Inflacja wjeżdża na szczyt. Może paść rekord XXI wieku. Potem ma być ostra jazda w dół

Inflacja w Polsce w lutym br. - na te dane GUS czekamy w tym tygodniu chyba najbardziej. Wieści są dwie: zła i dobra. Zła jest taka, że prawdopodobnie zobaczymy odczyt tak wysoki, jak jeszcze nigdy w XXI wieku. A dobra? To będzie to ostatni raz, gdy po danych GUS usłyszymy o kolejnym rekordzie inflacji.

Inflacja w lutym br. prawdopodobnie wybiła rekord XXI wieku. Oficjalnie dowiemy się tego w środę 15 marca, gdy Główny Urząd Statystyczny poda te dane, ale taki scenariusz zdecydowanie rysuje się z prognoz ekonomicznych. Wahają się one gdzieś w granicach 18-19 proc., konsensus jest w okolicach 18,5-18,7 proc. Kilka dni temu sam prezes Glapiński mówił, że według niego na liczniku zobaczymy ok. 18,5 proc.

Ostatni raz inflacja roczna w Polsce była wyższa niż 18 proc. w grudniu 1996 r. - wyniosła wtedy 18,5 proc. Rekord ostatnich miesięcy to 17,9 proc. w październiku 2022 r.

Inflacja w styczniu jeszcze wyższa niż 17,2 proc.?

W środę 15 marca GUS poda także ostateczne dane o inflacji w styczniu br. Te pierwsze mówiły o 17,2 proc. rok do roku, ale część analityków ostrzega, że teraz mogą one zostać mocno zrewidowane w górę, nawet do 17,6 proc. Dlaczego? Otóż GUS na początku każdego roku robi przemeblowanie w swoim koszyku inflacyjnym, czyli koszyku setek tysięcy towarów i usług, których ceny bada. Wszystko po to, aby struktura koszyka była jak najlepiej dostosowana do aktualnych preferencji konsumenckich Polaków.

Odczyt 17,2 proc. w styczniu był podany dla "starego" koszyka, a w środę GUS poda dane z nowego. Ekonomiści uważają, że ten coroczny remanent w koszyku inflacyjnym tym razem nieco podbije inflację (choćby dlatego, że pewnie większą jego część będą stanowiły wydatki m.in. na energię czy żywność, a tu tempo wzrostu cen jest najwyższe).

Prezes NBP Adam Glapiński NBP pokazał projekcję aż do 2025 r. Rzeczywistość w końcu nie zaskoczyła

Inflacja w lutym zapewne wybiła rekord XXI wieku. Dlaczego?

Inflacja roczna w 2022 r. rosła aż do października (17,9 proc.). Potem w listopadzie i grudniu spadła (kolejno 17,5 proc. i 16,6 proc.), potem zgodnie z prognozami ekonomistów podskoczyła w styczniu (17,2 proc.) i teraz w lutym ma jeszcze pójść wyraźnie w górę, zapewne do ponad 18 proc., czyli jeszcze wyżej od październikowego szczytu. Dlaczego? 

Oczywiście można pisać o wzrostach cen żywności czy energii, ale generalnie przyczyną, dla której akurat w lutym inflacja wjedzie na szczyt, będzie statystyczny efekt bazy. Chodzi o to, że przez ostatni rok odczyty inflacji rocznej obniżało to, że w lutym 2022 r. rząd wprowadził tarczę antyinflacyjną. Ale że to było już PONAD rok temu, tego efektu w danych nie zobaczymy (w końcu inflacja roczna mówi, o ile ceny wzrosły przez ostatnich 12 miesięcy).

Mówiąc najprościej - z wyliczeniem "wypadnie" -0,3 proc. (spadek cen pomiędzy styczniem a lutym 2022 r. dzięki tarczy - bo to było już ponad rok temu). Zastąpi je dużo wyższa liczba - wskazująca, o ile wzrosły ceny w lutym br. względem stycznia. Wystarczy, że ceny między styczniem a lutym wzrosły np. o 1 proc. i już mamy ok. 1,3 pp. różnicy na inflacji względem tej styczniowej.

  • Więcej o gospodarce przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Inflacja od marca ma wyraźnie spadać. Ale ceny nie!

Zgodnie z chyba wszystkimi najpoważniejszymi prognozami ekonomicznymi - w tym np. najnowszą projekcją Narodowego Banku Polskiego - luty będzie szczytem na inflacyjnej drodze Polski. Po nim, od marca, mamy już widzieć trwały spadek, czyli tzw. dezinflację. Zgodnie ze wspomnianą projekcją NBP, pod koniec roku inflacja w Polsce ma sięgać ok. 7 proc., a dwucyfrowe poziomy pożegnamy zapewne w trzecim kwartale br.

Płaskowyż się kończy, teraz będzie bardzo szybkie zejście z poziomem inflacji. Inflacja będzie lecieć na łeb na szyję! Na koniec roku inflacja będzie wynosiła trochę ponad 7 proc. - zgodnie z najnowszą projekcją inflacyjną NBP. A osobiście myślę, że będzie nawet niższa. Z dzisiejszego punktu widzenia to będzie raj! Wszystko oczywiście odbywa się przy założeniu, że nie nastąpi nic niespodziewanego

- cieszył się prezes NBP Adam Glapiński na zeszłotygodniowej konferencji prasowej.

Zobacz wideo Glapiński: Płaskowyż się kończy, będzie bardzo szybkie zejście inflacji (...) Wszystko przy założeniu, że nie wystąpi nic nieoczekiwanego, typu Tajwan, wojna itp.

Co kluczowe - mówimy o spadku inflacji, a nie spadku cen! Dezinflacja to coraz wolniejsze tempo wzrostu cen. Słowem, ceny wciąż będą rosnąć, tylko trochę wolniej niż przez ostatni rok. Nadal będzie to jednak tempo bardzo wysokie, dalece przekraczające to, do czego byliśmy przyzwyczajeni jeszcze nawet w 2020-2021 r., nie mówiąc o wcześniejszych latach. I dalece przekraczające cel inflacyjny NBP - czyli "zdrowy" dla gospodarki poziom inflacji. Wynosi on punktowo 2,5 proc., choć generalnie inflację w przedziale 1,5-3,5 proc. uważa się za dobrą. Do poziomów bliskich 3,5 proc. inflacja w Polsce według projekcji NBP ma zejść dopiero w 2025 r. 

W tym tygodniu poznamy nie tylko dane GUS o inflacji w styczniu i lutym, ale także dane NBP o inflacji bazowej w tych dwóch miesiącach. Przypomnijmy, że inflacja bazowa pomija ceny żywności i energii, bo te są najbardziej narażone na wahania sezonowe. Przyjmuje się, że inflacja bazowa lepiej pokazuje skalę procesów inflacyjnych w gospodarce, m.in. skalę przerzucania wzrostu kosztów przez biznes na konsumentów.

Prognozy ekonomistów wskazują, że inflacja bazowa w lutym mogła dobić do 12 proc. Byłby to kolejny najwyższy odczyt w historii tych danych (sięgającej 2001 r.). Ostatni odczyt (za grudzień 2022 r.) to rekordowe 11,5 proc. 

Ceny warzyw (zdjęcie ilustracyjne) Drogie warzywa zalały Europę. W Krakowie znaleźli sposób na wysokie ceny

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina
Więcej o: