Brutalne podsumowanie słów Glapińskiego. A przed nami inflacja [GOSPODARCZY TGV #27]

Rada Polityki Pieniężnej ostro ścięła stopy procentowe, działając zupełnie inaczej niż prezes Glapiński zapowiadał w lipcu - ale ten to bagatelizuje. Ropa jest najdroższa od 10 miesięcy, złoty najtańszy od wiosny, a spadek PKB Polski (przynajmniej według danych wątpliwej jakości) największy w UE. Do tego PGE już nie chce przyspieszać odejścia od węgla, a politycy na nieco ponad miesiąc przed wyborami obiecują ile mogą. Zapraszam na Gospodarczy TGV, czyli podsumowanie minionego tygodnia i przegląd tego, co czeka nas w nowym.

Stopy niespodziewanie mocno w dół

Z pewnością główną gospodarczą wiadomością minionego tygodnia była obniżka stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, i to w bardzo zaskakująco dużej skali - aż o 75 punktów bazowych, z 6,75 proc. do 6 proc. Jednorazowo RPP nie ścięła tak mocno stóp od 15 lat. Większość ekonomistów ankietowanych przez PAP czy "Parkiet" spodziewała się obniżki, ale w symbolicznej wysokości 25 punktów bazowych.

Skąd tak duża skala obniżki? Prezes NBP Adam Glapiński wyjaśniał, że "to jest jakby zaległa decyzja za trzy ostatnie miesiące, gdy - patrząc na ówczesną sytuację - można było obniżać stopy po 25 punktów bazowych". Przekonywał, że Rada musiała jednak zyskać pewność co do trwałości spadku inflacji, a stało się to dopiero teraz. - Każdy kolejny miesiąc nadmiernie wysokich stóp procentowych, przy szybko spadającej inflacji, oznaczałby dla gospodarki krwawiącą ranę - mówił szef NBP. Przewidywał, że inflacja za wrzesień wyniesie ok. 8,6 proc. rok do roku, na koniec roku 6-7 proc., a niedaleko później powinna spaść nawet poniżej 5 proc. Nie wyjawił czy, kiedy i jakie obniżki stóp szykuje dalej RPP, ale zapewniał, że "jak będzie maleć inflacja, to będą spadać stopy". Mówił też, że inflacja spada szybciej od oczekiwań i już nie odbije, ale za to bardziej od prognoz pogarsza się koniunktura w Polsce i u naszych partnerów handlowych (strefa euro, Chiny). 

Z drugiej strony, wartość słów Glapińskiego jest raczej znikoma, skoro raptem w lipcu przekonywał, że raptowne i głębokie obniżki to coś, czym RPP się nie będzie parać. ("Żadnych nagłych ruchów, chyba że wojna czy coś tam się dzieje (...) Gospodarka nie lubi raptownych, nagłych zmian!"). Jak napisali w komentarzu po wrześniowej konferencji ekonomiści mBanku: "nie przywiązujemy się nadmiernie do zapowiedzi prezesa Glapińskiego z konferencji, bo on sam do swoich słów przywiązany nie jest". To chyba niestety dobre podejście.

Obniżka stóp oznacza oczywiście niższe raty kredytobiorców złotowych (z kredytami o zmiennym oprocentowaniu). Do "skonsumowania" wrześniowej obniżki dojdzie jednak dopiero za 3-6 miesięcy, bo zwykle co tyle aktualizowana jest stopa oprocentowania kredytu. W piątek 8 września WIBOR 3M wynosił 6,07 proc., a WIBOR 6M 5,87 proc. (czyli o ok. 55 punktów bazowych mniej niż przed wrześniowym posiedzeniem RPP). Dla przykładowego kredytu na 300 tys. zł na 25 lat (zaciągniętego w styczniu 2020 r.) oznacza to spadek raty o blisko 100 zł, z ok. 2356 zł do 2259 zł. Choć oczywiście dla każdego ta zmiana będzie inna, poza tym do aktualizacji wysokości raty za kilka miesięcy WIBOR - a więc i wyliczenia nowych rat - jeszcze się mogą zmienić.

Rynek spodziewa się wyraźnych cięć stóp zarówno jeszcze w 2023 r., jak i w 2024 r. - nawet do poniżej 4 proc. na koniec przyszłego roku.

Złoty ostro potaniał

Zaskakująco silne cięcie stóp przez RPP jeszcze przygniotło butem i tak dołujący kurs złotego. Tylko w minionym tygodniu frank szwajcarski, dolar amerykański i euro podrożały o około 16-18 groszy. Frank jest najdroższy od lutego, euro i dolar od kwietnia. Miniony tydzień był najgorszy dla złotego od czasu agresji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r.

W rozmowie z Gazeta.pl Piotr Kuczyński, analityk Xelion, zwracał też jednak uwagę na efekt wzrostu rentowności amerykańskich obligacji na umocnienie się dolara.

Pieniądze płyną tam, gdzie rentowność jest wyższa. Ta jest wyższa przede wszystkim dlatego, że dla Fed inflacja w USA jest niedopuszczalna, a ona rośnie. Pojawiły się głosy, że zaczyna się reflacja, jakiś ruch, który będzie powodował powrót inflacji na zachodzie. A jeżeli patrzy się na rynek ropy, gdzie cena idzie w górę, to tym bardziej może to niepokoić. To wygląda słabo

- mówił ekspert. Dodawał, że osłabienie złotego może też wynikać z oczekiwania inwestorów na wynik październikowych wyborów w Polsce. Umocnieniu dolara służą także lepsze dane gospodarcze i perspektywy wzrostu w USA niż w Chinach i strefie euro.

Ostro w dół poleciały w minionym tygodniu także wyceny spółek giełdowych. Indeks WIG spadł o ok. 4 proc., a WIG20 o blisko 6 proc.

Ropa najdroższa od listopada

Cena ropy Brent powróciła w minionym tygodniu powyżej poziomu 90 dolarów za baryłkę - niewidzianego od listopada 2022 r.

Zdecydowanie motorem wzrostu cen jest decyzja Rosji i Arabii Saudyjskiej o przedłużeniu dobrowolnych cięć produkcji i eksportu. Arabia Saudyjska  przedłuży do końca roku dobrowolne cięcia produkcji w wielkości milion baryłek na dobę, tym samym utrzymany zostanie poziom produkcji w okolicach 9 mln. Rosja natomiast w efekcie zmniejszy skalę cięć eksportu z 0,5 mln baryłek na dobę w sierpniu do 0,3 mln, ale utrzyma mniejszy eksport do końca grudnia tego roku

- komentują Urszula Cieślak i Rafał Zywert z BM Reflex. Podwyżki cen ropy jest bodaj na czele czynników, które mogą hamować proces dezinflacji w Polsce i na świecie.

Gorąco w polskiej energetyce, PGE wycofuje się z szybszego rozbratu z węglem

Miniony tydzień to (przynajmniej) dwie ważne wydarzenia związane z polską energetyką. Po pierwsze, Wojciech Dąbrowski utrzymał - przynajmniej na razie - stanowisko szefa Polskiej Grupy Energetycznej. Jego posada wisiała na włosku po tym, jak tuż przed wyborami pojawi się groźba strajków związkowców z branży górniczej. Powód? Ogłoszenie pod koniec sierpnia br. nowej strategii spółki, by odejść od węgla już do 2030 roku - o 10 lat szybciej niż wcześniej zakładano.

Sprawa była o tyle kuriozalna, że PGE, owszem, przedstawiła nową strategię, ale plan szybkiego odejścia od węgla był bezpośrednio związany z utworzeniem Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE), do której węglowe aktywa spółki mają zostać przeniesione. Ministerstwo Aktywów Państwowych oraz rzecznik rządu Piotr Müller mówili, że nowa strategia PGE nie jest zgodna z ramami polityki energetycznej państwa.

Dla ugładzenia sytuacji w poniedziałek 4 września Rada Nadzorcza PGE uchyliła uchwałę zatwierdzoną aktualizację strategii. - Podjęta decyzja jest spowodowana koniecznością zakończenia procesu powstania NABE - napisano w komunikacie. 

Drugie ważne wydarzenie dotyczy właśnie utworzenia NABE. Senat odrzucił ustawę, na podstawie której miała powstać agencja. Ta sama ustawa zakładała też obniżkę cen prądu o 5 proc. wstecz od początku roku. Tym samym dokument wrócił do Sejmu. Problem tylko w tym, że ten miał już do wyborów nie pracować. Możliwe jest jednak zwołanie jeszcze jednego posiedzenia. Jeśli tak się nie stanie, to ustawa może przejść dopiero po wyborach (oczywiście jeszcze zależnie od układu sił w nowej kadencji).

Bardzo słabe dane z polskiej gospodarki na tle UE

Eurostat podał najnowsze dane o PKB w Unii Europejskiej. W drugim kwartale wzrósł on realnie o 0,4 proc. rok do roku, zaś w porównaniu z pierwszym kwartałem stał w miejscu. Dane dla strefy euro są ciut lepsze - wzrost o 0,5 proc. rok do roku i 0,1 proc. kwartał do kwartału. 

Niestety, w świat płynie przekaz o bardzo słabo radzącej sobie polskiej gospodarce. Nasze PKB miało tąpnąć o 2,2 proc. kwartał do kwartału (najmocniej w UE) oraz 1,4 proc. rok do roku (mniej tylko od Estonii, Szwecji i Węgier). Wprawdzie ekonomiści słusznie zauważają, że dane Eurostatu opierają się na tym, co prześle mu GUS, a GUS ma ostatnio poważne problemy z liczeniem polskiego PKB i w rzeczywistości nie jest z nami tak źle, ale takie dane idą w świat. Nie wymyślili ich wrogowie z Moskwy czy Brukseli albo nie uknuł Tusk, tylko podał jest oficjalnie państwowy urząd. Pewnie będzie je bardzo mocno weryfikował w kolejnych miesiącach i latach (tak jak zrobił to już pod koniec sierpnia nawet na dwa lata wstecz).

W każdym razie zarówno dane z polskiej, jak i europejskiej gospodarki są gorsze od prognoz i wskazują, że w całym 2023 r. wzrost gospodarczy może być zbliżony do zera, a i recesja wcale nie jest do końca unikniona. Nastroje w europejskim, szczególnie niemieckim przemyśle, uklepują dno, a w ślad za nimi idą też nowe dane ze sfery realnej. 

Jakby tego było mało, problemy ma także drugi silnik gospodarczy. Wskaźnik PMI dla sektora usług w strefie euro wskazał na pierwsze od 8 miesięcy pogorszenie sytuacji. 

Obietnice wyborcze nabierają rumieńców

Do wyborów pozostał nieco ponad miesiąc, więc politycy są w ferworze kampanii. Z góry przepraszam czytelników i polityków, że nie wszystkie zapowiedzi się tu znajdą, ale jest ich dosłownie zatrzęsienie.

W minionym tygodniu PiS rzuciło kilkoma "konkretami", m.in. dofinansowaniami do wycieczek szkolnych, wymogiem "lokalnych półek" w sklepach. Po ośmiu latach rządów PiS uznało też, że Polakom należą się lepsze posiłki w szpitalach. Odgrzało także pomysł sprzed czterech lat dotyczący inwestycji w modernizację bloków z wielkiej płyty. W sobotę Jarosław Kaczyński zapowiedział natomiast emerytury stażowe po przepracowaniu 38 lat przez kobiety i 43 lat przez mężczyzn. W planach PiS pojawiła się także szybka ścieżka sądowa dla frankowiczów.

Jak wiadomo, osią kampanii wyborczej PiS jest też referendum 15 października, do którego partia rządząca wymyśliła żenująco tępe i tendencyjne pytania. Nie przeszkadza to jednak licznym fundacjom powiązanym ze spółkami skarbu państwa przystąpić do kampanii referendalnej.

Zobacz wideo PiS pyta w referendum o wiek emerytalny. "Bezdennie głupie"

Co u innych partii? Koalicja Obywatelska pokazała "100 konkretów", w tym sporo gospodarczo-społecznych. O planie "babciowego", kredytu mieszkaniowego na 0 proc. i kwoty wolnej 60 tys. zł już wiadomo od jakiegoś czasu, ale jest też sporo innych pomysłów, np. PIT płacony przez przedsiębiorcę dopiero po otrzymaniu płatności z faktury, powrót do ryczałtowej składki zdrowotnej od osób samozatrudnionych, jeden miesiąc wolny od składek ZUS, zniesienie podatku Belki (do 100 tys. zł, przy depozytach/inwestycjach na ponad rok), podwyżki dla nauczycieli o 30 proc. (min. 1,5 tys. zł brutto), drugą waloryzacja emerytur w roku przy inflacji ponad 5 proc., zamrożenie cen gazu w 2024 r. na poziomie z 2023 r., likwidację Funduszu Kościelnego, zniesienie zakazu handlu w niedzielę (przy zachowaniu prawa do dwóch wolnych weekendów w miesiącu i podwójnego wynagrodzenia za pracę w dni wolne) oraz podwyżkę zasiłku pogrzebowego i renty socjalnej. KO potwierdziła także, że planuje postawić przed Trybunałem Stanu m.in. prezesa NBP Adama Glapińskiego (za "zniszczenie niezależności Narodowego Banku Polskiego i brak realizacji podstawowego zadania NBP, jakim jest walka z drożyzną").

Głośnym echem odbiła się kontrowersyjna wypowiedź Izabeli Leszczyny z Platformy Obywatelskiej dla "Pulsu Biznesu", że po wyborach jej ugrupowanie odstąpi od budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. W tym tygodniu o potrzebie odstąpienia od budowy CPK mówiła też Lewica (a wcześniej Trzecia Droga). Zaznaczała natomiast, że chce rozwijać sieć kolei szybkich prędkości między miastami wojewódzkimi, a także że doprowadzi pociągi do każdego powiatu, a autobusy do każdej gminy. Chce wprowadzenia też biletu-abonamentu na komunikację miejską, gminną i regionalną w cenie 59 zł miesięcznie. Sobotnią konwencję programową poświęcono zaś tematowi pracy i zaproponowano m.in. 35-godzinny tydzień pracy, 35 dni urlopu, zwolnienie lekarskie płatne w 100 proc. czy podwyżki w budżetówce o 20 proc. 

Trzecia Droga zaproponowała w minionym tygodniu z kolei między innymi wprowadzenie "francuskiego PIT-u". To koncepcja, w której w rozliczeniu podatkowym bierze się pod uwagę także dzieci. - Rodziny 3+ w takim systemie nie zapłacą żadnego podatku dochodowego - powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz. Do tego zaproponowano zniesienie zakazu handlu w dwie niedziele w miesiącu, program "Akademik za złotówkę" dla biedniejszych uczniów i studentów, zwolnienie lekarski finansowane przez ZUS od pierwszego dnia, a także powrót do możliwości odliczania składki zdrowotnej od podatku. 

Co w tym tygodniu?

Jeśli chodzi o polskie dane, to w piątek 15 września GUS poda ostateczny odczyt inflacji za sierpień. Szybki szacunek sprzed niespełna dwóch tygodni wyniósł 10,1 proc. rok do roku i 0 proc. miesiąc do miesiąca (czyli brak zmiany średniego poziomu cen względem lipca). 

Piątek 15 września będzie też istotny, bo do wtedy obowiązuje unijny zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika. Porozumienie z UE jest podobno coraz bliżej, żądają go partie w Polsce z różnych stron barykady, ponad podziałami (a Donald Tusk pod rękę z Michałem Kołodziejczakiem oraz prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz żądają nawet jego rozszerzenia na inne płody rolne). 

Za granicą oczy będą zwrócone m.in. na Europejski Bank Centralny, który zdecyduje o stopach (w czwartek 14 września, godzina 14:15). Ekonomiści ankietowani przez agencję Reutera są podzieleni - niewielka większość (39 na 69) spodziewa się utrzymania stóp, ale 30 podwyżki o 25 punktów bazowych. Podwyżka oznaczałaby, że stopy w strefie euro wybiłyby najwyższy poziom w historii.

Z pewnością nie bez znaczenia dla inwestorów będą też środowe dane o inflacji CPI w USA.

Więcej o: