Przynajmniej dekady mówi się o szkodliwości energetyków. O ich nadużywaniu przez uczniów pisała już w 2011 roku "Gazeta Wyborcza". Mimo tego, do dziś nie zrobiono nic, by ograniczyć ich sprzedaż nieletnim. Co gorsza "na jednym z portali społecznościowych, bardzo chętnie odwiedzanym przez dzieci i młodzież" pojawiła się reklama, która bezprawnie wykorzystała wizerunek Roberta Makłowicza do promocji napojów energetycznych na - informuje celebryta w oświadczeniu na Instagramie.
Makłowicz poinformował, że w reklamie napojów energetycznych użyto bez jego wiedzy fragmentów z jego wypowiedzi, podkładając głos i zdania.
Oświadczam, że nie mam z tym nic wspólnego, że wykorzystano moje zdania i mój głos bez mojej wiedzy. Jest to tym bardziej przykre, że zrobiono to w kontekście produktu, którego nie używam i raczej nie polecałbym go dla dzieci i młodzieży. To ważne
- powiedział Robert Makłowicz.
Zakaz sprzedaży energetyków osobom poniżej 16. roku życia próbuje od lat wprowadzić Wielka Brytania. Dania już w 2010 roku alarmowała Komisję Europejską, że informacje na opakowaniach napojów energetycznych są niewystarczające i apelowała o zakaz ich spożywania dla dzieci do 10. roku życia. W Polsce natomiast prezes Partii Republikańskiej, europoseł PiS Adam Bielan zapowiadał w lutym projekt nowelizacji ustawy o zdrowiu publicznym, który ma m.in. zakazać sprzedaży napojów energetycznych osobom nieletnim. Zgodnie z pomysłem partii, reklama energetyków byłaby dozwolona jedynie w takim samym zakresie, jak reklamowane są obecnie wyroby tytoniowe.
Minister sportu Kamil Bortniczuk tłumaczył, że projekt ustawy jest kompilacją rozwiązań polskich w zakresie ograniczenia dostępu do wyrobów tytoniowych i litewskich w zakresie ograniczenia dostępności do napojów energetycznych. Powołując się na badania, wskazywał, że około 40 proc. młodzieży regularnie pije energetyki. - Wiele krajów już wcześniej podjęło te inicjatywy - Litwa, Łotwa, kraje skandynawskie. W niektórych krajach, takich jak Dania, Norwegia czy Islandia, napoje energetyczne dostępne są tylko w aptekach - podkreślał minister sportu i turystyki.