciętne wynagrodzenie w Polsce wyniosło 6733,49 zł, w porównaniu do 5995,09 zł rok temu. Mamy więc rok do roku skok o 12,3 proc. To oczywiście historycznie dużo i nawet więcej, niż prognozował niedawno NBP. Problem w tym, że inflacja w czwartym kwartale, w ujęciu rok do roku, wyniosła według GUS aż 17,3 proc. Mamy więc realny spadek wynagrodzeń tylko w czwartym kwartale aż o blisko 4,3 proc.
Oczywiście, skala wzrostów płac jest uzależniona nie tylko np. od sfery gospodarki (prywatna czy budżetowa) czy wielkości firm, ale także branży. Jak pokazywał niedawno na przykładzie danych o wzroście wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw (to firmy zatrudniające powyżej 9 osób, bez budżetówki - ok. 40 proc. całego rynku) w grudniu 2022 r. Polski Instytut Ekonomiczny, roczna skala wzrostów waha się od ok. 3 proc. do ponad 10, a czasem nawet 20 proc.
W komentarzu do czwartkowych danych Sebastian Sajnóg z PIE napisał, że wzrost wynagrodzeń był napędzany przez wysokie żądania płacowe w niektórych branżach (m.in. transport, górnictwo), a w większości branż płace rosły w tempie ok. 6-8 proc. (czyli o połowę niższym o inflacji).
Dane są nieubłagane. Mimo relatywnie naprawdę dużych wzrostów przeciętnych wynagrodzeń inflacja okazała się jeszcze silniejsza. Polacy - przeciętnie rzecz ujmując - ubożeli w 2022 r.
Zamożność konsumentów spadła najmocniej od 1990 roku. Ponad połowa gospodarstw domowych wskazuje, że ich sytuacja finansowa pogorszyła się w ciągu ostatniego roku
- zwraca uwagę Sebastian Sajnóg z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Oczywiście, mówimy tu o sferze wynagrodzeń brutto. Wielu osobom przynajmniej część realnego ubytku płacy na rękę powinna zrekompensować zeszłoroczna obniżka podatku PIT.
Jak będzie w 2023 r.? To się oczywiście okaże, natomiast bazując na prognozach ekonomicznych, można przypuszczać, że przynajmniej pierwsza połowa roku będzie kontynuacją trendu spadku realnych wynagrodzeń Polaków.
Przykładowo, listopadowa projekcja NBP (nową NBP pokaże w marcu) wskazywała, że roczne tempo wzrostu wynagrodzeń będzie wyższe od inflacji "dopiero" w czwartym kwartale br. Podobnie prognozują ekonomiści z Polskiego Instytutu Ekonomicznego czy Santander Banku. Ale już np. analitycy Credit Agricole przewidują, że realny wzrost, a nie spadek wynagrodzeń, możemy zacząć widzieć już na wiosnę br.
To jednak dywagacje ekonomistów. Z punktu widzenia pracownika sprawa jest prosta - inflacja wprawdzie mniej więcej od marca ma spadać, ale jeszcze długo będzie wysoka, zapewne w okolicach 10 proc. rok do roku pod koniec 2023 r. i jednoprocentowa (ale wciąż dwu-, trzykrotnie powyżej celu NBP 2,5 proc.) w 2024 r. Jeśli ktoś chce pokonać inflację, to wciąż zdecydowanie bardziej powinien liczyć na (sporą) podwyżkę niż na to, że ceny przestaną rosnąć.
***
Ile zarabiamy, a ile będziemy zarabiać, jak kształtują się emerytury, co z bezrobociem w Polsce, jakie są trendy na rynku pracy i jakie zmiany szykuje rząd? Więcej na te tematy czytaj pod linkiem: next.gazeta.pl/praca