Nieoficjalnie: Henryk Kowalczyk już dziś pożegna się ze stanowiskiem ministra rolnictwa. Dymisja przesądzona

Henryk Kowalczyk w środę pożegna się ze stanowiskiem. Jak nieoficjalnie poinformowało Radio ZET, jeszcze dziś miałoby dojść do dymisji urzędującego ministra rolnictwa. Rozgłośnia przekazuje, że za godzinę ma on jednak wygłosić oświadczenie w tej sprawie, by "wyprzedzić nieuniknione".

Informację Radia Zet potwierdza też reporter RMF FM. "Kowalczyk stara się wyprzedzić nieuniknione: w PiS decyzja o pozbawieniu go funkcji już zapadła" - napisał w mediach społecznościowych.

O sprawę pytany był w Porannej rozmowie Gazeta.pl wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Jednoznacznego stanowiska jednak nie zajął. Zapewnił jedynie, że protesty rolników nie przechodzą bez echa. - Z całą pewnością sprawa ukraińskiego zboża zostanie złatwiona - stwierdził. Jak dodał, "będziemy rozmawiać też o tym, co jest najważniejsze, czyli bezpieczeństwie".

Zobacz wideo Czy Tusk okradł Polaków reformą OFE?

Henryk Kowalczyk może podać się do dymisji za mniej niż godzinę. Rolnicy czują się oszukani

Konferencja prasowa, na której obecny szef ma ogłosić swoją decyzję, najprawdopodobniej odbędzie się o godz. 10:00. Potwierdziłyby się tym samym nieoficjalne informacje serwisu Interia. We wtorek wieczorem informował on, że minister rolnictwa Henryk Kowalczyk ma zostać odwołany jeszcze przed świętami. Jego dymisja ma mieć związek m.in. z głośnymi protestami rolników. Serwis wskazuje również na osoby, które mogą go zastąpić na tym stanowisku.

Kowalczyk wpadł w spór z rolnikami po tym, jak Polskę zaczęło masowo zalewać zboże z Ukrainy. Polityk sam dolewał oliwy do ognia dość buńczucznymi komentarzami. - My trochę wyolbrzymiamy znaczenie zboża eksportowanego z Ukrainy. Ono rzeczywiście rodzi problemy przy granicy, ale na zachodzie Polski to już ceny światowe wpływają na sytuację na rynku - mówił kilka tygodni temu. Wcześniej zachęcał też rolników, by nie sprzedawali zboża, zapewniając, że jego ceny nie spadną. Tymczasem dziś tona pszenicy kosztuje w Polsce ok. 700 zł. To mniej więcej dwa razy taniej niż przed rokiem. W kraju jest bowiem dostępne zboże z Ukrainy - sprowadzane na masową skalę po tym, jak Unia Europejska zniosła na nie stawki celne. 

Rozgoryczenie rolników słychać w całej Polsce. Jego wyrazem był wtorkowy protest w Czerniczynie, gdzie do tej pory PiS otrzymywał rekordową ilość głosów. - Żądamy zatrzymania importu zbóż z Ukrainy. Postulujemy, aby w ramach pomocy zboże z Ukrainy przez Polskę jechało wyłącznie tranzytem, tylko do portów w Niemczech i Francji - tak podczas protestu, który odbył się w rejonie, gdzie PiS cieszy się szczególną popularnością, mówi Wiesław Gryń, wiceprezes stowarzyszenia "Oszukana Wieś", jeden z organizatorów protestu. 

Studia Biznes i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: