Samsung Galaxy S22 Ultra z rysikiem, czyli nowy Note pod inną nazwą [RECENZJA]

Bartłomiej Pawlak
Samsung Galaxy S22 Ultra to fenomenalne urządzenie, które niezbyt pasuje mi do flagowej serii oznaczonej literką S. Nowy smartfon jest bardzo kanciasty i skrywa w obudowie rysik S-Pen. Dzięki temu sprawdzi się jako kontynuator świetnie znanej, ale nieprodukowanej już linii galaktycznych Note'ów.
Posłuchaj podcastu Anonymous wypowiedzieli wojnę Putinowi. Kto stoi za tą organizacją? [TECHNOTERAPIA]

Samsung przez ponad dekadę wypuszczał co roku nowe smartfony z dwóch flagowych linii - Galaxy S oraz Galaxy Note. Pierwsza była kierowana do prywatnych użytkowników, druga skupiała się raczej na klientach biznesowych lub profesjonalistach, którzy wykorzystywali potencjał dołączonego do urządzenia rysika.

Granica między seriami w ostatnich latach zaczęła się jednak zacierać. Na dodatek Koreańczycy wypuścili kolejne dwie linie smartfonów z najwyższej półki, tym razem składanych - Galaxy Z Fold oraz Galaxy Z Flip. Nic dziwnego, że już od 2020 roku spekulowało się o tym, że Note’y przestaną mieć rację bytu i Samsung prędzej czy później z nich zrezygnuje.

Tak też się stało, choć koreański producent przyznał to dopiero pod koniec lutego 2022 roku. Kilkanaście dni wcześniej premierę miały natomiast trzy nowe urządzenia z serii Galaxy S - S22, S22+ oraz S22 Ultra. Ostatni z nich wpadł na jakiś czas w moje ręce, czego efektem jest niniejsza recenzja.

Wygląda jak Galaxy Note, ale nazywa się S22 Ultra

Nawiązanie do linii smartfonów Galaxy Note nie było przypadkowe. Biorąc Galaxy S22 Ultra do ręki po raz pierwszy, niejedna osoba będzie zapewne przekonana, że ma do czynienia z kolejną generacją słynnego koreańskiego "notatnika".

Samsung Galaxy S22Samsung Galaxy S22 Samsung

Galaxy S22 Ultra wygląda bowiem jak Note i działa jak Note. Designem mocno różni się od pozostałych modeli S zamkniętych w obłych obudowach, w których nie uświadczymy kątów prostych. Wersja Ultra jest większa, kanciasta (tak jak dawniej Note’y) i wyróżnia się brakiem wysepki na aparaty charakterystycznej dla kilku ostatnich modeli Galaxy S.

Ma też rysik S Pen – absolutny wyróżnik dawnej linii "notatników" Samsunga. Co prawda miał go również S21 Ultra, ale jedynie jako dodatek do opcjonalnego etui, które trzeba było kupić oddzielnie. Tym razem rysik ma swoje miejsce wewnątrz obudowy i przejeżdża do klienta wraz ze smartfonem.

Samsung Galaxy S22 UltraSamsung Galaxy S22 Ultra fot. Bartłomiej Pawlak

Jak przystało na wersję Ultra topowego smartfona koreańskiej firmy, S22 Ultra jest duży i dość ciężki (waży 229 gramów i ma 9 mm grubości), ale nieźle leży w dłoni. Choć potrzeba kilka chwil, aby się do niego przyzwyczaić. Tradycyjne też obudowę wykonano ze świetnej jakości materiałów, uszczelniono (IP68), a spasowanie jej elementów stoi na najwyższym poziomie.

Prawie 7 cali na odręczne notatki

Najważniejszy chyba element smartfona z dopiskiem Ultra to 6,8-calowy panel wykonany w technologii Dynamic AMOLED (pokryty szkłem Gorilla Glass Victus). Tradycyjnie o wysokiej rozdzielczości 1440x3080 pix, świetnej jasności 1750 nitów i ze wsparciem dla adaptacyjnego odświeżania o maksymalnej częstotliwości 120 Hz.

Jakość wyświetlanego przezeń obrazu jest świetna. Czerń niesamowicie głęboka, kontrast niemal nieskończony, a kolory żywe i dość wiernie oddane. Do tego ekran jest piekielnie jasny, dzięki czemu radzi sobie w każdych warunkach. To coś, do czego Samsung przez ostatnie lata zdążył nas przyzwyczaić. Zdecydowanie Koreańczycy wiedzą, jak robić smartfonowe AMOLED-y.

Samsung Galaxy S22 UltraSamsung Galaxy S22 Ultra fot. Bartłomiej Pawlak

Tym razem wspomniane 6,8 cala to również przestrzeń robocza dla dołączonego S-Pena. Podobnie więc jak było w Note’ach, także i tu dostajemy cały zestaw funkcji, które pomogą w pełni wykorzystać możliwości rysika.

Wyciągnięcie go z obudowy przy zablokowanym ekranie pozwala robić notatki, przy odblokowanym daje dostęp do innych kilku najważniejszych funkcji, chociażby tłumaczenie zaznaczonych fragmentów tekstu czy precyzyjnego wycinania zrzutu ekranu i dodawania doń notatek.

Rysik jest też połączony ze smartfonem poprzez Bluetooth, dlatego nie zabrakło możliwości np. zdalnego robienia zdjęć lub sterowania aplikacją aparatu poprzez gesty w powietrzu. Wszystko to było już jednak w poprzednich smartfonach z serii Galaxy Note.

Samsung Galaxy S22 UltraSamsung Galaxy S22 Ultra fot. Bartłomiej Pawlak

Pod maską 4-nanometrowy Exynos

Specyfikacja techniczna Galaxy S22 w wersji Ultra jest już identyczna jak w pozostałych smartfonach tej rodziny. Sercem urządzenia jest więc nowy Exynos 2200 wykonany w procesie litograficznym 4 nm, który powinien uplasować dzieło Koreańczyków gdzieś w ścisłej czołówce stawki. Do tego mamy tu 8 lub 12 GB pamięci RAM i 128, 256, 512 GB lub nawet 1 TB (opcja niedostępna w Polsce) przestrzeni na dane. Jest też oczywiście wsparcie dla wszystkich modułów łączności wraz z – będącą na wyższej półce już standardem – siecią 5G.

W praktyce wydajność Exynosa stoi na najwyższym poziomie i nigdy nie miałem sytuacji, aby S22 Ultra musiał się nad czymkolwiek dłużej zastanowić. Nic dziwnego. Mówimy przecież o flagowym produkcie Samsunga, i to w najmocniejszej z wersji.

Aparaty i jakość zdjęć

Specyfikacja aparatów niemal nie różni się od tego, co w ubiegłym roku zaserwowano nam w Galaxy S21 Ultra. Do dyspozycji oddano więc cztery aparaty. Ten główny ma rozdzielczość 108 Mpix (f/1.8) i jest wspierany przez optyczną stabilizację obrazu.

Poza tym do dyspozycji oddano nam aparat ultraszerokokątny (12 Mpix, f/2.2) oraz dwa sensory 10 Mpix z teleobiektywami o trzykrotnym i dziesięciokrotnym przybliżeniu (również z optyczną stabilizacją obrazu). Co więcej, Galaxy S22 Ultra tradycyjnie obsługuje też Space Zoom przybliżający obraz (za pomocą łączenia zoomu optycznego i cyfrowego) aż stokrotnie. W praktyce jednak jest to raczej dość mało użyteczna funkcja.

Zdjęcie zrobione smartfonem Samsung Galaxy S22 UltraZdjęcie zrobione smartfonem Samsung Galaxy S22 Ultra fot. BP

Aparat podobnie, jak u poprzednika działa bardzo sprawnie i pozwala na wykonanie rewelacyjnych fotografii. Pokazuje swoje możliwości zresztą nie tylko w dzień, ale i w nocy. Tu warto jednak wspomnieć, że aparat w kiepskich warunkach oświetleniowych może sam włączyć opcję zdjęć nocnych, przez co na wykonanie fotografii trzeba chwilkę poczekać, ale finalny efekt prezentuje się lepiej niż przy krótkiej ekspozycji.

Zresztą jakość zdjęć możecie na poniższych przykładach ocenić sami:

Zdjęcie zrobione smartfonem Samsung Galaxy S22 Ultra - aparat głównyZdjęcie zrobione smartfonem Samsung Galaxy S22 Ultra - aparat główny fot. BP

Zdjęcie zrobione smartfonem Samsung Galaxy S22 Ultra - aparat teleZdjęcie zrobione smartfonem Samsung Galaxy S22 Ultra - aparat tele fot. BP

Zdjęcie zrobione smartfonem Samsung Galaxy S22 Ultra - aparat głównyZdjęcie zrobione smartfonem Samsung Galaxy S22 Ultra - aparat główny fot. BP

Bateria i szybsze ładowanie

Samsung postawił w S22 Ultra na baterię o pojemności 5000 mAh, co oczywiście przekłada się na bardzo przyzwoity czas pracy na jednym ładowaniu. W praktyce udało mi się "wycisnąć" ok. 1,5 dnia intensywnej pracy z dala od ładowarki. To przyzwoity wynik, nieodstający od flagowców konkurencji.

Koreańczycy wreszcie postanowili też przyspieszyć ładowanie. Jeszcze do niedawna upierali się przy maksymalnej mocy na poziomie 25W, a teraz podgonili nieco resztę stawki, dodając obsługę szybkiego ładowania 45W. Wciąż daleko do nowych smartfonów Chin (Oppo, Xiaomi, Realme), ale taka moc pozwala już na bardzo szybkie podładowanie akumulatora np. przed wyjściem z domu.

Samsung Galaxy S22 UltraSamsung Galaxy S22 Ultra fot. Bartłomiej Pawlak

Z drugiej jednak strony nie zrobimy tego bez zakupu odpowiedniej ładowarki z obsługą standardu wykorzystywanego przez Samsunga. Producent kontynuuje swoją politykę i odpowiedniego adaptera sieciowego nie dorzuca już do pudełka ze smartfonem.

Warto wspomnieć na koniec, że Galaxy S22 obsługuje też (wolniejsze) ładowanie indukcyjne oraz bezprzewodowe ładowanie zwrotne.

Za nowego Note'a trzeba zapłacić krocie

Samsung zdecydował się w tym roku na krok, o którym nieoficjalnie plotkowano w sieci od dawna. Wypuścił godnego następcę pokazanego w połowie 2020 roku Galaxy Note 20 Ultra, ale tym razem nazwał go S22 Ultra.

Nowy model kontynuuje też świetną serię flagowych "Esek" z dopiskiem Ultra i moim zdaniem powinien przypaść do gustu również tym osobom, które do tej pory polowały właśnie na najlepiej wyposażone wersje z serii Galaxy S.

Niestety przyjemność korzystania z flagowego smartfona Koreańczyków kosztuje krocie. Smartfon wyceniono bowiem aż na 5899 zł. I to w wersji z 8 GB pamięci RAM i 128 GB przestrzeni na dane. Bogatsza opcja 12/256 GB kosztuje już 6399 zł, a 12/512 GB aż 6899 zł.

Więcej recenzji smartfonów znajdziesz na Gazeta.pl

Więcej o: